Minister Gliński przygotowywał się do wielkiej hollywoodzkiej produkcji przedstawiającej bohaterskie epizody z historii Polski.
– Na początek pokażemy akcję odbicia Muzeum II Wojny Światowej z rąk prof. Machcewicza, ze mną w roli głównej.
– Kiedy zaczynacie kręcić?
– Ja już jestem mocno nakręcony.
Ostatnią dobrą zmianą przewidzianą na ten rok miała być zmiana premiera.
– W gabinecie czeka Beata. Mówi, że była umówiona na rekonstrukcję.
– Powiedz jej, że już jest zrekonstruowana.
Prezesa bolało kolano, więc do ocieplenia wizerunku Polski wyznaczył Mateusza Morawieckiego.
– Na mój rozum on trochę za swobodnie mówi po angielsku. Może zacząć ocieplać tak gwałtownie, że nasz elektorat tego nie wytrzyma.
– Ja wiem, że to nie na twój rozum. Ale jak będzie za mocno ocieplał, to się go ostudzi.
Pan Bóg na to wszystko patrzył i nie grzmiał.
– Właściwie dlaczego nie grzmisz?
– Daj spokój, nie chcę żadnych kłopotów. Zresztą ci Polacy bardziej wierzą w prezesa niż we mnie.
– Może powinieneś zacząć się im pokazywać w telewizji?
– Bo ja wiem? Tego Dudę pokazują bez przerwy, a nikt w niego nie wierzy.