Ja My Oni

Nieznośny lęk niebytu

Jakie mechanizmy powodują, że jakoś radzimy sobie z nieuchronnością śmierci

„Opanowanie lęku przed śmiercią jest głównym źródłem ludzkiej motywacji i stoi za takimi typowo ludzkimi wytworami jak rytuały pogrzebowe, a nawet sama kultura i światopogląd”. „Opanowanie lęku przed śmiercią jest głównym źródłem ludzkiej motywacji i stoi za takimi typowo ludzkimi wytworami jak rytuały pogrzebowe, a nawet sama kultura i światopogląd”. Mirosław Gryń / Polityka
Prawdopodobnie jesteśmy jedynym gatunkiem, który tak dobitnie zdaje sobie sprawę z własnej śmiertelności.

Owa świadomość przychodzi jednak do człowieka z czasem. Gdy jest małym dzieckiem, zmarłych wyobraża sobie jako żyjących gdzie indziej, a śmierć jako inną formę życia lub też jako osobę specjalnie przychodzącą po człowieka, który ma umrzeć. Przy tym małe dzieci sądzą jeszcze, że śmierci da się uniknąć, jeśli tylko będzie się wystarczająco sprytnym, by owej ponurej osobie umknąć, o czym opowiadają baśnie braci Grimm, a w wersji dla dorosłych – skecze Monty Pythona.

Nieuchronność śmierci uświadamiają sobie dopiero ok. 9–11 r. życia. Zdolność do myślenia perspektywicznego i wykraczania poza tu i teraz czynią człowieka dorosłego podatnym na egzystencjalne niepokoje, których źródłem jest zderzenie: pragniemy cieszyć się życiem, ale mamy świadomość nieuchronności jego kresu. Stajemy się wrażliwi na wszelkie bodźce, które o śmierci przypominają, i staramy się chronić przed niepożądanymi skutkami, które mogą one na nas wywrzeć.

Rzecz jasna przeciętny, zdrowy fizycznie człowiek na co dzień nie myśli o tym, że w istocie jest śmiertelny: nie chodzimy do pracy wyobrażając sobie własny pogrzeb, nie bawimy się z dziećmi, myśląc, że w tej właśnie chwili nasze ciało nieubłaganie się starzeje, nie robimy zakupów, szacując prawdopodobieństwo, że toczy nas właśnie jakaś śmiertelna choroba. Nieliczne osoby, które tak się właśnie zachowują, bardzo cierpią i zazwyczaj wymagają pomocy psychologicznej. Nie sposób byłoby bowiem funkcjonować w codziennym życiu bezustannie będąc pogrążonym w dramacie egzystencji. Współczesna kultura zachodnia także sprzyja odsuwaniu od siebie myśli o śmierci lub próbuje ją oswoić, przedstawiając jako coś innego niż w rzeczywistości – choćby poprzez imprezy w Halloween czy wzruszające historie o kochających wampirach.

Egzystencjalne karate

Oswajanie śmierci i obrona przed egzystencjalnym lękiem nie są bynajmniej współczesnymi wynalazkami. Zgodnie z Teorią Opanowywania Trwogi autorstwa Jeffa Greenberga, Sheldona Solomona i Toma Pyszczynskiego, opanowanie lęku przed śmiercią jest głównym źródłem ludzkiej motywacji i stoi za takimi typowo ludzkimi wytworami jak rytuały pogrzebowe, a nawet sama kultura i światopogląd. Wszystkie one mają na celu ułatwienie utrzymania równowagi psychicznej w obliczu śmiertelnego lęku. Głównymi źródłami ochrony przed bolesnością konstatacji o nieuchronności kresu są: pozytywna samoocena i światopogląd, który nadaje porządek i trwałość otaczającej nas rzeczywistości i zawiera w sobie obietnicę nieśmiertelności. Ta nieśmiertelność może być rozumiana dosłownie – jako życie wieczne czy reinkarnacja, lub symbolicznie – jako pozostawienie trwałego śladu (dzieło artystyczne, odkrycie naukowe), pamięć innych ludzi po śmierci albo też jako przedłużenie własnego życia poprzez posiadanie potomstwa. Aby zaś tę nieśmiertelność osiągnąć, trzeba uznawać zawarte w określonym światopoglądzie – religijnym lub materialistycznym – wartości i stosować się do jego norm i zasad. Z ich zaś przestrzegania, ze spełniania określonych standardów płynie dla nas nagroda w postaci pozytywnej samooceny, która informuje nas, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia owej dosłownej czy symbolicznej nieśmiertelności. I to właśnie pomaga nam ochronić się przed lękiem.

