Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo wspólnie ze światowymi koncernami paliwowymi uruchamia najnowocześniejszą na świecie, pływającą platformę do wydobycia gazu i ropy. Byliśmy na jej pokładzie.
materiały prasowe
FPSO „Skarv” (po norwesku „Kormoran”) porusza się tylko dzięki holownikom. W ten sposób odbył trzymiesięczną drogę ze stoczni w Korei aż nad Morze Norweskie.
materiały prasowe
„Skarv” - pływająca platforma do wydobycia ropy i gazu. Jest tak wielka, że nie mogła się zmieścić w Kanale Sueskim. Tu w stoczni w Korei przed wypłynięciem do Europy. Pomagający mu pchacz został specjalnie przeniesiony suwnicą i spuszony do doku.
Adam Grzeszak/Polityka
Wielu z budujących tę jednostkę to Polacy. Sporo rodaków będzie też na niej pracować.
Adam Grzeszak/Polityka
Na pokładzie plątanina rur i instalacji do przepompowywania ropy i gazu. Tu też odbywa się wstępna obróbka surowca.
Adam Grzeszak/Polityka
Wejście do hermetycznej łodzi ratunkowej, która w razie awarii (np. pożaru) wyniesie załogę pod wodą daleko poza strefę zagrożenia.
Adam Grzeszak/Polityka
Kajuta. Każdy pracownik ma do dyspozycji niewielką przestrzeń: łóżko , maleńkie biurko i wielki telewizor. Do tego kabina z wc i prysznicem. Może i spartańskie warunki, ale dwa tygodnie - a tyle trwa zmiana na platformie - da się wytrzymać.
Adam Grzeszak/Polityka
No i mają tu TV. Ciekawe czy nadają "Paliwa przyszłości" albo inny program na Discovery Science?
Adam Grzeszak/Polityka
Mesa. Największe pomieszczenie socjalne dla załogi. Zmiana trwa dwa tygodnie, pracuje się w systemie 12 godzin pracy, 12 odpoczynku. Potem dwa tygodnie wolnego.