Ja My Oni

Wielkie cierpienia małolata

Wielu współczesnych rodziców nie ma pojęcia, jak przebiega rozwój psychofizyczny przypadający na okres dzieciństwa i dorastania, większość po omacku mierzy się z wychowywaniem swoich pociech. Wielu współczesnych rodziców nie ma pojęcia, jak przebiega rozwój psychofizyczny przypadający na okres dzieciństwa i dorastania, większość po omacku mierzy się z wychowywaniem swoich pociech. Valeria Schettino/Getty Images/Flickr RF / FPM
Czym ADHD różni się od rozbrykania, a zaduma nastolatka od depresji.

Damian w szkole z odpowiedzi ustnych ma same piątki i szóstki, ale z klasówek – jedynki. Nauczycielki mówią, że to z winy lenistwa i niestaranności: myli się przy przepisywaniu, zapomina o dokończeniu zdania. Mama też uważa, że jest leniwy, bo gdy tylko zostawi go samego przy odrabianiu lekcji, chłopiec zaczyna patrzeć na ścianę lub coś rysuje. Rodzice stale przyganiają mu, że jest głupi, bo nie pamięta, że trzeba spakować się do szkoły. Damian zapytany, dlaczego ma kłopoty w nauce, odpowiada: „Jestem głupi i leniwy”.

Marka, wychowywanego przez samotną matkę, ze względu na problemy ze skupieniem i bardzo dużą impulsywność (wystarczyła mała prowokacja, by zaczął bić inne dzieci) wyrzucono ze szkoły zwykłej, potem terapeutycznej. Od trzech lat uczy się indywidualnie w domu i choć mógłby wrócić do szkoły, reaguje na nią z niechęcią i lękiem, bo uważa, że jest tam prześladowany i wyśmiewany. Wystarczą mu dobre relacje z rówieśnikami, z którymi spotyka się podczas zajęć sportowych.

Szkoła, a wcześniej lata przedszkolne to okres ciągłego mierzenia się z wymaganiami. Przez kilka godzin codziennie. W różnych nowych sytuacjach, mających być wstępem do dorosłego życia lub wręcz je odwzorowujących, w skali właściwej dla kilkulatków i nastolatków. Konflikty w grupie rówieśniczej, stres wynikający z porównywania się z innymi, aktywność na najwyższych obrotach – dorośli często mają problem, by temu podołać, jak więc silna musi być psychika dziecka, by dawało sobie radę?

Większość nie ma z tym problemu – uspokaja prof. Tomasz Wolańczyk, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. – Uczą się jak należy, zdobywają nowe umiejętności, zdają egzaminy lepiej lub gorzej. Poważniejsze kłopoty dotykają tych, u których zaburzenia nie zostały wcześniej prawidłowo rozpoznane albo ujawniły się w konfrontacji z nowymi obowiązkami i oczekiwaniami otoczenia.

Osamotnienie

Może więc nieuprawnione jest przekonanie, że współczesna szkoła to wylęgarnia dzieci z depresją, autyzmem lub ADHD – zespołem nadpobudliwości psychoruchowej? Każda z tych chorób została już na tyle dobrze opisana, że można ją rozpoznać w gabinecie specjalisty. Podobnie jak utrudniające naukę dysleksję lub dysgrafię. Częstość tych zaburzeń w badaniach epidemiologicznych została ustalona i wcale nie jest tak, że w ostatnim czasie lawinowo rośnie.

Tymczasem wiele wymienionych diagnoz stawianych jest ad hoc przez samych rodziców lub nauczycieli – często na wyrost, zupełnie niepotrzebnie, co potęguje wrażenie, że w każdej klasie lub grupie przedszkolnej połowa dzieci wymaga leczenia. – W tym tkwi nieraz chęć głębszej pomocy, czasem to wyraz zainteresowania problemami ucznia ze strony wychowawcy. Ale przyszyta dziecku łatka zaburzonego psychicznie jest dla niego niepotrzebnym wstrząsem. Paraliżuje i wprowadza wiele wątpliwości, a niczego nie zmienia, bo po konsultacji okazuje się, że dziecko nie ma żadnej choroby – mówi Teresa Ziętak-Kajka, psycholog i psychoterapeutka z warszawskiej Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej TOP.

