„Cholera, nie dość, że prawie pada, to jeszcze słońce wychodzi. Znowu będzie parno” – skarży się taksówkarz, pan Kamiński, bohater filmiku zrealizowanego w ramach inicjatywy „Poland. Come and complain” (Polska. Przyjedź, ponarzekaj).
Autorzy akcji zrealizowali trzy klipy, których bohaterowie nieustannie utyskują, jak to w Polsce jest źle. Ponuractwo i surowa ocena narodowego dorobku przez naszych krajan mocno kontrastują z serwowanymi przez anglojęzyczną spikerkę faktami. Ale – jak wynika z dyskusji w internecie – sama kampania też stała się powodem do narzekań. Bo, jak komentowali niezadowoleni… wzmacnia ona tylko stereotyp o narzekactwie Polaków.
Naród w czarnych okularach
Wiele narodów rości sobie prawo do bycia mistrzami narzekania. Anglicy najczęściej żalą się na pogodę i są zwycięzcami rankingu najczęściej skarżących się klientów, sporządzonym przez firmę Kelkoo. Wojowniczym marudom ze słodkiej Francji ciągle coś się nie podoba – dlatego bardzo często strajkują. Jednak nawet Francuzi pozostają za nami daleko w tyle, ponieważ w dziedzinie narzekania jesteśmy bezkonkurencyjni.
Prof. Bogdan Wojciszke i dr Wiesław Baryła, autorzy pracy „Kultura narzekania i jej psychologiczne konsekwencje”, zwracają uwagę na fakt, że o ile na całym świecie obowiązuje norma pozytywności, tzn. ludzie określają się jako bardziej szczęśliwi niż nieszczęśliwi, raczej zadowoleni z życia i różnych jego elementów niż niezadowoleni. Zapytani zaś w dowolnej chwili o nastrój, relacjonują znacznie częściej nastrój pozytywny niż negatywny.