Wyszukaj na forum
Forum
Polityka.pl – strefa wolna od hejtu!
Szanowni Czytelnicy, Drodzy Użytkownicy naszego Serwisu Internetowego!
Od wielu lat udostępniamy Państwu nasze Forum internetowe oraz przestrzeń blogową dla Waszych komentarzy – także tych krytycznych. Jesteśmy wdzięczni za wszystkie, które są merytoryczne. Zależy nam bardzo, aby Państwa wpisy nie utonęły w rosnącej fali internetowego hejtu i niechlujstwa.
Warto, aby serwis POLITYKA.PL pozostał miejscem wartościowej wymiany poglądów, gdzie toczą się dyskusje, nawet zażarte, ale pozbawione mowy nienawiści. Zależy nam na tym, abyśmy wzajemnie traktowali się z szacunkiem. Chcemy, aby POLITYKA.PL była miejscem wolnym od radykalizmów i anonimowej, bezsensownej brutalności.
Słowem: zapraszamy serdecznie do dyskusji na naszych forach internetowych, do wyrażania opinii, polemik, do ocen, ale w formie przyjętej między kulturalnymi ludźmi. Kto chce się wyżyć – zapraszamy na inne portale. Być może to walka z wiatrakami, ale spróbujemy. Mamy dość językowych i emocjonalnych śmieci zasypujących plac wolności, jakim miał być i może być internet.
Lęk przed nowotworami zniechęca Polaków do badań
(5)-
błędy
1) No i jak zwykle pomylona śmiertelność i umieralność
2) rtg płuca nie jest metodą przesiewową. Wykrywa głównie takie guzy płuca, które okazują się rakami nieoperacyjnymi, a więc nnie zwieksza przeżywalności -
Re:Lęk przed nowotworami zniechęca Polaków do badań
Jedna mała kwestia: ile osób nie bada się, bo nie widzi w tym sensu? Załóżmy, że podczas USG wyjdzie podejrzenie nowotworu. I co dalej? Będzie trzeba iść do polskiego szpitala, gdzie badanie zrobią jeszcze raz, dojdą do wniosku, że to jednak nie to/ źle postawią diagnozę /lekarz nie będzie miał czasu/ dojdą do tego, co to właściwie jest po pół roku, jak już będzie za późno. A w finalnej fazie nie będzie morfiny, bo NFZ. Jeśli wróci wiara w kompetencje służby zdrowia, a może więcej osób zacznie chodzić na badania. -
Re:Lęk przed nowotworami zniechęca Polaków do badań
Może warto poruszyć temat, jak wyglądają badania profilaktyczne w praktyce. Głównie chodzi mi tu o raka szyjki macicy i cytologię. W mojej przychodni, w poprzedniej zresztą również, lekarz ginekolog nie zrobił mi cytologii, mimo, że pytałam i mówiłam że ostatnią robiłam z 5 lat temu a miałam w międzyczasie parę stanów zapalnych
Niestety lekarze, również pierwszego kontaktu, kiedy przychodzi się do nich w ramach puli NFZ często zbywają pacjentów i ignorują niepokojące objawy. Zwłaszcza ludzi młodszych (mam 31 lat) Jedyne, co im się chce, to wypisać druk zwolnienia kiedy mam grypę. -
Re:Lęk przed nowotworami zniechęca Polaków do badań
Od roku boli mnie kolano, skóra jest czerwona, ale nie opuchnieta, silne żylaki
1. Ide do lekarz I kontaktu- ogląda, nic nie wie, wysyła do naczyniowca.
2. Po jedynie 2 tygodniach czekania przyjmuje mnie naczyniowiec.
3. Ogląda kolano, nic nie wie, wysyła na usg Doppler.
4. Dzwonie do oddalonego o 90 km miasta, w którym robią badnie, żeby sie umówić.
Nie moge, bo musze wcześniej PRZEFAXOWAC skierowanie - nie skanować, nie wysłać. (Mogli zażądać wysłania Telegramu)
Nie wiem, gdzie to zrobic, bo w mojej wsi nikt faxu nie ma, a do najbliższego miasteczka mam 20 km I
jeżdże tam najwyżej raz w tygodniu.
5. Jade, po jakimś czasie znajduje fax, wysylam. Probuje sie dodzwonic, żeby umówić wizyte. Jest 5 po
15.00, nikt nie odbiera.
dalszego ciągu nie pisze, bo nie ma sensu, niech sobie każdy wyciągnie wnioski sam. Tytuł artykułu powinien być: " Lęk przed odyseją po placówkach medycznych zniecheca Polaków do badań." -
Polaków zabija system opieki onkologicznej
Popieram pozostałe komentarze. Lęk jest przed koszmarem "leczenia" w naszym kraju. Pacjentka l. 38 początek lipca 2017 - diagnoza - rak płuc. W wyniku serii tragicznych w konsekwencjach splotów wydarzeń, niekompetencji, głupoty, znieczulicy, itd. - pierwsza dawka chemii po ok. 2 m - cach od momentu postawienia diagnozy! Oczywiście po tych 2 m - cach są już przerzuty w kościach. W szpitalu onkologicznym, 2 dni przed czwartą - ostatnią dawką chemii (połowa listopada) pacjentka łamie nogę z przerzutem. Przewożenie do innego szpitala,tam i z powrotem - tydzień czekania pacjentki onkologicznej na operację złamanej nogi!!! Tragiczna przerwa w leczeniu onkologicznym. zalecany powrót na oddział onko, gdy "pacjentka będzie na chodzie(!!!!!!!!)". Jeszcze w szpitalu operującym pojawiają się bóle w drugiej nodze. Nikt nie podejrzewa, że to kolejny przerzut. Dopiero kilka dni przed śmiercią w drodze diagnozowania "po znajomości, na własną rękę" tomografia pokazuje, że to nie stan zapalny po zastrzykach, ani nadwyrężenie. Ale cóż, akurat lekarze (też ludzie) i cały szpital mają święta. A lekarz z CO prze telefon życzy "wesołych świąt". Więc czekamy. Pierwszy dzień po świętach - czytamy "prywatną" diagnozę lekarzowi z CO prze telefon. Odpowiedź: "Leczenie paliatywne". 2 dni później pacjentka umiera... Jak dla mnie to jest zbrodnia w "białych rękawiczkach". Gdzie są odpowiedzialni??? Nie ma??????!!!!