Wyszukaj na forum
Forum
Polityka.pl – strefa wolna od hejtu!
Szanowni Czytelnicy, Drodzy Użytkownicy naszego Serwisu Internetowego!
Od wielu lat udostępniamy Państwu nasze Forum internetowe oraz przestrzeń blogową dla Waszych komentarzy – także tych krytycznych. Jesteśmy wdzięczni za wszystkie, które są merytoryczne. Zależy nam bardzo, aby Państwa wpisy nie utonęły w rosnącej fali internetowego hejtu i niechlujstwa.
Warto, aby serwis POLITYKA.PL pozostał miejscem wartościowej wymiany poglądów, gdzie toczą się dyskusje, nawet zażarte, ale pozbawione mowy nienawiści. Zależy nam na tym, abyśmy wzajemnie traktowali się z szacunkiem. Chcemy, aby POLITYKA.PL była miejscem wolnym od radykalizmów i anonimowej, bezsensownej brutalności.
Słowem: zapraszamy serdecznie do dyskusji na naszych forach internetowych, do wyrażania opinii, polemik, do ocen, ale w formie przyjętej między kulturalnymi ludźmi. Kto chce się wyżyć – zapraszamy na inne portale. Być może to walka z wiatrakami, ale spróbujemy. Mamy dość językowych i emocjonalnych śmieci zasypujących plac wolności, jakim miał być i może być internet.
Wyszukano
(33)-
Re:Czy padnie najbardziej znana polska rafineria?
Tu w ogóle nie chodziło o biznes. Tu chodziło o zapobieżenie przejęcia rafinerii przez Ruskich, których osaczał Lech Kaczyński w celu zbudowania i utrwalenia swojej pozycji regionalnego lidera wschodnioeuropejskiego drobiazgu i pozostał. Tragedia w rodzaju Litwy, Mołdawii itp. z dodatkiem Gruzji. Straty Polski nie polegają na tym, że dołożyliśmy do tego "interesu" 2,4 mld dol. plus 11 mld w naszej doskonałej walucie, ponieważ byliśmy od początku zdecydowani łożyć i dokładać w imię pomienionego szczytnego celu. One polegają na tym, że ten szczytny cel okazał się mirażem, którym dla trzeźwo myślących był u swego zarania i takim pozostał .Tragedia polega na tym, nadal nie wiemy co z tym szambem począć. Ot co! "" -
Zespół Giedroycia
Po co Ukraińcom ulica Giedroycia w Kijowie czy gdziekolwiek indziej (a już na pewno nie we Lwiwie)? Żeby poprawić stosunki z Polską? Ależ stosunki z Polską są doskonałe i takie bedą w przyszlości. Gwarantuje to właśnie doktryna Giedroycia, uznana za kamień węgielny polskiej polityki wschodniej. Jej autor jest przedmiotem neustającej adoracji polityków III Rzeczpospolitej. Asumpt do nowej erupcji mistycznych uniesień nad politycznym geniuszem Radaktora z Maisons-Laffitte dało wręczenie kolejnej edycji nagrody dziennika „Rzeczpospolita“ jego imienia. Jak powiedział jej tegoroczny laureat Paweł Kowal, doktryna Giedroycia jest sposobem [chyba lekarstwem] na „butwienie“ polskiej polityki, która zawsze ma tendencję do zaściankowości. Doktryna Giedroycia nie jest sposobem na cokolwiek, jest po prostu kategorycznym nakazem wyrzeczenia się raz na zawsze wszelkich pretensji do Wilna i Lwowa, co miałoby położyć trwały fundament przyjaznych stosunków z Ukrainą, Białorusią i Litwą, tworząc z nich zarazem zaporę przeciwko ekspansji wielkorosyjskiego imperializmu. Zacznijmy od tego, że wyrzekanie się Wilna i Lwowa po 1945 roku, kiedy oba miasta były już w rękach prawowiernych, jak chciał Giedroyć, dziedziców, mogło być jedynie aktem ratyfikacji decyzji Józefa Stalina i aliantów zachodnich. W praktyce oznacza dobrowolne odżegnanie się od historycznej i kulturalnej spuścizny pozostawionej przez Polaków w tych miastach i na otaczających je ziemiach. Oznacza także "spisanie na straty“ resztek pozostałych na tych ziemiach obywateli II Rzeczpospolitej, w przeważającej części Polaków, a więc nie tylko odmówienie im prawa do jakiejkolwiek troski ze strony dziedziców II Rzeczpospolitej o ich powojenne losy, lecz także ich formalne i bezwarunkowe przekazanie we władanie obcych, narzuconych