Ja My Oni

Narcyz zbiorowy

Gdy „my” staje się ważniejsze niż „ja”

Badania psychologiczne pokazują liczne pozytywne skutki przywiązania do własnej grupy. Badania psychologiczne pokazują liczne pozytywne skutki przywiązania do własnej grupy. Mirosław Gryń / Polityka
Kiedy przywiązanie do firmy, organizacji czy narodu staje się chorobliwe.

Mitologia grecka przywołuje obraz Narcyza jako pięknego młodzieńca tak wpatrzonego we własne odbicie, że doprowadziło go to do upadku i śmierci. Współczesne badania psychologiczne dotyczące spostrzegania samego siebie wskazują, że ludzie rzeczywiście różnią się skłonnością do utrzymywania przesadnie pozytywnego wizerunku samego siebie i że istotnie skłonności takie nie przynoszą jedynie pozytywnych rezultatów. Narcyzm uważany jest za składową tzw. ciemnej triady osobowości, obok makiawelizmu i psychopatii. Najbardziej fascynujące wydaje się jednak to, że ludzie skłonni są także do podobnego amoku na tle własnej grupy i utrzymywania nierealistycznie pozytywnego jej obrazu, któremu towarzyszy domaganie się uznania z zewnątrz dla jej wielkości. Jedno z najważniejszych pytań dotyczących współczesnego życia społecznego, nie tylko w Polsce, to pytanie o konsekwencje budowania i podtrzymywania tego rodzaju więzi w grupach – rasowych, narodowych, a nawet firmowych. Czy tego rodzaju grupowa więź to czyste dobro?

Dobrze jest być przywiązanym

Tożsamość społeczna odnosi się do faktu, że ludzie widzą siebie – i są przez innych widziani – jako członkowie różnych grup: płciowych, narodowych, plemiennych, firmowych, rodzinnych czy hobbystycznych. Istotą tożsamości społecznej jest to, że ludzie nie tylko należą do różnych grup, ale tę przynależność internalizują, co oznacza, że staje się ona częścią ich samych. W efekcie gdy zaczynają myśleć o sobie w kategoriach „my”, zaczynają także dążyć do utrzymania pozytywnego obrazu tego „my”, do pozytywnego odróżniania się od innych, nienależących do „my”.

Badania psychologiczne pokazują liczne pozytywne skutki przywiązania do własnej grupy. To w przywiązaniu do własnego narodu leży skłonność do angażowania się w działania służące własnej grupie, a nawet poświęcania się na rzecz współziomków. Także badania prowadzone w zupełnie innym kontekście – na przykład organizacyjnym – pokazują, jakie pożytki płyną z przywiązania do miejsca pracy. Identyfikacja z organizacją jest uznawana za klucz do zrozumienia lojalności, a także wysiłku na rzecz firmy. Identyfikujący się z nią pracownicy silniej angażują się w swoją pracę, lepiej ją wykonują i – co za tym idzie – są mniej skłonni do poszukiwania nowego pracodawcy. Cele organizacji stają się wówczas celami jednostki, a pracownik wkłada wysiłek w osiągnięcie tych celów, także dodatkowy, wykraczający poza to, co jest od niego wymagane. Jest przy tym bardziej zadowolony ze swojej pracy i z kontaktów z innymi pracownikami.

Brzmiałoby to więc niezwykle pozytywnie, gdyby nie to, że identyfikacja z grupami narodowymi czy organizacjami może przyjmować różne formy, a od nich w dużym stopniu zależą jej konsekwencje. Może ona przyjmować formę bezpiecznego przywiązania, które jest odporne na zagrożenia i krytycyzm – Polacy nie są bez wad, ale Polska to mój kraj i kocham go. Jednak identyfikacja może też przyjmować formę narcystyczną, która wiąże się z przekonaniem o wyjątkowości własnej grupy (narodu, grupy etnicznej, firmy, organizacji) i koniecznością zewnętrznego uznania dla jej wielkości – Polska Chrystusem narodów.

Przywiązanie zawsze zakłada pozytywną ocenę własnej grupy. Czasem jednak ci narcystyczni skłonni są zarzucać tym przywiązanym bezpiecznie brak miłości do ojczyzny czy nielojalność wobec firmy, uważając się za tych przywiązanych bardziej. Ale konsekwencje takiego podejścia wcale nie są takie pozytywne. Ani dla innych, ani nawet dla własnej grupy.

Dobre, bo niezagraniczne

Analizy prowadzone w różnych kontekstach kulturowych pokazują, że kolektywny narcyzm jest związany z wrogością wobec innych, podczas gdy identyfikacja bez komponentu narcystycznego z własnym narodem wiąże się z tolerancją. Badania Agnieszki Golec de Zavala, Aleksandry Cichockiej i Michała Bilewicza prowadzone w Polsce pokazały na przykład, że odczuwany dystans wobec mniejszości narodowościowych jest mniejszy u osób silnie identyfikujących się z Polską, ale większy u osób charakteryzujących się wysokim poziomem kolektywnego narcyzmu narodowościowego. Także wyniki badań prowadzonych w Stanach Zjednoczonych i w Chinach pokazały, że zarówno w przypadku Amerykanów, jak i Chińczyków narodowy narcyzm wiązał się silnie z uprzedzeniami wobec przedstawicieli drugiej nacji i negatywnymi postawami wobec jej rządu, a także poparciem dla polityki twardej ręki wobec drugiej strony, a nawet niechęcią do kupowania towarów wyprodukowanych w tym drugim kraju. W badaniach niemieckich Rolanda Imhoffa z Johannes Gutenberg-University w Mainz kolektywny narcyzm wiązał się u Niemców z niższym zbiorowym poczuciem winy za Holocaust, chęcią odcięcia się od wspominania tego trudnego okresu niemieckiej historii i mniejszą chęcią zadośćuczynienia innym. Z kolei badania Agnieszki Golec de Zavala i jej współpracowników prowadzone w Turcji pokazały, że kolektywny narcyzm szedł w parze z poczuciem upokorzenia z powodu długiego oczekiwania na wejście do Unii Europejskiej, a w konsekwencji z odczuwaniem radości z cudzego nieszczęścia – Schadefreude – z powodu kryzysu ekonomicznego w Europie.

Przy tym kluczowe w kolektywnym narcyzmie jest przekonanie o braku należytego docenienia ze strony innych, co wiąże się też z wiarą w spiski jako potencjalną przyczyną tego stanu rzeczy. Dla Polaków narcystycznie przywiązanych do własnego narodu fakt, że to mur berliński (a nie na przykład mur stoczni gdańskiej) stał się symbolem upadku systemu komunistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej, jest wynikiem celowego falsyfikowania historii przez kraje zachodnie i antypolskiego spisku. Polacy o narcystycznej identyfikacji z własnym narodem już kilka dni po katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku byli bardziej skłonni wierzyć w to, że był to efekt spisku. Także i wśród narcystycznych Amerykanów silniej rozpowszechnione było przekonanie o tym, że inne narody spiskują przeciw Ameryce. Efekt ten nie ogranicza się więc tylko do grup, których tragiczna historia mogłaby takie spiskowe ciągoty uzasadniać.

Zjawisko kolektywnego narcyzmu i jego konsekwencje dotyczą nie tylko dużych zbiorowości takich jak naród, lecz także mniejszych grup. Na przykład badania prowadzone przez Emmę Alleyne i współpracowników na University of Kent pokazały, że wśród członków młodzieżowych gangów kolektywny narcyzm wiązał się z większą skłonnością do agresji, a nawet angażowania się w przemoc seksualną, w zbiorowe gwałty. Nawet studenci narcystycznie związani z własnym uniwersytetem stają się bardziej negatywnie nastawieni wobec studentów innych uczelni, szczególnie wówczas, gdy dowiadują się o krytykowaniu przez innych studentów ich własnej Alma Mater. Wreszcie badania prowadzone przez Arie Kruglanskiego z Maryland University we współpracy z departamentem bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych nad postawami członków grupy terrorystycznej tzw. tamilskich tygrysów pokazały, że kolektywny narcyzm u terrorystów był jednym z ważniejszych wskaźników radykalizacji ich działań.