Światopogląd i samoocena nie istnieją jednak realnie, lecz w naszych głowach. Z tego też względu potrzebujemy stałego potwierdzenia ze strony innych, że nasze poglądy są słuszne, a samoocena – słusznie wysoka. Jedne z pierwszych badań przeprowadzone przez twórców Teorii Opanowywania Trwogi pokazały, że pozytywna informacja na własny temat usłyszana od innych skutecznie zapobiega odczuwaniu lęku powstałego po obejrzeniu filmu z motywem umierania. Osoby, którym takiej miłej rzeczy o nich samych nie powiedziano, po obejrzeniu nagrania zawierającego motyw śmierci odczuwały dość silny niepokój.

Zasłony i tarcze

Ponieważ myśl o własnej śmiertelności jest tak niepokojąca, wzbudza tak wiele negatywnych emocji, to ludzie – starając się ich uniknąć – zniekształcają docierające do nich informacje w taki sposób, by z własnej perspektywy znaleźć się od śmierci jak najdalej. Szczególnie smutnym tego przejawem jest dystansowanie się od ludzi śmiertelnie chorych. Odsuwanie się od nich jest, niestety, dość powszechne. Właśnie wtedy, gdy potrzebują jak największego wsparcia, spotkać się mogą ze społecznym murem. Ów dystans przy tym może mieć charakter nie tylko fizyczny, lecz także psychiczny. Przestajemy postrzegać, że ludzie, którym zagraża śmierć, są podobni do nas.

W jednym z badań uczestnicy zostali poproszeni o przeczytanie charakterystyki pewnej fikcyjnej osoby, a następnie mieli opisać sami siebie. Gdy badani wcześniej czytali o chorym na raka, to samoopisy były tworzone w tendencyjny sposób – tak by podkreślić różnice między sobą a chorym (efekt ten nie wystąpił, gdy opisywana osoba zwichnęła kostkę).

Także gdy ludzie dowiadują się, że pewne skłonności związane są z krótszym życiem, to zaczynają sądzić, że u nich one nie występują. I tak np., gdy badani sądzili, że to duża emocjonalność wiąże się z długowiecznością, to opisywali siebie jako osoby bardzo emocjonalne, gdy zaś sądzili, że długowieczności sprzyja raczej niewielkie nasilenie tej cechy – tworzyli wręcz odwrotne charakterystyki.

Skłonność do takich zafałszowań nie jest przejawem hipokryzji czy niepohamowanej autopromocji (palę mało, ćwiczę dużo), lecz przede wszystkim ma zabezpieczyć nas przed odczuwaniem owych egzystencjalnych lęków i negatywnych emocji, które nieuchronnie pojawiają się w sytuacji uświadomienia sobie własnej śmiertelności.

W różnych kulturach różnie wygląda przepis na życie, do którego zastosowanie się gwarantuje nieśmiertelność, lecz jego funkcja pozostaje wszędzie taka sama. Kto by więc w tak delikatnej sytuacji usiłował wytrącić nam nasze tarcze z ręki – spotka się z nieprzychylną reakcją. Inaczej – jeśli swoim przykładem potwierdza naszą słuszność. I tak studenci, wyznawcy chrześcijaństwa, pod wpływem bodźców przypominających o własnej śmiertelności bardziej lubili innych wyznawców chrześcijaństwa, a zaczynali nie lubić Żydów. Amerykanie zaś polubili autora proamerykańskich esejów, które czytali, jego samego nie widząc na oczy, a znielubili autora esejów antyamerykańskich. Ci sami Amerykanie zaczynali silniej popierać antyirańską politykę prezydenta Busha, a z kolei Irańczycy mniej potępiali atak na World Trade Center.

Z tego więc punktu widzenia dyskryminacja członków grup obcych ma swoje źródło w tym, że obcy swym odmiennym światopoglądem podważają słuszność naszych własnych przekonań. Jednocześnie pod wpływem uwypuklenia myśli o śmiertelności nasila się także postrzeganie własnej grupy jako „bardziej ludzkiej” niż grupy obce – ich członkom przypisuje się „mniejsze człowieczeństwo”.