rządów. Doświadczenia ostatniego ćwierćwiecza, w którym wszystkie rządy III Rzeczpospolitej starały się kierować w praktyce wskazaniami guru z Maisons-Laffitte, są jaskrawym zaprzeczeniem idealistycznej mrzonki o harmonijnym współżyciu ze wschodnimi sąsiadami. Mimo że przez cały ten okres unikano z zabobonnym strachem jakichkolwiek napomknięć o polskiej przeszłości Wilna i Lwowa, aby „nie drażnić sąsiadów“, bynajmniej nie zaskarbiliśmy sobie ich sympatii. Wręcz przeciwnie. Ośmieleni postawą totalnego zaprzaństwa wobec własnej historii, sąsiedzi ci starają się narzucić nam, Polakom w kraju i tym pozostałym w odrodzonych państwach sąsiednich, własną, zmitologizowaną wersję dziejów naszej części Europy. Tak więc, według oficjalnej historiografii litewskiej, w okresie międzywojennym Wilno i Wileńszczyzna znajdowały się pod polską okupacją, a historyczne związki z Polską przerwały świetny rozwój litewskiego państwa zapoczątkowany pełnym chwały panowaniem Mendoga i Giedymina. Z kolei w historycznej świadomości Ukraińców dominuje – utrwalony w czasach radzieckich - obraz ukraińskiego narodu uciskanego przez polskich panów, skutecznie tłumiących jego niepodległościowe aspiracje. O polskiej okupacji i obowiązku zwalczania okupantów wszelkimi sposobami (to w nawiązaniu do rzezi wołyńskiej), ciążącym na każdym ukraińskim patriocie, mówili ostatnio wcale liczni bohaterowie kijowskiego Majdanu. I za te ciężkie przewiny należą się pokrzywdzonym narodom co najmniej przeprosiny, jeśli nie odszkodowania. Propozycja nazwania ulicy imieniem Giedroycia dowodzi tylko, że autorzy takich propozycji cierpią na zespół Giedroycia – rodzaj schizofrenii, która pozwala Polakom równocześnie potępiać pakt Ribbentrop-Mołotow i bronić porządków powstałych w wyniku jego realizacji; dopominać się o poszanowanie praw rodaków pozostałych za wyznaczonymi nam granicami wschodnimi i besztać ich, bezzasadnie, za nie dość lojalną postawę wobec narzuconych rządów; głosić pochwałę strategicznego partnerstwa i przyjmować bez protestu ignorowanie przyjętych w jego ramach zobowiazań; zapewniać o wierności zasadom demokracji i praw człowieka w polityce międzynarodowej i przymykać oczy na nacjonalistyczne ekscesy tuż za wschodnimi granicami. A wszystko to rzekomo dyktuje nam polska racja stanu. W rozumieniu doktryny Giedroycia racja stanu to konieczność utrzymania dobrych stosunków z njbliższymi sąsiadami i złych stosunków z Rosją. -
Re:Żakowski: szef „Solidarności” chlapnął głupotę
Jacoski pardonne tout? Jacek Żakowski widzi dobry powód, by po słowach przewodniczącego Dudy władza wysłała do niego policję lub prokuratora, ale uważa, że do przewodniczacego „Solidarnosci“ lepiej posyłać mediatora. Dlatego proponuje uznać miotane przez niego groźby karalne za chlapnięcia głupoty. My tak, ale czy zechce tak potraktować swoje śmiałe wypowiedzi sam Piotr Duda. Są podstawy sądzić, że nie, bo też nie ma żadnego powodu, żeby w nich cokolwiek zmieniać. O tym że problem Dudy staje się problemem narodu, dowiedzieliśmy się już na początku jego działalności, po spektakularnej blokadzie Sejmu debatujacego o podwyższeniu wieku emerytalnego. Wtedy to uznał, że udaremnienie posłowi Pawłowi Suskiemu próby sforsowania blokady Sejmu przy pomcy kija od transparentu jest dopuszczalną metodą działalnosci zwiazkowej, tym bardziej, że – jak sprostował Dominikę Wielowiejską w radiu TOKFM - kij był co najwyżej kijkiem rozmiarów tyczki do pomidorów. Ponadto powstrzymanie posła tak łagodnymi środkami perswazji było działaniem dla jego dobra, bo co by się stało, gdyby poseł przedostał się przez kordon związkowców... Co by się mogło w takim razie strać, prewodniczący pozostawił domyślności słuchaczy, dając jedynie do zrozumienia, że nie byłoby to nic przyjemnego. Dlatego też bardzo nisko ocenił – że posłużymy się preferowanym w życiu publicznym delikatnym słownictwem - kwalifikacje umysłowe i wyobraźnię tego przedstawiciela narodu. Podobnie jak dzisiaj Jacek Żakowski, niektóre zachowania związkowców w czasie blokady Sejmu krytykowali uczestnicy poranka TOKFM, aby w końcu dojść do wniosku, że przewodniczący Duda wykazał się koniec końców zdrowym rozsądkiem, bowiem blokadę w porę zdjął i nieszczęścia nie było. Poseł Suski przeżył. -
