Wyszukaj na forum
Forum
Polityka.pl – strefa wolna od hejtu!
Szanowni Czytelnicy, Drodzy Użytkownicy naszego Serwisu Internetowego!
Od wielu lat udostępniamy Państwu nasze Forum internetowe oraz przestrzeń blogową dla Waszych komentarzy – także tych krytycznych. Jesteśmy wdzięczni za wszystkie, które są merytoryczne. Zależy nam bardzo, aby Państwa wpisy nie utonęły w rosnącej fali internetowego hejtu i niechlujstwa.
Warto, aby serwis POLITYKA.PL pozostał miejscem wartościowej wymiany poglądów, gdzie toczą się dyskusje, nawet zażarte, ale pozbawione mowy nienawiści. Zależy nam na tym, abyśmy wzajemnie traktowali się z szacunkiem. Chcemy, aby POLITYKA.PL była miejscem wolnym od radykalizmów i anonimowej, bezsensownej brutalności.
Słowem: zapraszamy serdecznie do dyskusji na naszych forach internetowych, do wyrażania opinii, polemik, do ocen, ale w formie przyjętej między kulturalnymi ludźmi. Kto chce się wyżyć – zapraszamy na inne portale. Być może to walka z wiatrakami, ale spróbujemy. Mamy dość językowych i emocjonalnych śmieci zasypujących plac wolności, jakim miał być i może być internet.
Kaznodzieja w pornoklubie
(2)-
...
w ksiazkach Houellebecqa tyle autobiografii co w bajkach dla grzecznych dzieci. recenzent pisze, ze cytowana książka jest słabsza od poprzednich - w takim razie musi być to totalne dno, skoro i cząstki elementarne i platforma to jedynie dobrze wypromowana i okraszona marketingowym blichtrem pornografia. poza tym w jego książkach nie ma nic porywającego i ciekawego - ot, ciekawostka dla erotomanów/gawędziarzy. jedyne co udało się autorowi to sztuka sprawnego sprzedania literackiej miernoty -
"Polityka" nie poleca, czyli poleca
W recenzji czytamy, że walory artystyczne prozy Houellebecq`a są nieoczywiste, książka jest wtórna i nikogo nie zaskoczy, a przedstawiona wizja świata to efekt przyjętej przez autora strategii marketingowej, a nie wyraz jego prawdziwych poglądów. Jednym słowem - trudno uznać tę recenzję za zachętę do przeczytania książki. Jak więc wytłumaczyć fakt, że w księgarniach "Możliwość wyspy" jest sprzedawana wraz z paseczkiem o treści "Polityka poleca"? Czyżby opiniotwórcze ambicje "Polityki" były w jakiś sposób powiązane ze strategią marketingową?
Oczywiście zawsze można wytłumaczyć, że recenzent wprawdzie zjechał książkę, ale reszta redakcji ją uwielbia, więc w sumie "Polityka" poleca "Możliwość wyspy"... Niemniej, wrażenie niespoójności jest wyraźne.