Efekty te dotyczą nie tylko kwestii politycznych, ale też moralnych i obyczajowych, przede wszystkim objawiając się surowszym potępieniem osób łamiących zasady moralne. Wyobrażanie sobie własnego pogrzebu czy tego, co stanie się z nami po fizycznej śmierci, skutkuje na przykład tym, że silniej potępiane są osoby oskarżone o prostytucję, lecz także mężczyźni porzucający swoje żony. Silniejsze potępienie pojawia się jednak tylko u tych, dla których złamana zasada była ważna, była istotnym składnikiem ich światopoglądu.

Codzienność lęków ostatecznych

Lęk przed śmiercią, nie dość, że powszechny, to ma także bardzo szeroki wpływ na nasze społeczne funkcjonowanie. Wyjaśnienie sposobów obrony, jaką podejmujemy, by uciec od myśli o naszej śmiertelności, pozwala zrozumieć nie tylko zdarzenia polityczne na wielką skalę, lecz także wiele kwestii z życia codziennego. Lęk przed śmiercią często rozumiany jest jako ostateczny straszak, który ma działać tam, gdzie zawiodły inne sposoby, bynajmniej nie tylko pod postacią kary śmierci, lecz także na przykład w kampaniach społecznych. Problemem wielu z nich jest to, że nie działa to wcale tak, jak sobie wyobrażają ich twórcy.

Uświadomienie sobie własnej śmiertelności ma np. powodować ostrożniejszą jazdę samochodem z powodu obawy przed konsekwencjami, lecz u osób, dla których bycie dobrym kierowcą jest ważną częścią tożsamości, efekt jest wręcz odwrotny: zamiast na hamulec zaczynają jeszcze silniej naciskać na pedał gazu. Jak pokazały izraelskie badania przeprowadzone wśród kierowców na symulatorach, dzieje się tak dlatego, że pod wpływem myśli o własnej śmiertelności ludzie starają się przede wszystkim potwierdzić własną pozytywną samoocenę. Jak najłatwiej potwierdzić ją za kółkiem? Jadąc jeszcze szybciej i z fasonem wyprzedzając inne samochody.

Z tego punktu widzenia nie dziwią także podnoszące się praktycznie co roku tak silne głosy przeciw amerykańskiemu świętu Halloween w przededniu polskiego dnia Wszystkich Świętych, co owocuje na przykład antypogańskimi akcjami na Facebooku. Szczególnie w oczach tradycjonalistów Halloween będzie bowiem jawiło się jako godne potępienia, a ludzie biorący udział w tego typu imprezach zostaną uznani za podważających wartości. Wartości, które tego dnia muszą być szczególnie niepodważalne, aby móc ochronić przed egzystencjalnymi niepokojami.

Zalety dojrzałości

Nie wszyscy jednak pod wpływem myśli o własnej śmiertelności wykazują większe uprzedzenie wobec obcych, są zamknięci i bardziej nieufni wobec odmienności. Wszak w takiej sytuacji nasila się skłonność do postępowania w sposób zgodny z wyznawanymi wartościami, a dla wielu tolerancja jest wartością centralną, stanowiącą istotny składnik ich światopoglądu. Kiedy porównywano reakcje konserwatywnych i liberalnych Amerykanów, to pod wpływem uwypuklenia myśli o własnej śmiertelności u konserwatystów reakcje na odmienne osoby były negatywne, a u liberałów – pozytywne.

Uprzytomnienie sobie myśli o własnej śmiertelności zbliża nas silnie do osób podobnych do nas i ma pozytywne skutki dla wspólnoty. Ludzie wówczas aktywnie poszukują bliskości, rośnie także nasze zapotrzebowanie na poczucie, że jesteśmy częścią czegoś silniejszego i trwalszego niż nasze własne – dość w końcu kruche – życie. Wiele więc zależy od tego, czy w sytuacji uwolnienia naszych egzystencjalnych lęków znajdziemy się w otoczeniu osób, których poglądy są naszym zdaniem podobne czy różne od naszych własnych.