Re:Polityczny folklor Ukrainy: Marzenia o imperialnej potędze
Ciekawa dyskusja, w której wystepują tylko dwie strony: zwolennicy miłujacego wolność narodu ukrańskiego i ich zaciekli oponenci, nienawidzący nacjonalistów spod znaku tryzuba. Ci pierwsi piętnują tych drugich jako rosyjskich prorosyjską agenturę, ci drudzy tych pierwszych jako faszystowskich rezunów. Ta dyskusja nie może doprowadzić do zadnych konkluzji. Wielki naród amerykański (o ile taki istnieje - w świetle naszych europejskich pojeć, nawet jeżeli są tylko wschosdnioeuropejskie, rzecz jawi się jako nieco watpliwa, ale fakt jest faktem) wypracował jedno jasne kryterium oceny otaczajacej, nawet jesli bardzo odległej, rzeczysistości, czy dane zdarzenie, zjawisko i nicjatywy innych narodów są czy nie są w interesie Stanów Zjednoczonych. Jeżeli nie są - nie ma zmiłuj. W Polsce od ćwierćwiecza posługujemy się dwojakim, schizofronicznym kryterium oceny rzeczyswistości, kształtującej się za naszymi wschodnimi, uswięconymi uchwałami jałtańskimi, granicami, a sprowadzającym się do odpowiedzi na pytanie, czy służy to czy też szkodzi wielkorosyjskim imperialistom, czyhajacym od wieków na naszą umiłowaną wolność. Dlatego, w myśl znanej dkotryny, cierpliwie budujemy kordon sanitarny majacy nas od tych, szczerze i nieraz słusznie nielubianych kacapów, raz na zawsze odgrodzić. Budowa takiej zapory jest, w przekonaniu rzadzących nad Wisłą, nakazem racji stanu. W konsekwencji racją stanu stawało się, i nadal jak widać staje, utrzymywanie za wszelką cenę już to strategicznego partnerstwa z demokratyczna w formie i najconalisyczną w treści Litwą, już to popieranie niepodleglościowych aspiracji galicyjskich nacjonalistów. Wewnętrzne życie polityczne w naszym ważnym europejskim kraju toczy się więc aktualnie wokół sporu, kto bardziej pomaga Ukraińcom w wybijaniu się na samostijnośćl i ma najlepsze pomysły zaszkodzenia Rosji, a kto nikczemnie zdradza interesy tego ciągle nie dość bezpiecznego kraju, wdając się w podejrzane relacje z odwiecznym wrogiem, Nikt nie pyta, co służy. a co może szkodzić interesom Rzeczpospolitej. Polska racja stanu osiedliła się za granicą. -
Re:Polsko-rosyjski sojusz na Litwie
Portret Tomaszewskiego spisany według wzorów litewskiej propagandy, tym agresywniejszej im więcej głosów zdobywa AWPL w kolejnych wyborach. Najśmieszniejsze, że Tomaszewski zraził do siebie wszystkie litewskie partie. Kiedy? chyba przed urodzeniem. -
Re:Czy jest szansa na prawdziwe polsko-ukraińskie pojednanie?
Czymś więcej! Nietaktem jest tylko w stosunku do Jagienki Wilczak. W odniesieniu do prezydenta Komorowskiego jest komunikatem, że próby wkradania się w łaski Ukrainy za głupie 100 mln euro, po odstawieniu na boczny tor w celu zajęcia się poważnymi sprawami we we współpracy w poważnymi partnerami jako to Niemcy i Francja, na nic się nie zdadzą. Ukraina jest wielkim krajem, jako państwo wprawdzie młodym, ale ideologicznie silnym. Tą ideologią, na gruncie której chce budować swoją przyszłość, jest banderyzm. Jego główne postulaty to zjednoczenie wszystkim ukraińskich ziem iwalka ze wszystkimi wrogami Ukrainy wszelkimi dostępnymi sposobami. -
Re:Czy jest szansa na prawdziwe polsko-ukraińskie pojednanie?