Kocha, ale rzuca

Czy kolektywny narcyzm – choć wiąże się z negatywnymi postawami wobec obcych – ma pozytywne konsekwencje w działaniach na rzecz swoich? Jeżeli takie osoby rzeczywiście byłyby tymi bardziej przywiązanymi, dla których własna grupa – etniczna, zawodowa, organizacyjna – byłaby ważniejsza, to w istocie należałoby oczekiwać od nich wyższego wkładu na rzecz grupy, zaangażowania w jej sprawy i działania na jej rzecz. Wyniki badań pokazują jednak zależność odwrotną. Te prowadzone przez Mananę Jaworską z UW pokazały, że chociaż kolektywny narcyzm wiązał się z gotowością do obrony pozytywnego wizerunku Polaków, na przykład wzięcia udziału w protestach przeciwko filmom naruszającym nasze dobre imię, to jednocześnie takie osoby wyrażały większą gotowość do opuszczenia kraju na stałe i podjęcia pracy za granicą, by polepszyć swoje warunki materialne. Z kolei wyniki badań prowadzonych w kontekście brytyjskim wskazują, że kolektywny narcyzm Brytyjczyków wiązał się z chęcią głosowania za Brexitem – opuszczeniem Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Natomiast badania naszego autorstwa, prowadzone w kontekście organizacyjnym, pokazały, że osoby charakteryzujące się wysokim poziomem kolektywnego narcyzmu są bardziej skłonne do zachowań, które grupie szkodzą. Po pierwsze, osoby takie są bardziej chętne do podejmowania rywalizacji z innymi członkami grupy kosztem wspólnych zysków, by samemu okazać się lepszym. Po drugie, cierpią na tym relacje społeczne wewnątrz grupy. Osoby narcystycznie związane z własną firmą czy organizacją są bardziej skore do instrumentalnego traktowania innych członków grupy. Są gotowe podejmować nieuczciwe praktyki (jak fałszowanie kwitów) i kontrproduktywne zachowania (jak opóźnianie pracy) dla własnego zysku, które wszakże szkodzą całej organizacji.

Kolektywny narcyzm upośledza to, co potocznie określilibyśmy mianem gry zespołowej. Nie tylko dobro innych członków grupy nie jest w tym przypadku priorytetem, ale nie są nim także grupowe cele. Osoby narcystycznie związane z własną grupą używają jej raczej dla własnej korzyści, niż rzeczywiście się o nią troszczą.

Kolektywny narcyzm z jednej strony oznacza więc przekonanie o wyższości własnej grupy o tym, że gdyby ona kształtowała świat polityki czy biznesu to byłby on lepszym miejscem, a z drugiej strony osoby takie są bardziej skłonne do podważania grupowych celów i niszczenia relacji społecznych wewnątrz grupy, a nawet do jej opuszczenia. Jak więc tę sprzeczność wytłumaczyć?

Korzenie narcyzów

Teorie wywodzące się z podejścia psychoanalitycznego sugerują, że narcyzm grupowy wynika z frustracji indywidualnych potrzeb jednostki. Erich Fromm pisał, że „grupowy narcyzm (...) jest niezwykle ważnym elementem dawania satysfakcji tym członkom grupy, którzy mają mało innych powodów, by czuć się dumnymi i wartościowymi”. Bardzo więc ważne dla grup jako całości jest dbanie o wszystkich jej członków i zaspokojenie ich potrzeb. Jeśli indywidualne potrzeby będą ignorowane, to mogą stać się podstawą grupowego narcyzmu, który w konsekwencji całej grupie zaszkodzi.

Ma to także ważne realne konsekwencje dla biznesu i różnego rodzaju organizacji. Zgodnie z tym podejściem pozytywne uczucia wobec organizacji nie są przyczyną identyfikacji, lecz jej skutkiem. Narcystyczne przywiązanie bierze się z możliwości zaspokojenia przez grupę osobistych potrzeb i dążeń, nic dziwnego więc, że osoby takie mogą być bardziej skłonne podejmować działania dla grupy szkodliwe. Z tych rozważań płynie praktyczna wskazówka dla firm: osoby przyciągnięte przede wszystkim pozytywnym wizerunkiem organizacji nie będą jej pożądanymi członkami. Celem takich osób jest raczej wzmacnianie własnego ego i potwierdzanie własnego pozytywnego wizerunku niż przyjmowanie wartości czy norm organizacyjnych. W konsekwencji, jak pokazują nasze własne badania, narcyzm organizacyjny szkodzi organizacjom. Wydaje się, że nie warto więc ani budować narcystycznej kultury organizacyjnej, ani też z prestiżu firmy czynić narzędzia przyciągającego nowych pracowników.

Jeżeli grupa służy jej członkom do zrekompensowania braków i podniesienia samooceny, to wydaje się to mieć negatywne konsekwencje i dla innych, i dla samej grupy. Nadmuchiwanie jej pozytywnego wizerunku i domaganie się uznania – w formie wysokiego miejsca w rankingu, strachu ze strony innych czy podziwu – ma granice. Ich przekroczenie oznacza upadek. I to nie innych, lecz własny.

Ja My Oni „Rady na kłopoty ze sobą i z innymi” (100114) z dnia 21.11.2016; Udręki innych; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Narcyz zbiorowy"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną