Ja My Oni

Dla spokoju sumienia

Gdy adoptowane dziecko chce wiedzieć skąd pochodzi

Prof. dr hab. Filip Rybakowski Prof. dr hab. Filip Rybakowski Leszek Zych / Polityka
Prof. dr hab. Filip Rybakowski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii o tym, po co dziecku adoptowanemu wiedza o swojej przeszłości.

Katarzyna Czarnecka: – Czy można zdefiniować czynniki, które u dzieci adoptowanych mogą spowodować problemy w przyszłości?
Prof. Filip Rybakowski: – Po pierwsze, sytuacja dziecka w okresie prenatalnym. Jest ona często zła ze względu np. na nadużywanie przez kobietę w ciąży substancji psychoaktywnych czy alkoholu. Po drugie, okres między urodzeniem a adopcją – wtedy dziecko najczęściej nie ma szans na budowanie więzi z matką. I po trzecie – wpływ genów.

Właśnie – wiele osób wierzy, że one w największym stopniu definiują zachowanie.
Adopcja jest naturalnym eksperymentem, w którym udaje się oddzielić ich wpływ od czynników środowiskowych. Z badań dzieci adoptowanych wynika, że w ok. 40–50 proc. cechy psychiczne są uwarunkowane czynnikami genetycznymi. Przykład: rodzice biologiczni lub jedno z nich jest impulsywne, w związku z tym rozwija się u niego uzależnienie, więc dziecko trafia do adopcji. Jest duże niebezpieczeństwo, że będzie zdecydowanie bardziej impulsywne, może być więc mniej posłuszne, skłonne do konfliktów i gwałtownych reakcji. To, co dziedziczy po biologicznych rodzicach, może zmieniać jego tor rozwojowy mimo najlepszych chęci tych adopcyjnych. Może, ale nie musi.

Czyli opinia, że z dziećmi adoptowanymi jest więcej problemów psychologicznych, to mit?
Amerykanie zbadali dzieci adoptowane i nieadoptowane, zestawiając rodziny, gdzie rodzice żyją w stałym związku, mają podobny status społeczny i wykształcenie. Okazało się, że ryzyko różnych trudnych zachowań w grupie adoptowanych wyniosło 7 proc. w stosunku do 3 proc. u biologicznych.

Ja My Oni „Co po kim dziedziczymy” (100098) z dnia 04.08.2015; Co dajemy potomkom; s. 91
Oryginalny tytuł tekstu: "Dla spokoju sumienia"
Reklama