Prof. Wolańczyk mówi o nadmiernej psychiatryzacji problemów ujawniających się w wieku szkolnym: – Owszem, przez długi czas liczna grupa pacjentów żyła z dysfunkcjami bez rozpoznania zespołu Aspergera lub ADHD, co skazywało ich na brak pomocy. Ale od pewnego czasu bywa odwrotnie.

Wiele matek przychodzi do specjalistów nie po diagnozę, ale już z gotowym rozpoznaniem. Postawionym na podstawie przeczytanego artykułu lub informacji z Internetu. Dziecko jest ruchliwe i niecierpliwe – więc oczywiście: ADHD! Rodzice trafiają do gabinetu z konkretnym żądaniem: czy córka nie powinna dostawać tabletek, aby siedziała spokojnie? – Wytłumaczyć, że to naturalne, kiedy kilkulatkę rozpiera energia, jest nieraz bardzo trudno – przyznaje krajowy konsultant. – Ale jeszcze trudniej pozbawić złudzeń, że pigułka zadziała wręcz magicznie. Niektórzy liczą na to, że zwolni ich z jakiegokolwiek wysiłku, a w przypadku większości rozbrykanych dzieci praca rodziców powinna być skierowana na właściwe wychowanie.

Do poradni, w której pracuje mgr Ziętak-Kajka, również trafia młodzież z błędnymi rozpoznaniami – przygnębienie ucznia odstaje od średniej, więc nauczyciel wydaje werdykt: choroba psychiczna. – Smutek dziecka nie musi oznaczać depresji. Swoim zachowaniem, często w sposób nieświadomy, próbuje zwrócić na siebie uwagę szkoły, rówieśników, rodziców.

W każdym z tych środowisk tkwi zresztą źródło problemów, które wybuchają pod postacią agresji, zaburzeń nastroju czy trudności dziecka w nauce. Odnalezienie się w grupie rówieśniczej zawsze było niełatwe, ale w dzisiejszych czasach szczególnie niebezpieczna stała się przemoc, z którą coraz więcej dzieci nie potrafi sobie poradzić. – Bierze się to stąd, że jeśli w domu nie otrzymują wystarczającego wsparcia i brakuje im stabilnego poczucia własnej wartości, w nowym środowisku nie potrafią się odnaleźć. Taki maluch nie ma siły, by konfrontować się z innymi – ostrzega Teresa ZiętakKajka.

Szkoła – drugie źródło problemów – zajmuje się stawianiem wymagań i ocen. Dzieci mniej zdolne automatycznie przeżywają stres, bo trudno im nadążyć z przyswojeniem materiału. I choć wsparcie powinno znów przyjść ze strony rodziców, tak się nie dzieje, bo zamiast akceptacji trójek na świadectwie są ciągłe wyrzuty: dlaczego nie jesteś najlepsza, do niczego w życiu nie dojdziesz! – A można mieć trójki w liceum i zostać świetnym fachowcem. Niestety, dorosłym nieraz brakuje wyobraźni – dodaje mgr Ziętak-Kajka. – Mają bardzo wysokie aspiracje i gdy z jakiegoś powodu ich dziecko nie nadąża w szkole, nie potrafią się z tym pogodzić.

Wielu współczesnych rodziców nie ma pojęcia, jak przebiega rozwój psychofizyczny przypadający na okres dzieciństwa i dorastania, większość po omacku mierzy się z wychowywaniem swoich pociech, nie mając w tym ani doświadczenia, ani znikąd pomocy. – Skąd młoda matka, jedynaczka, ma wiedzieć, jak prawidłowo zachowuje się 5-latek, skoro nie miała młodszego rodzeństwa ani nie obserwowała zachowania dzieci u swoich krewnych? – pyta retorycznie prof. Wolańczyk. – Nawet babcia nie może jej podpowiedzieć, bo mieszka na drugim końcu Polski i widzi wnuczka raz w roku.