Z tej perspektywy np. zajścia na Krakowskim Przedmieściu krótko po katastrofie smoleńskiej, przez wielu oceniane jako brak szacunku i powagi w obliczu śmierci, były raczej typowo ludzką reakcją na zagrożenie własnego światopoglądu. Tak po prostu zachowują się ludzie, gdy ktoś podważa wiarę w słuszność przekonań, a oni tymczasem doświadczają silnie świadomości własnej śmiertelności.

Dlaczego śmierć Jana Pawła II zdawała się wyzwalać zgoła odmienne reakcje? Bo uaktywniła tożsamość wspólną dla wszystkich Polaków, rodaków zmarłego papieża. Powszechne zachowania afiliacyjne, to znaczy nastawione na podtrzymywanie relacji społecznych, kontaktów z innymi, wydają się właśnie tą pozytywną konsekwencją masowego uwypuklenia świadomości własnej śmiertelności. Wtedy Lech Wałęsa podał rękę Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, co wcześniej było nie do pomyślenia. Jak wszystkie jednak wydarzenia i to z czasem zbladło, a wraz z nim – efekty przez nie wzbudzone.

Do pozytywnych skutków można jednak także dojrzeć z czasem. W Polsce co prawda – choćby pod wpływem wspomnianych wydarzeń po katastrofie smoleńskiej – funkcjonuje stereotyp starszych osób jako skłonnych do bardzo intensywnej obrony światopoglądu, rozgoryczonych, niezadowolonych z życia, przepełnionych negatywnymi emocjami.

Tymczasem badania wskazują, że generalnie osoby starsze, które miały czas na oswojenie się z myślą o własnym odejściu, nie poddają się już tak silnie wpływom rozważań o śmierci i w sytuacjach wzbudzających lęk przed nią są bardziej tolerancyjne niż osoby młodsze. Co więcej, amerykańskie badania Laury Carstensen i jej zespołu pokazują, że wraz z dojrzałością zyskujemy także coraz wyższą samoocenę. W początkowym okresie życia, mniej więcej do 12 r. życia, ludzie generalnie siebie akceptują, lubią i pozytywnie oceniają, jednak okres dojrzewania przynosi gwałtowny spadek tych ocen. Późna dojrzałość jest tym czasem, w którym utraconą samoakceptację odzyskujemy – rośnie ona nieprzerwanie aż do siedemdziesiątki i dopiero późniejsze lata ponownie przynoszą – tym razem niewielki – spadek samooceny. Wraz z wiekiem wzrastają także umiejętności kontrolowania własnych emocji, czemu towarzyszy ogólne podwyższenie zadowolenia z życia oraz obniżenie występowania negatywnych uczuć. Jak pokazują badania Jamesa Pennebakera nad językiem, jakim posługują się przedstawiciele różnych grup wiekowych, wraz z wiekiem zmniejsza się częstotliwość używania słów odnoszących się do emocji negatywnych, a jednocześnie zwiększa się częstotliwość słów odnoszących się do emocji pozytywnych. Co ciekawe, te same badania pokazały także, że ludzie starsi częściej używają słów odnoszących się do procesów poznawczych i rośnie ich tendencja do wglądu w siebie. Maleje natomiast skłonność do używania pierwszej osoby liczby pojedynczej, a ponadto osoby starsze rzadziej odnoszą się w swoich wypowiedziach do samego siebie, co pokazuje rosnący wraz z wiekiem dystans.

Dojrzałość nie pozostawia nas zatem bezbronnymi w obliczu lęku przed zbliżającą się śmiercią, przeciwnie – uzbraja w różne narzędzia, które pozwalają nam coraz lepiej sobie z nim radzić. Zanim jednak dojdziemy do tego zaawansowanego etapu, śmierć bliskiej lub znanej osoby, uczestniczenie w pogrzebie, kontakt z osobami śmiertelnie chorymi nieuchronnie przypomina nam o własnym końcu i wywołuje lęk, a lęk ten na liczne sposoby wpływa na nasze społeczne funkcjonowanie. Podobne skutki może przynieść nawet czytanie własnym dzieciom baśni braci Grimm, a przypuszczalnie także lektura tego artykułu. Jeśli więc już dotarli państwo aż do tego miejsca – należałoby jak najszybciej o nim zapomnieć.

Ja My Oni „Szczęśliwie dorosnąć” (100004) z dnia 07.03.2012; Nabrać patyny; s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Nieznośny lęk niebytu"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną