Ja My Oni

Mózg i ręce

Za co nam płacą

Robotnicy w fabryce Forda w Detroit, 1927 r. Robotnicy w fabryce Forda w Detroit, 1927 r. Norton and Peel Commercial Photography / Getty Images
Za co i ile będą nam płacić, czyli dokąd zmierza gospodarka XXI w.

Kiedy Henry Ford budował potęgę swojej firmy, wprowadzając na rynek pierwszy model niezwykle prostego i taniego samochodu, oparł pomysł na rozdzieleniu dwóch, do tej pory nierozerwalnie związanych, funkcji pracy: myślenia i działania. Tradycyjny sposób wytwarzania produktów polegał na tym, że mając projekt jakiegoś urządzenia, zmyślni robotnicy (bo tacy byli w XIX w. najbardziej cenieni) zręcznie wykonywali projekty inżynierów. Oznaczało to, że robotnicy mieli dość szerokie kwalifikacje – orientowali się w wielu aspektach produkcji, dlatego też niejednokrotnie mogli ją sami udoskonalać bez czekania na ingerencję projektanta.

Jednak Ford nie potrzebował takich robotników. Jego pomysł opierał się na rozbiciu wszystkich czynności wymaganych do wytworzenia danego przedmiotu na jak najprostsze ruchy wykonywane w ściśle określony sposób i w określonym tempie. Od robotników nowego przemysłu oczekiwano tylko ścisłego wykonywania instrukcji, trenowano ich odruchy na poziomie pozaświadomym, żeby nie musieli myśleć w pracy, lecz by wykonywali wyuczone czynności. Myślenie przeszkadzało w pracy, dobry robotnik powinien był skupić się tylko na automatycznie wykonywanych czynnościach. Dlatego Ford stwierdził kiedyś z rozdrażnieniem, że jego największym problemem z rekrutacją pracowników jest to, że kiedy potrzebuje po prostu pary rąk, to dostaje też do nich dołączony – zupełnie mu niepotrzebny – mózg.

I tu pojawia się jeden z ważnych problemów związanych ze stworzonym przez Forda rodzajem pracy. Zbiór dokładnie opisanych i powtarzalnych czynności był wykonywany w ściśle określonym tempie ustalanym przez przełożonego.

Ja My Oni „Pieniądze: urok i ułuda” (100090) z dnia 02.02.2015; Pieniądze za pracę; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Mózg i ręce"
Reklama