Rozpatrywanie wydarzeń z zakresu stosunków polsko-ukraińskich w kategoriach nietaktów towarzyskich jest - z całym szacunkiem dla autorki - pomyleniem poziomów. -
Re:Sąd ogłosił wyrok ws. stanu wojennego
Wyrok symboliczny, kalifikacja czynu Kiszczaka jako "udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym" - niepoważna, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością, niegodna sądu działającego w ramach przepisów prawa, kompromitująca Polskę aspirującą do miana państwa prawa Włóczenie stojącego nad grobem człowieka po sądach, wożenie na badania budzi szczerą odrazę. Wielu zbrodniarzy hitlerowskich uniknęło procesów ze względu na sędziwy wiek.Ponadto są wyrokując tak jeak wyrokował przyjął za prawdę tezę ipeenowskiego profesora Dudka, że Polsce inie groziła interwencja zbrojna ZSRR (znalazł odpowiednie cytaty; w oparciu o cytaty można udowodnić wszystko, wystarczy wyszukać odpowiednie cytaty)). sądy nie są od orzekania o prawdzie historycznej. Chyba dlatego nigdzie dotąd nie został osądzony Włodzimierz Ulianow, uznawany przez wielu za herszta związku przestępczego, powołanego do ustanowienia komunistycznej, przestępczej, dyktatury, która przetrwała lat siedemdziesiąt pięć (solidna robota!). I to jego wina (osiągnięcie?) nie Kiszczaka. -
Re:Litwa rozczarowana Polską. Relacje chłodne jak nigdy do tej pory
Nie jest działaczem polskiej mniejszości. Działaczy zwalcza, ale dość powściągliwie. Można powiedzieć, że jest albo stara się być kolaborantem władzy. Wzajemne stosunki władza - mniejszość polska mąci ślepy nacjonalizm Litwinów każący im wierzyć, że Polaków na Litwie nie ma, są tylko spolonizowani Litwini (wykazały to badania genetyczne, sięgające 40 tys. lat wstecz!!!), a z drugiej strony rusofobia Polaków sprzed Bugu, którzy wierzą, że Tomaszewski kocha Rusków. Na tej zasadzie Litwini napuszczają na niego rządzących w Warszawie ignorantów. -
Re:Polityka PiS w sprawie Polaków na Litwie dowodzi jedynie naszej słabości
To że politycy PiS spotykają się z działaczami Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Związku Polaków bez powiadomienia o tym litewskiego MSZ nie jest niczym nowym w praktyce stosunków polsko-litewskich. Nowe jest tylko to, że się spotykają, podczas gdy politycy innyvh formacji starali się omijać ich szerokim łukiem, a jezeli spotykali się to na obrzeżach oficjalnych wuzyt i pod okiem gospodarzy. Politycy litewscy wszelkiej maści nie mieli w tym zakresie żadnych zahamowań. Kiedy z nastaniem rządu Tuska wzajemne stosunki stosunki znacznie się ochłodziły, z zamiarem naprawy wyrządonych przez Tuska szkód 16 kwietnia 2009 roku do Wilna udał się prezydent Lech Kaczyński. Według dotychczas praktykowanego savoir vivre, na zakończenie wizyty spotkał się z przedstawicielami organizacji polskich, którym zakomunikował: „Problemy zarówno nasze, jak i Litwinów mieszkających w Polsce, należy rozstrzygnąć, bo przeszkadzają w zbliżaniu dwóch narodów“. Tego samego zdania był ówczesny minister spraw zagranicznych Vygaudas Ušackas, który trzy dni póżniej pospieszył do Sejn i Puńska celem, jak wyjaśnił, „wzmocnienia stosunków polsko-litewskich na terenie Sejneńszczyzny“. Wzmocnienie miało dokonać się na poziomie ludzi, szkół, wspólnot lokalnych, organizacji pozarządowych. W celu rozstrzygnięcia problemów mniejszosci litewskiejw Polsce zwrócił się do burmistrza Sejn i starosty powiatu augustowskiego. Na sercu leżaly mu przede wszystkim litewskie szkoły i dziedzictwo historyczne. Na cmentarzach w Berżnikach i Sejnach złożył hołd ochotnikom poległym w walkach o niepodleglość Litwy w latach 1919-1920. Odwiedził gimnazjum "žiburys" w Sejnach i plac budowy liceum w Puńsku, zwziął udział w licznych lokalnych uroczystościach. Na zakończenie wizyty odwiedził Krakow i Warszawę. Twierdzenie o lituanizacji Polaków na Litwie znajduje bardzo mocne podstawy, przede wszystkim w nacjonalistycznej teorii, że na Litwie tak naprawdę nie ma Polaków (co najwyżej kolonisci osadzeni w czasie polskiej okupacji Litwy Wschodniej w latach międzywojennych). Są tylko spolonizowani Litwini. Nie są to tylko pseudonaukowe rojenia. Na tej podstawie skonstruowany został cały system prawny niepodległej Litwy, poczynając od konstytucji (Państwo Litewskie jest tworzone prze Naród; językiem państwowym jest