Jedni dają klapsa lub szarpią się z dzieciakiem, inni próbują nieporadnie przemówić do rozsądku. Coraz więcej rodziców wie, że bicie czy krzyk jest niedobrym rozwiązaniem. Co w zamian?
Na rynku ukazały się niedawno dwa tytuły, które mogą okazać się pomocne nie tylko w tak krytycznej sytuacji, jak ambarasująca dla każdego rodzica eksplozja dziecięcych fochów. To „Dzieci pełne złości” autorstwa Thomasa B. Brazeltona i Joshuy D. Sparrowa oraz „Niegrzeczne dzieci” George’a M. Kapalki. Brazelton jest profesorem pediatrii z niemal 50-letnią praktyką, założycielem oddziału rozwoju dziecka przy szpitalu dziecięcym w Bostonie. Sparrow jest psychiatrą dziecięcym w Szkole Medycznej Uniwersytetu Harvarda. George Kapalka to polski terapeuta pracujący w USA.
Autorzy obu książek dużo uwagi poświęcają temu, skąd bierze się złość i nieposłuszeństwo u dzieci. Że niekoniecznie – jak sobie nieraz wyobrażamy – dziecko chce w ten sposób dokuczyć rodzicowi. A takie wyobrażenie to pierwszy krok ku temu, by dorosłemu puściły nerwy, by na złość malucha odpowiedział własnym gniewem, utratą samokontroli.
Brazelton i Sparrow zaczynają swą opowieść od niemowląt zaskakujących pierwszymi wybuchami ok. 4 miesiąca życia. „Dzieci pełne złości” to przede wszystkim skrócony przewodnik po dziecięcym rozwoju. Pokazuje, co może dziać się z naszym synem czy córką, gdy przybywa im miesięcy i latek, co myślą i czują, choć nie potrafią tego nam, dorosłym, opowiedzieć. Kiedy dziecko za pomocą złości próbuje kontrolować rodziców, a kiedy jest ona wyrazem bezradności, zagubienia, frustracji związanej np.