Jeśli rodzice są przeciążeni pracą i nie mają na nic czasu, jak te kulturowe zmiany może udźwignąć kilkulatek, którego rozwój powinien biec naturalnym torem, a musi sprostać nierzadko narzuconym modom? Od rana szkoła – po niej dodatkowe zajęcia: nauka języków obcych, gry na instrumencie, taniec… Jeśli po całym dniu wypełnionym od rana do wieczora warsztatami i ćwiczeniami, na których wymaga się od dziecka posłuszeństwa i rygoru, po powrocie do domu ma spokojnie usiąść do odrabiania lekcji, nie można się dziwić, że nie będzie chciało się skupić. Zdrowe dzieci muszą się kiedyś wybiegać – zwracają uwagę psycholodzy matkom, które naturalne wyładowywanie energii w takich sytuacjach natychmiast wiążą z ADHD i oczekują leczenia.

Dylemat, czy podawać leki, w wielu domach nawet się nie pojawia. Zwycięża przeświadczenie, że każde dziecko, któremu kiepsko idzie w szkole, to kandydat do farmakoterapii, choć coraz więcej badań wskazuje, że wiele dzieci z łagodnymi postaciami ADHD leków nie potrzebuje. Ważniejsza jest terapia behawioralna, wymagająca – także od dorosłych – staranności i cierpliwości, co jest bez porównania trudniejsze niż zażycie pigułki.

Tych kontrowersji związanych z postępowaniem z dzieckiem nadpobudliwym nie należy mylić z wysuwanymi co pewien czas wątpliwościami, czy ADHD w ogóle istnieje i czy nie jest tylko wymysłem marketingowym. Spór o to od kilku lat trwa zwłaszcza w USA, gdzie nadrozpoznawalność tej choroby jest dużo większa niż w Polsce. Niektórzy amerykańscy psychiatrzy dziecięcy, jak Jerome Kagan lub Leon Eisenberg, otwarcie zakwestionowali prawdziwość diagnoz, sugerując, że jedyną korzyść ma z nich przemysł farmaceutyczny. Sprawa nie jest jednak tak oczywista – nie od dziś bowiem o chorobach, na które po latach oczekiwań pojawiła się kuracja, pisze się więcej. Ale czy to znaczy, że skoro są leki i rozwija się wokół nich marketing, choroby te nie istnieją? W latach 60. podobne dyskusje toczyły się wokół schizofrenii, która dla niektórych psychiatrów również nie była chorobą – dziś taki pogląd to herezja! Medycyna zna także i takie przypadki, kiedy uznane terapie po latach okazywały się nietrafione. Jeśli ma się tak nie stać z ADHD, to tylko pod jednym warunkiem: że będzie rozpoznawana wyłącznie przez specjalistów, w oparciu o konkretne kryteria, które dla tej choroby w ostatnich latach opracowano.

Desperacja

Zdaniem prof. Wolańczyka, wciąż nie udało się nam zerwać ze starym, zakorzenionym w XIX w., stereotypowym podziałem na dzieci chore oraz zdemoralizowane lub źle wychowane. – Pomiędzy tymi biegunami jest jeszcze szeroki obszar zaburzeń, które wymagają psychoedukacji i wsparcia psychologicznego – konstatuje. To dzieci, które np. awanturują się w klasie lub biją rodziców. Nie wymagają kuracji, lecz dobrze zorganizowanej pomocy pozaszpitalnej w ośrodkach interwencji kryzysowej lub poradniach rodzinnych, które u nas praktycznie nie istnieją lub zawalone są innymi obowiązkami, włącznie z niepotrzebną nikomu papierologią.

– Poradnie psychologiczno-pedagogiczne zajmują się najczęściej diagnozą problemów szkolnych i dzieci wagarujące, uciekające z domów, agresywne wobec rodziców oraz nauczycieli kierowane są do poradni i na oddziały psychiatryczne, nieprzygotowane lokalowo i kadrowo do przyjmowania dużych grup agresywnych nastolatków – twierdzi prof. Wolańczyk. Wystarczyłaby im pomoc psychoterapeutyczna w trybie ambulatoryjnym. Tymczasem Centra Pomocy Rodzinie takiej roli nie wypełniają. Gdy agresywny 11-latek z ilorazem inteligencji na granicy normy, z rodziny wcale niepatologicznej, ale w której dochodzi do bójek i kłótni, uderzy matkę lub zrani nożem, przyjeżdża pogotowie i zawozi go na oddział psychiatryczny. Gdyby system był właściwie zorganizowany, już następnego dnia dziecko zostałoby przyjęte z opiekunem w poradni lub wspomnianym centrum interwencji kryzysowej. – Bo kto jest potrzebny? Osoba, która omówi z matką zasady postępowania z dzieckiem impulsywnym i wcale nie musi być nią psychiatra – przekonuje prof. Wolańczyk.