język litewski). „Język państwowy“ nie jest po prostu językiem urzędowym. Wolą ustawodawcy jest, aby państwowym językiem posługiwali się wszyscy obywatele, w każdych okolicznościach (też np. w szpitalach). Dba o to ustawa o języku państwowym mająca rangę ustawy konstytucyjnej. Nad jej przestrzeganiem czuwa państwowa inspekcja językowa, rodzaj jezykowej policji, majacej prawo kontrolować i karać. Prawda, nie prowadzono obowiązku nauczania w języku państwowym w szkołach mniejszości, choć czyniono i czyni się w tym kierunku próby. Duże możliwości ingerowania we wszystko, co się w tych szkołach dzieje, stwarza ustrój szkolnictwa, w którym za szkoły litewskie odpowiadaja samorządy, za szkoły mniejszości powiaty i ministerstwo oświaty. Państwo stara sie też edukacyjnie skolonizować rejony zwarcie zamieszkałe przez mniejszości, masowo zakładając tam nowe szkoły litewskie. Symbolicznym wyrazem tych dążeń jest litewska Szkoła Średnia Tysiąclecia wybudowana w rejonie solecznickim, w 80% zamieszkałym przez ludność w każdym razie w jakiś sposób przynającą się do polskości. Tysiąclatka została wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt, salę gimnastyczną i basen i solidnie finansowana przez ministerstwo. Luksusy mają zachęcać miejscową młodzież dokorzystania z dobrodziejstwa edukacji właśnie w tej szkole. Luksusy te sfinansowało bezposrednio ministerstwo oświaty. O jakości szkolnictwa mniejszości w ogromnej mierze decydują też programy nauczania. O tym, jak wspaniałe wyniki można osiągnąć przy wykorzystaniu różnorodnego instrumentarium w praktycznej polityce, oświatowej niech świadczy histroia jednej z wychowanek tysiąclatki, Katažinie Andruškevič, zwyciężczyni konkursu poświęconego "Następstwom polskiej okupacji w Litwie Wschodniej". Wręczenie nagrody „Małej Litewskiej Bohaterce“ (za wypracowanie zatytulowane „Pamięć grabieży Wilna") odbyło się na uroczystości z okazji 90. rocznicy "podpisania i złamania umowy suwalskiej", ktorą uświetnił sam Ojciec Niepodleglej Litwy, Vytautas Landsbergis. Fakt że sytuacja polskiego szkolnictwa na Litwie jest o wiele lepsza niż na Białorusi czy Ukrainie, nie jest dowodem na to, że jest dobra, a jeżeli jest jaka jest, to nie dzięki, ale wbrew władzom w Wilnie. Polskie szkoły na Wileńszczyźnie mają długą tradycję, pojawiły się już w 1915 roku, trwały za czasów radzieckich i utrzymują się obecnie, choć ich sieć jest rzadsza niż była „pod radziecką okuoacją, jak chce litewska historiozofia. A swoje trawnie zawdzięczają m.in. „prorosyjskim“ działaczom i organiacjom polskiej mniejszości. Niestety nie znaczy to, że na Litwie „polskie dziecko ma możliwość nauki w języku polskim od żłobka do szkoły wyższej“ (filia uniwersytetu w Białymstoku pojawiła się w Wilnie po przegranej wieloletniej walce o zezwolenie na ufundowanie tam po prostu polskiego uniwersytetu). Z językiem państwowym pod policyjnym nadzorem łączą się także dwie inne sprawy: pisowni nielitewskich nazwisk i nazw ulic w miejscach zamieszkania mniejszości. Traktat polsko-litewski z 1994 roku istotnie nie reguluje tych kwestii. Jest w nim tylko dziwaczna wzmianka, że gwarantuje prawo do „używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej“, co wygląda na jakąś dyplomatyczną fuszerkę – gwarantowanie Polakowi na Litwie. że może swoje nazwisko co najwyżej przepowiadać sobie w domu. On to może bez żadnych trakatów. Polak takze sądzi, że może umieszczać na swoim domu tabliczkę z nazwą swojej ulicy, a administracja państwowa uznała, że nie może jej zrywać (od tego są aktywiści Vilniji). Stąd pomysł umieszczania tabliczek z państwowymi nazwami na osobnych słupkach. Podobnie groteskowe pomysły miały władze na rozwiązanie kwestii pisowni nielitewskich nazwisk. Ostatnim jest zapisywanie ich na pośledniejszej stronie dowodu osobistego. Istotą problemu jest jednak nie pytanie – gdzie, tylko – jak? W świetle konstytucji Litwy ten problem jest nierozwiązywalny. Polscy działacze i ich organizacje od końca lat 80. padają ofiarą litewskiej i polskiej (tej nadwiślańskiej) rusofobii, pozawalającej przypisywać in rolę piątej kolumny pozostajacej na usługach Kremla. W łagodniejszej wersji - oskarżać o działanie w interesie Putina. Na celowniku jest przede wszystkim szef AWPL, który współ pracuje z mniejszością rosyjską. Tylko czy współpracuje on dlatego, że kocha Putina i koleguje się z agentami KGB, czy dlatego, że sojusze z jej rganizacjami pozwalają poprawić wyniki wyborcze jego partii. W ostatnich latach okazało się, że jest to polityka w każdym razie skuteczna jest to plityka skuteczna: liczba polskich posłów w litewskim sejmie wzrosła, on sam zdobył miejsce w Parlamencie Europejskim. W obliczu tych faktów wypominanie mu latami georgijewskiej wstążeczki (której nie przypiął, ona zostala mu przy jakiejś okazji przypięta, on jej tylko nie odpiął) powinno być uznane za działanie przeciw interesom społeczności, którą reprezentuje. Autor proponuje wladzom w Warszawie iść dalej: przedstawić stronie litewskiej ofertę, polegającą na na wyraźnym uzależnieniu ich wsparcia dla AWPL od prowadzenia przez jej polityków jednoznacznie prolitewskiej polityki, udzieleniu zdecydowanej pomocy dla niezależnych polskich mediów na Litwie oraz wykreowaniu przez Warszawę nowych, młodych elit polskich nad Wilią. W zamian za to Wilno powinno przyjąć kompleksową ustawę na temat mniejszości narodowych gwarantującą uregulowanie kwestii nazwisk w dokumentach oraz wprowadzenie języka polskiego jako urzędowego przynajmniej w gminach, gdzie Polacy stanowią ponad 50 procent ludności. To jest koncepcja przejęcia władzy nad polską mnieszością na Wileńszczyźnie i w znacznej częsci nad Litwą. Bez komentarza. "" -
Re:Mocne oświadczenie Tuska: Unia Europejska to nie tylko pieniądze i procedury
W Polsce jakoś mało uszu do słuchania, do podsłuchiwania o wiele więcej. -
BOR szykuje się na miesięcznicę: blokada turystów i pikiety kobiet
Wyzwolić Krakowskie Przedmieście spod okupacji radykalnych fanatyków! -
BBOR szykuje się na mioesięcznicę...
Wyzwolić Krakowskie Przedmieście spod okupacji radykalnych fanatyków! -
Re:Gersdorf na ślubowaniu sędziego dublera. Niesmak pozostanie na długo
Sprawa jest ciemna. Trudno przyjąć, ze Gersdorf działała bezrefleksyjnie. Można podejrzewać, że chodziło o jakiś dil z prezydentem. Tylko ten kontrahent...Znoszenie się z takim też nie świadczy o nadmiernej refleksyjnosci -
Re:Propozycje prezydenta w sprawie zmian sądowniczych zapowiadają konflikt z PiS
Instytucja skargi nadzwyczajnej jest zaproszeniem do zastąpienia wyroków niezależnych sądów sprawiedliwością, "która musi być po naszej stronie". -
Re:Kaczyński zmienił kurs, ale cel podróży jest ten sam
Macierewicz wyrwany z korzeniami? Zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Macierewicz jest filarem, ścianą nośną kaczyzmu. Macierewicz jest magiem zdolnym przenosić nas do innej rzeczywistości. Pn to po prostu potrafi czy to w rządzie czy poza rządem. Bo co to jest rząd w tej innej rzeczywistości? -
Re:Przy-PISy Redaktora Naczelnego
PiS się nie cofnie, nawet jeśli nie dostanie tego szmalubo nie ma gdzie. PiS realizuje ideę demokracji kierowanej (jak kierowana gospodarka rynkowa, której idea nie miała jednak swego Kaczyńskiego). Przebudowa jest już niemal kompletna (jeszcze tylko TVN wierzga). Wyjęcie z tego gmachu jakiejkolwiek cegiełki spowodowałoby runięcie całego gmachu. Wiedzą to architekci "dobrej zmiany". Opozycja nic sensownego nie zrobi, bo nie rozumie sytuacji, w jakiej znalazła się Polska, mianowicie pod rządami pewnego rodzaju sekty funkcjonującej w alternatywnym świecie - produkcie umysłu (chorego!) jej guru. Zanim ktoś zacznie myśleć o wygraniu wyborów i odebraniu jej władzy, powinien umieć powiedzieć, co potem zrobi. Co zrobi z tym co zastanie, bo przecież nie zastanie tego co było, bo tego już nie ma i nie będzie. -
Kornel Morawiecki o degradacjach generałów: To wygląda jak zemsta
Znaczy - najpierw z generałami zawieramy porozumienie, a jak przychodzi pora je realizować, degradujemy i mamy wolne ręce. Czy jednak wobec takiej perspektywy generałowie w ogóle byliby skłonni zawierać z nami jakiekolwiek porozumienia? Czy nie zdecydowaliby się raczej dać nam łupnia? -
degradacje generałów
Znaczy - najpierw z generałami zawieramy porozumienie, a jak przychodzi pora je realizować, degradujemy i mamy wolne ręce. Czy jednak wobec takiej perspektywy generałowie w ogóle byliby skłonni zawierać z nami jakiekolwiek porozumienia? Czy nie zdecydowaliby się raczej dać nam łupnia? -
Poseł PO pokazuje zdjęcie Wąsika. Może być podstawą do szantażu?