Z kolei młodzieżowe placówki resocjalizacyjne, do których trafiają dzieci zdemoralizowane, skoncentrowane są na wychowywaniu i pracują w nich nauczyciele wychowawcy, a niekoniecznie psycholodzy albo psychoterapeuci. – Nauczycielom rzadziej przychodzi do głowy, że podłożem agresji może być zespół stresu pourazowego po przeżytej przemocy, ADHD lub depresja – krytykuje błędne podejście nasz ekspert.

W psychiatrii dziecięcej istnieje zazwyczaj silny związek czynników biologicznych, rodzinnych i społecznych – spopularyzowane przez media ADHD lub zespoły depresyjne mają predyspozycje genetyczne. Ich objawy są niezależne od dziecka, ale stopień ich wyrażenia może zależeć od otoczenia. Natężenie objawów wynika zatem z tego, na ile wychowanie w rodzinie lub środowisko szkolne skompensuje naturalne niedostatki. Uczeń może mieć niedużą podatność genetyczną na depresję, ale przy tym ciężką dysleksję i dysgrafię wywołujące porażki szkolne i załamania, co wyzwoli u niego początek prawdziwej choroby. Podobnie jest z ADHD, którego objawy mogą przebiegać w różnym stopniu, ale dopiero od pewnej granicy nasilenia stają się zaburzeniem. Uczeń nieumiejący się skupić podczas lekcji w małej klasie, z kompetentnym nauczycielem, poradzi sobie lepiej niż w klasie 30-osobowej, z nauczycielem nerwowym i zmęczonym pracą.

Damian i Marek, których krótkie historie przedstawiliśmy na wstępie, to chłopcy właśnie z ADHD, którym właściwą diagnozę można było postawić wcześniej – gdyby ich rodzice otrzymali wsparcie od pediatry, lekarza rodzinnego lub szkolnego psychologa. Zdaniem prof. Wolańczyka w systemie opieki medycznej nad dziećmi też jest mnóstwo luk: – Niemal 90 proc. dzieci zgłaszanych do naszej kliniki z autyzmem miało prawidłowy bilans dwu- i trzylatka. Ktoś odnotowywał właściwy rozwój dziecka, które nie mówiło, nie reagowało na otoczenie i nie patrzyło na lekarza. Rodzice nie byli pytani o zabawę, mowę w znaczeniu innym niż pierwsze słowa, wzajemny kontakt.

Z jednej strony mamy więc problem z pochopnością diagnoz stawianych przez rodziców lub wychowawców niemających pojęcia o zaburzeniach psychicznych, z drugiej – bolączką pozostaje brak kontaktu z ekspertami w przypadku dzieci, u których byłoby to wskazane. Zbuntowany nastolatek to problem dla całej rodziny, która nie potrafi sobie z nim poradzić, więc tabletka mająca wyleczyć go z iluzorycznego nieraz ADHD jawi się zbawiennym orężem wychowawczym. A na drugim biegunie, bez pożądanej kuracji, pozostają dzieci z zaburzeniami lękowymi, których rodzice nie wysyłają do lekarzy, bo są dla nich po prostu wygodne – grzeczne i wyciszone. Zgłoszenie się do lekarza lub psychologa zależy więc nie od tego, czy dziecko ma rzeczywiście problem, lecz od tego, czy dorośli mają z nim kłopot.

Zagubienie

W jakich przypadkach dzieci powinny być skonsultowane przez psychiatrę? W ramce „Tego nie możesz przeoczyć” podajemy konkretne rady w przypadku najczęstszych zaburzeń, ale obowiązuje jedna generalna zasada: trzeba patrzeć i słuchać. – Nieraz przeszkadza nadopiekuńczość albo zbyt małe zainteresowanie, by zauważyć pierwsze objawy, a niekiedy powodem opóźnienia terapii jest brak wiedzy, jak powinien przebiegać prawidłowy rozwój kilkulatka – zwraca uwagę Teresa Ziętak-Kajka. To normalne, że trzylatek przy wyrażaniu gniewu lub radości będzie krzyczał i gestykulował albo przechodził łatwo od śmiechu do płaczu. A sześciolatek stanie się kapryśny i konfliktowy.

Dociekając przyczyn niektórych zachowań, warto nieraz zwrócić uwagę choćby na przedszkolaki stale nieobecne z powodu choroby. – To mogą być zwykłe przeziębienia, ale też ucieczka w choroby z obawy przed oddzieleniem od matki – uczula prof. Tomasz Wolańczyk, wskazując na jeden z objawów nadmiernej lękliwości u dzieci. Taki stan może utrudnić w perspektywie ich dalszy rozwój. Lęk separacyjny, czyli nadmierna więź emocjonalna między dzieckiem a matką, jest jedną z przyczyn szkolnej absencji. Co prawda pojęcie fobii szkolnych w nomenklaturze psychiatrycznej nie istnieje, natomiast często spotykanym objawem jest „odmowa chodzenia do szkoły”. Jej źródłem może być wspomniany lęk separacyjny, ale też coraz częściej spotykana przemoc rówieśnicza lub inne zaburzenia – np. dysgrafia lub dysleksja u dziecka – które utrudniają sprostanie wymogom szkolnym.

Ale znów tego rodzaju trudności szkolne nie muszą być powodem, by dziecko kierować do psychiatry. Owszem, należy tak zrobić, kiedy pojawiają się u niego myśli samobójcze lub niepokojące objawy odmowy jedzenia czy wychodzenia z domu, lecz większość przypadków wymaga konsultacji psychologicznej – rolą nauczyciela jest wyłapać zmiany w zachowaniu ucznia i taką konsultację zaproponować. – Przed pójściem dziecka do szkoły lub przedszkola pewne zachowania mogły nie dziwić: impulsywność, rozbrykanie, nawet szczególny kontakt z otoczeniem – uczula Teresa Ziętak-Kajka. – W grupie rówieśniczej różnice lepiej widać, subtelne objawy zaburzeń można łatwiej dostrzec.

Smutek lub lęk, powtórzmy, mogą być u nastolatków normalne i być w tym samym stopniu elementem ich życia, co frustracja czy wściekłość (kogoś rzuciła dziewczyna, jest zagubiony, bo nie wie, jakie wybrać studia itd.) – nie należy więc od razu nazywać tego chorobą psychiczną. Trzeba patrzeć i słuchać. Jeśli matka zauważa u córki, że dawniej była weselsza, trudno na tej podstawie sformułować diagnozę bez głębszego wejrzenia w powody zmienionego zachowania. Liczą się nie tylko same objawy, ale też przyczyny! Bo tylko to pozwala odróżnić naprawdę chore dziecko od tych, które z powodu niepowodzeń, odrzucenia lub złego wychowania są po prostu agresywne, lękliwe albo mają zły nastrój.

***

Jak częste są choroby psychiczne u dzieci

ADHD: w populacji dzieci ok. 5 proc., ale tylko 0,5–1,5 proc. prezentuje skrajnie nasilone objawy.

Depresja: wśród dzieci – ok. 2 proc., wśród młodzieży od 4 do 8 proc.

Zespół Aspergera: w populacji ogólnej, w zależności od przyjętych kryteriów, od 35 do 48 przypadków na 10 tys. osób, przy czym pewne cechy zaburzeń mogą ujawniać się nawet u 71–84 na 10 tys.

Autyzm: rozpowszechnienie szerokiego spektrum zaburzeń wynosi średnio 5–6 przypadków na tysiąc osób, ale kryteria diagnostyczne autyzmu stwierdza się u 5 dzieci na 10 tys.

***

Tego nie możesz przeoczyć

Depresja

Do objawów podstawowych należą: przygnębienie ­nastrój, utrata zainteresowań, zmniejszenie aktywności (energii) lub zwiększona męczliwość. Należy jednak zwrócić uwagę także na:

• rozdrażnienie (depresja u dziecka często nie wiąże się ze smutkiem!);

• niską samoocenę;

• nadmierne lub nieuzasadnione poczucie winy;

• osłabienie koncentracji i uwagi, skargi na zmniejszoną zdolność myślenia;

• zaburzenia snu i apetytu;

• niechęć do robienia czegoś, co dawniej sprawiało ­przyjemność (zabawa, wychodzenie na podwórko);

• myśli i zachowania samobójcze (samookaleczenia).

Zaburzenia autystyczne

To nieprawidłowy lub upośledzony rozwój dziecka, wyraźnie widoczny już przed 3 rokiem życia, który może przejawiać się:

• obojętnością lub awersją na kontakt fizyczny (nie lubi się przytulać, trzymane na rękach robi się wiotkie lub sztywne, nie wyciąga rączek do matki, aby wzięła je na swoje ręce);

• brakiem uśmiechu na widok twarzy matki i radosnego ożywienia na jej obecność;

• brakiem lęku przed obcymi (prawidłowo pojawia się w wieku 8 miesięcy);

• wrażeniem, jakby dziecko nie potrzebowało obecności i uwagi opiekunów;

• niepodążaniem za uwagą osób dorosłych (gdy rodzice skupiają na czymś uwagę, zdrowe dziecko natychmiast robi to samo);

• pod koniec 1 roku życia dziecko nie wskazuje palcem na przedmiot lub sytuację, które wzbudziły jego zainteresowanie;

• nadmiernym przywiązaniem do przedmiotów innych niż miękkie (np. przedmiotów codziennego użytku);

• brakiem reakcji na głos rodziców w sposób widoczny dla otoczenia;

• brakiem lub opóźnieniem rozwoju mowy niekompensowanym przez gesty i mimikę;

• może rozwijać się mowa, która nie służy komunikowaniu się (może być monotonna, bez odpowiedniej intonacji głosu i wyrażania towarzyszących emocji lub śpiewna, z dziwacznym przedłużaniem sylab, dźwięków i słów);

• odwracaniem zaimków osobowych (mówienie o sobie „ty”, a do innych osób zwracanie się w formie „ja”) ­utrzymującym się zwykle do 6 roku życia;

Zespół Aspergera

Diagnoza nie może być postawiona w sposób pewny przed 5 rokiem życia i zwykle nie jest stawiana przed okresem szkolnym, ponieważ we wczesnym okresie życia objawy mogą być dyskretne lub niecharakterystyczne:

• „dobre dziecko, jakby go nie było w domu” – spokojne w 1 roku życia, szczęśliwe, gdy pozostawione jest samo sobie, w kolejnych latach pasywne, wycofane;

• „trudne dziecko” – krzykliwe, trudno je uspokoić, przejawiające duże wahania nastroju od nadaktywności do apatii, wydaje się, jakby je coś bolało, ma duże problemy ze snem;

• codzienne zachowanie cechuje wyjątkowy upór i nieustępliwość;

• dziecko ma określone sztywne rytuały;

• problemy z przytulaniem się i kontaktem wzrokowym;

• zbyt duże skoncentrowanie na detalach;

• mała potrzeba kontaktów społecznych, nieumiejętność zabawy z innymi dziećmi.

***

ADHD i zaburzenia nadpobudliwości: objawy, postępowanie

Rozpoznaje się je nie później niż w wieku 7 lat. Do cech charakterystycznych należą: zaburzenia uwagi, nadruchliwość, impulsywność (objawy te pojawiają się częściej niż w jednej sytuacji).

Należy zwrócić uwagę, kiedy dziecko:

• popełnia beztroskie błędy w wykonywanych czynnościach;

• nie potrafi skoncentrować uwagi na zleconych zadaniach;

• wydaje się nie słyszeć, co zostało powiedziane;

• unika zajęć wymagających wytrwałego wysiłku umysłowego;

• często gubi rzeczy niezbędne do niektórych zadań lub czynności;

• łatwo odwraca uwagę przez bodźce zewnętrzne;

• opuszcza siedzenie w klasie lub w innych sytuacjach, w których oczekiwane jest utrzymanie pozycji siedzącej;

• przesadnie hałasuje podczas zabawy lub regularnie nie zachowuje spokoju w czasie wypoczynku (znacznie bardziej niż inne dzieci w tym samym wieku).