Ach ten Wąsik, ten Wąsik... -
Re:Jest projekt unijnego budżetu. Dla Polski dwie wiadomości
Skorzystamy, jeżeli przestaniemy . Czyli nie skorzystamy, bo nie przestaną. Dlatego wartosię zastanawiac tylko nad tym - ile stracimy. -
Re:Referendum o konstytucji 10-11 listopada. Tylko po co?
I to jest dobre pytanie. ale chyba jest też dobra odpowiedź: żeby naprawiać, działać, manifestować patriotyzm, walczyć, zwalczać tych drugich, rządzić. Żeby istnieć."Tylko po co?" -
Re:Scheuring-Wielgus i Schmidt poza Nowoczesną. Kto na tym straci, a kto skorzysta?
Oj, dziewczyny, dziewczyny... A nie trzebaż to było w porę wziąć coś na uspokojenie? Teraz już nie ma co zbierać. Inna sprawa, że do tej pory nie bardzo wiadomo, czym to było. Ale patrzeć przykro. -
Re:Orbán w Warszawie. Polska musi przestać pobłażać jego polityce
Polska jest większym zagrożeniem dla UE niż Węgry i Unia to wie. Dlatego to Polska ma kłopoty z art. 7 TUE a nie Węgry. Nasze aspiracje do przewodzenia w Grupie Wysszhradzkiej, jak całej Europie Wschodniej (nie tylko PiS-owskie) są obciążone rusofobią i mitomanią leżącymi u podstaw całej polityki zagranicznej - choć przede wszystkim wschodniej - i nie byłoby głupie poprawić stosunki z Rosją, niekoniecznie naśladując w tym Orbana.Warto też uświadomić naszym strategom, że kraje na wschodzie nie marzą o poddaniu się naszemu przywództwu, a niektóre - jak Litwa czy banderowska Ukraina - serdecznie nas Polaków nie lubią, albo - jak Czechy - lekceważą. -
Timmermans przyjeżdża do Polski po ustępstwa
Ostatnio liczba tych, którym nie podobają się rządy „dobrej zmiany“ , znacznie wzrosła i "urozmaiciła" się. Do tej pory kanwą zarzutów były uchybienia wobec praworządności wytykane przez Komisję Europejską i inne instancje międzynarodowe. Uchwalona 26 stycznia ustawa o IPN stała się owym źródłem kontrowersji; do grona krytyków energicznie włączył się rząd Izraela, Departament stanu USA i środowiska żydowskie. Szóstego czerwca na temat polskiej ustawy debatowała brytyjska Izba Gmin. Georgette Mosbacher, nominowana przez prezydenta Donalda Trumpa na ambasadora USA w Polsce - przyjaciółka tegoż prezydenta, uznała, że wzrost antysemityzmu w Europie Wschodniej został wywołany właśnie przez polską ustawę o IPN. Jest mocno krytyczny raport Diego Garcii-Sayána dla Rady Praw Człowieka ONZ. .http://http://www.blox.pl/blog/editEntry/likpan/12390434 -
Polska PiS zyskała wrogów więcej
Ostatnio liczba tych, którym nie podobają się rządy „dobrej zmiany“ , znacznie wzrosła i "urozmaiciła" się. Do tej pory kanwą zarzutów były uchybienia wobec praworządności wytykane przez Komisję Europejską i inne instancje międzynarodowe. Uchwalona 26 stycznia ustawa o IPN stała się owym źródłem kontrowersji; do grona krytyków energicznie włączył się rząd Izraela, Departament stanu USA i środowiska żydowskie. Szóstego czerwca na temat polskiej ustawy debatowała brytyjska Izba Gmin. Georgette Mosbacher, nominowana przez prezydenta Donalda Trumpa na ambasadora USA w Polsce - przyjaciółka tegoż prezydenta, uznała, że wzrost antysemityzmu w Europie Wschodniej został wywołany właśnie przez polską ustawę o IPN. Jest mocno krytyczny raport Diego Garcii-Sayána dla Rady Praw Człowieka ONZ. .http://http://www.blox.pl/blog/editEntry/likpan/12390434 -
Re:Polska zmierza w stronę państwa autorytarnego
Czy Polska rzeczywiście tylko zmierza? To co znaczy, że poseł Kaczyński może obniżać gaże wszystkim posłon i senatorom, a na dodatek samorządowcom i rzadko który ośmiela się z tego nie cieszyć, albo zgadza się na fuzję wielkich koncernów lbo się nie zgadza itp. A pan Duda wszystko podpisuje, magister Przyłębska dba, żeby wszystko było zgodne z konstytucją, pan Kuchciński i pan Karczewski uchwalają co trzeba (i to szybko), zasię pan Suski w razie potrzeby podpowiada co trzeba. To już nie jest prosty autorytaryzm - to jest UKLŁAD1 -
Układ czuwa
Zło popatrzyło w oczy Zyberowiczowi bardzo głęboko. I dobrze wybrało. To bardzo zdolny tropiciel zła w obozie przeciwnika. Problem tylko, jak czynić dobro w obozie dobrej zmiany. Obsadzać stanowiska na drodze konkursów, nie bacząc na to z jakiego układu pochodzi kandydat? Przecież to by znaczyło zaprzepaszczenie naukowego dorobku samego Zybertowicza. Wszyscy pochodzą z jakiegoś układu, a tylko nasz układ jest dobry. -
Instynkt państwowy czyli Doktryna Giedroycia
Redaktor przywiązywal "wielką wagę" do normalizacji stosunków z Rosją. Nie zauważył tylko, że jego doktryna, zakładająca m. in. pezyciąganie "ze wszystkich sił" Ukrainy do Europy, była (dopóki nie umarła naturalną śmiercią poronionego płodu) z założenia wymierzona przeciwko Rosji - obojętnie jakiej, imperialnej czy po prostu wielkiej i ludnej, dziedziczączej wpływy po ZSRR i zainteresowanej ich utrzymaniemj. Zamiast tego Giedroyć proponował wyleczenie jej z imperialnych ciągot - dla jej dobra! Niestety, co jest dobre dla Rosjan, wiedza najlepiej sami Rosjanie. Natomiast tego, co jest dobre dla Ukrainy, ie wiedział ani Jerzy Giedroyć, ani sami Ukraińcy, na przykład ci ze wschodu chętnie poszukaliby szczęscia w ramionach Matuszki Rassiji, a ci z zachodu po prostu napawają się ukraińskością spod znaku Tryzuba. -
Re:Dlaczego partiom opozycyjnym tak trudno się dogadać
A na czym polega "interes nas wszystkich"? Wygląda na to, że interes głosujących na PiS polega na czymś innym niż głosujących na PO, SLD, Kukiz15, Nowoczesną (jeżeli jeszcze tacy są), PSL i tych co będą głosować na partię Biedronia. Interes Pisowców, co po trzech latach widać jak na dłoni, polega na tym, żeby tak przebudować system rządzenia Polską, aby wszyscy ci mający własne, odrębne interesy nie mogli nawet zamarzyć o rządzeniu czy współrządzeniu krajem. Jak dotąd wygląda na to, że ci inaczej mnyślący nie wiedzą, co mieliby zaproponować swoim potencjalnym wyborcom. Czasem wydaje się, że niektórzy z nich nawet nie myślą za bardzo "inaczej" Raczej sami chcieliby trochę porządzić, tylko nie wpadli w porę na pomysł "dobrej zmiany". -
Re:Apanaże współpracowniczek Adama Glapińskiego nadal ściśle tajne
Sprawa Glapińskiego z pewnością ważna i ciekawa, ale czy nie odwraca ona uwagi od afery (na razie skutecznie przytłumionej) z kupowaniem banków za złotówkę? Czy przypadkiem nie łączy się to z ideą repolonizacj - inie tylko banków.