ADHD spowodowane jest trwałymi trudnościami w utrzymaniu koncentracji, motywacji i nadmierną ruchliwością lub impulsywnością. Uwarunkowane jest biologicznie (genetycznie) i wymaga leczenia. Objawy trwają latami. Nie można terapeutycznymi metodami doprowadzić do ich zniknięcia, można natomiast poprawić funkcjonowanie dziecka pomimo ich obecności. Należy je zatem otoczyć opieką nie po to, by wyleczyć, ale by zmniejszyć liczbę możliwych następstw.

Jak postępować? Przy wydawaniu poleceń należy pamiętać, by najpierw nawiązać z dzieckiem kontakt – skoncentruj jego uwagę na sobie, spójrz mu w oczy. Wydawaj pojedyncze polecenia, a nie kilka naraz. Dziecku należy powiedzieć, co ma robić, a nie czego robić mu nie wolno: „zejdź na podłogę” zamiast „nie wchodź na stół”, „usiądź spokojnie” zamiast „nie wierć się”. Trzeba chwalić zachowania pożądane. Naucz dziecko panowania nad wykonywanymi czynnościami – przed odrabianiem lekcji niech np. usunie wszystko z biurka, aby nic nie odwracało jego uwagi.

Z dzieckiem z ADHD nie da się pracować na zapas. To, że dobrze poradziliśmy sobie z objawami dzisiaj, nie oznacza, że jutro one nie wystąpią. Jutro musimy stosować te same metody, i tak przez wiele lat, aż dziecko samo będzie w stanie sobie poradzić. Dzieciom z ADHD należy dostosowywać wymagania do ich możliwości, a nie je obniżać. ADHD nie powinno stanowić wymówki – zasady obowiązują te dzieci tak samo jak wszystkich.

***

Jakie zachowania są całkowicie normalne

3-latek – pojawiają się bardzo silne uczucia, których dziecko nie potrafi ukryć (przy wyrażaniu gniewu lub radości dzieci dużo mówią, krzyczą i gestykulują). Bardzo łatwo przechodzą z jednego nastroju w drugi – płaczą, a za moment już się śmieją. Uzewnętrzniane emocje trwają bardzo krótko. W tym wieku dzieci nie wiedzą jeszcze, co to są wartości, dlaczego muszą robić tak, a nie inaczej. Podporządkowują się woli i oczekiwaniom dorosłych.

4-latek – maluchy są bardziej świadome swoich uczuć i starają się nad nimi panować. Zabawy w odgrywanie ról (np. mamę) pozwalają na lepsze poznanie świata dorosłych. Zaczynają przeciwstawiać się dorosłym, u chłopców zauważa się agresję (są np. gotowi do wymierzenia kary koledze). Zaczynają się tworzyć przyjaźnie w grupie przedszkolnej, które jednak zazwyczaj nie trwają długo.

5–6-latek – pojawiają się nowe uczucia: lęk, nieśmiałość, zakłopotanie. Dzieci w zależności od środowiska, w jakim przebywają, wiedzą już, jak okazywać i kontrolować swoje emocje. Przystosowują się do zasad panujących w grupie. Budzą się u nich wyższe odczucia intelektualne, moralne i estetyczne. Coraz częściej sobie pomagają, rozumieją potrzeby i emocje innych. Jednocześnie kształtuje się niezależność dziecka – jego zachowanie bywa kapryśne, zmienne, konfliktowe.

7–8-latek – dziecko staje się wrażliwe na oczekiwania i odczucia innych, w większym stopniu kontroluje swoje zachowanie, które staje się podporządkowane potrzebom miłości i akceptacji. W dalszym ciągu uczy się współpracy i pomagania innym.

Ja My Oni „Jak radzić sobie ze szkołą” (100074) z dnia 07.10.2013; Jak uczyć skuteczniej i mądrzej; s. 56
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną