Ja My Oni

Zły sposób na złe myśli, czyli dlaczego kobiety piją więcej niż kiedyś i coraz częściej ryzykownie

W jakich sytuacjach kobiety zaglądają do kieliszka

Dlaczego kobiety piją coraz częściej? Dlaczego kobiety piją coraz częściej? Kelsey Knight / Unsplash
Dr Małgorzata Dragan o tym, dlaczego kobiety piją więcej niż kiedyś i coraz częściej ryzykownie.
Małgorzata DraganLeszek Zych/Polityka Małgorzata Dragan

Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 25. „Kobieta: instrukcja obsługi zwłaszcza dla mężczyzn”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.

***

Joanna Podgórska: – Kobiety piją. Inaczej niż mężczyźni?
Małgorzata Dragan: – Tak, z badań wynika, że wzorce picia są w dużym stopniu zależne od płci. Przede wszystkim – co potwierdzono w różnych regionach świata – kobiety piją zdecydowanie mniej. Rzadziej też mają problemy alkoholowe. Częściej są abstynentkami. Mówi się nawet, że są to jedne z niewielu uniwersalnych różnic płciowych w zachowaniu społecznym człowieka.

Ale z badań wynika również, że w naszym kręgu kulturowym kobiety piją coraz więcej.
W ostatnich dekadach obserwujemy wśród nich wzrost picia ryzykownego i szkodliwego dla zdrowia. Ale efekt różnicy nadal się utrzymuje. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia w Europie średni wskaźnik uzależnionych wśród mężczyzn wynosi około 13 proc. (na świecie 7 proc.), zaś wśród kobiet – niespełna 3 proc.

Są inne różnice?
Poza mniejszą ilością wypijanego alkoholu i rzadszym piciem o charakterze destrukcyjnym dla zdrowia kobiety rzadziej relacjonują epizody intensywnego picia, a więc spożywania jednorazowo bardzo dużych ilości alkoholu. Ponadto zwraca się uwagę, że wzorzec picia może być związany z różnymi ścieżkami etiologicznymi, czyli zbiorem czynników, które zwiększają prawdopodobieństwo, że u kogoś pojawią się problemy alkoholowe. Ja w swoich badaniach skoncentrowałam się na stwierdzanej częściej u kobiet ścieżce dotyczącej picia w celu regulacji negatywnego afektu. Ten styl picia wiąże się np. z częstszym piciem w samotności, w domu.

Bo chcą zagłuszyć lęki i depresję?

Można powiedzieć, że dla mężczyzn alkohol jest raczej środkiem pobudzającym, a dla kobiet czymś, co zagłusza lęki czy depresję, „znieczula” świat?
Byłoby to zbyt duże uogólnienie. Mężczyźni również mogą pić alkohol głównie w celu radzenia sobie z negatywnymi emocjami. U kobiet jednak taki mechanizm jest rzeczywiście obserwowany częściej. Wchodzą tu w grę także specyficzne dla płci uwarunkowania związane z regulowaniem trudnych emocji. Mężczyźni mogą to robić na inne sposoby. W grupie osób z problemami alkoholowymi wśród mężczyzn stwierdza się na przykład zachowania impulsywne i antyspołeczne, związane z przekraczaniem norm, agresją, a także z poszukiwaniem wrażeń. U mężczyzn picie jest też w większym stopniu uwarunkowane czynnikami wrodzonymi, dziedziczonymi genetycznie. Ponadto kobiety i mężczyźni różnią się między sobą reakcjami na sytuacje stresowe. Z niektórych badań wynika, że dla kobiet dużo większe znaczenie mają takie sytuacje, które dotyczą relacji międzyludzkich. W dzieciństwie bardziej przeżywają to, co się dzieje w rodzinie, między rodzicami, a później w ich związku. Dla mężczyzn z kolei większe znaczenie mogą mieć stresory związane z osiągnięciami.

Kłótnia, on zasypia, a ona pół nocy drobiazgowo analizuje, kto co powiedział?
Upraszczając, można tak powiedzieć. Ale to oznacza, że w przypadku kobiet stresory relacyjne mogą mieć szczególne znaczenie dla kształtowania się podatności na zaburzenia psychiczne i picie problemowe. Kobiety częściej dotykają takie zaburzenia, jak depresja czy zaburzenia lękowe. Wiąże się to zarówno z czynnikami biologicznymi, takimi jak hormony płciowe, jak i społecznymi, kulturowymi. Wpływają one nie tylko na odmienne wartościowanie stresorów różnego rodzaju, ale i na wyrażanie emocji u kobiet i wzorce radzenia sobie z nimi.

Zdarzyło mi się kiedyś usłyszeć od terapeuty uzależnień, że kobiety mają depresję, a mężczyźni piją. Może to oznaczać, że w przypadku mężczyzn depresja czy stany lękowe są częściej maskowane przez problemy alkoholowe. Też radzą sobie w taki sposób z emocjami negatywnymi, ale na poziomie deklaracji tego nie zobaczymy, bo mężczyźni ogólnie mniej chętnie przyznają się do tego, że przeżywają trudności emocjonalne.

Bo pragną odciąć się od emocji?

A jak działa związany z alkoholem mechanizm regulacji emocji u kobiet?
Z moich badań wynika, że podstawową kwestią są przekonania o tym, że alkohol naprawdę pomaga poprawić nastrój, obniżyć odczuwany lęk czy odwrócić uwagę od zamartwiania się problemami. Drugi, jak się wydaje kluczowy, czynnik to deficyty związane z umiejętnością opanowywania silnych, negatywnych emocji. Chodzi o sytuacje, gdy kobieta czuje się wobec nich bezradna, a ma ograniczony repertuar strategii radzenia sobie z nimi. Alkohol staje się dla niej swoistym suplementem niesprawnych mechanizmów. Znaczenie mają tu także jej wcześniejsze doświadczenia: gdy na przykład obserwowała w rodzinie, że jest to jedyny sposób radzenia sobie z napięciem albo po prostu poczuła się bardziej rozluźniona po jego wypiciu pierwszy raz, stosuje alkohol, żeby uciec od doświadczania negatywnych emocji.

Zapomnieć o nich, odciąć się?
W świetle moich badań wydaje się, że taki mechanizm, żeby się odciąć i zapomnieć, dotyczyć może przede wszystkim kobiet po traumie seksualnej. To osoby, które są w bardzo złym stanie psychicznym, mają nasilone objawy potraumatyczne. Piją, by odciąć się od emocji, bo nie mają nad nimi żadnej kontroli. Taka osoba wręcz chce, żeby jej się „film urwał”, bo rzeczywistość, której doświadcza, jest nie do zniesienia. W literaturze przedmiotu określono to zjawisko mianem „chęci wywołania stanu dysocjacji” za pomocą alkoholu. W przypadku następstw innych niekorzystnych doświadczeń, takich jak konflikty w rodzinie i zagrożenie przemocą, w większym stopniu może chodzić o redukcję napięcia, zmniejszenie odczuwanego stresu, odprężenie, niemyślenie o problemach.

Bo wszyscy piją?

Z pani badań wynika także, że picie problemowe dotyka coraz liczniejszej grupy młodych kobiet; że wczesna dorosłość jest okresem krytycznym.
W tym czasie, w związku z niestabilnością emocjonalną, te objawy mogą się nasilać. Jest to także okres, w którym zasadniczo kształtują się wzorce picia. Jednak większość kobiet, które na tym etapie ze względu na intensywne picie mogą zostać zaliczone do grupy osób z problemami alkoholowymi, zmieni ten wzorzec na bardziej korzystny w przyszłości. W starszym wieku – zwłaszcza po 35. roku życia – kobiety piją zdecydowanie rzadziej. Ale wcześniej można zwrócić uwagę na czynniki ryzyka, „wychwycić” grupę osób szczególnie zagrożonych tym, że picie problemowe będzie się utrzymywać. Można zatem powiedzieć, że wczesna dorosłość to rodzaj „krytycznego okna”, gdy chodzi o alkohol i kształtowanie się wzorców picia. I że w cyklu życia kobiet to także okres, w którym piją najwięcej.

Dlaczego?
Jednym z czynników jest tzw. efekt studiowania, dobrze opisujący główne cechy właściwe dla tego okresu życia. Ludzie nawiązują wtedy liczne nowe kontakty towarzyskie, poszukują partnerów życiowych, w związku z tym częściej imprezują, a imprezy zazwyczaj wiążą się z piciem alkoholu, nierzadko w dużych ilościach. Jest to także okres związany już z wyjściem spod skrzydeł rodziców, a co za tym idzie słabszą kontrolą społeczną, ale jeszcze z wolnością od obowiązków wynikających z ról społecznych. Z drugiej strony nakłada się na to proces kształtowania się tożsamości, a temu towarzyszy duża niepewność i niestabilność. Są one oczywiście związane także z tym, że okres wczesnej dorosłości bardzo często wiąże się z dużymi zmianami życiowymi, w tym otoczenia społecznego, np. w związku z podjęciem studiów w mieście z daleka od domu rodzinnego, i brakiem stabilizacji zawodowej.

Dane z pani badań są dość przerażające. Picie problemowe dotyczy 30–40 proc. kobiet w wieku 18–28 lat.
Tak, to niepokojący rezultat. Rekrutację do tych badań prowadziliśmy przede wszystkim na warszawskich uczelniach. Nie badaliśmy studentek psychologii, ale odsetek studentek innych wydziałów wśród grupy badanych był wysoki. Efekt studiowania niewątpliwie miał wpływ na wyniki. Choć inne nasze badania potwierdzają, że jeśli chodzi o picie problemowe osób młodych, nie tylko kobiet, wskaźniki są wysokie. Trzeba jednak podkreślić, że obserwowane problemy z pewnością mają charakter przejściowy i są związane z tym specyficznym okresem w rozwoju. W późniejszym życiu większość kobiet zmieni sposób picia, bo nadużywanie alkoholu będzie kolidowało z wypełnianiem ról społecznych, przede wszystkim z funkcjonowaniem w pracy czy w rodzinie.

Jakie czynniki mogą go utrwalić?
Przede wszystkim silne przekonanie, że alkohol pomaga w radzeniu sobie z negatywnymi stanami psychicznymi. Jeśli kolejne doświadczenia utwierdzają kobietę w tym przeświadczeniu, to będzie je powtarzać. Gdy nie zna innych, bardziej korzystnych dla zdrowia sposobów radzenia sobie z emocjami, będzie coraz bardziej polegać na radzeniu sobie za pomocą picia. I do pewnego momentu, jak się wydaje, to działa – w sensie poprawy stanu emocjonalnego. Nasze badania pokazują ujemną lub nieistotną zależność między nadużywaniem alkoholu a zaburzeniami psychicznymi, takimi jak np. depresja czy stany lękowe. Osoby, które więcej piją, wykazują mniej objawów zaburzeń psychicznych. To nie brzmi dobrze, bo alkohol pomaga doraźnie, ale prowadzi do poważnych konsekwencji. Ciągłe nadużywanie alkoholu doprowadza do sytuacji, gdy oprócz przekonania, że alkohol pomaga, zaczynają się pojawiać i dominować przekonania związane z utratą kontroli nad piciem, a to są pierwsze sygnały, że mamy już do czynienia z zaburzeniem, z uzależnieniem. Sygnałem alarmowym jest ponoszenie coraz większych szkód. Kobieta zauważa, że traci kontrolę nad swoim piciem, dostrzega niebezpieczeństwa dla zdrowia, nierzadko zawala studia, pracę, podejmuje ryzykowne kontakty seksualne albo inne zachowania ryzykowne. Alkohol zaczyna dominować w jej życiu.

Bo trzeba uciec od złych myśli?

Używa pani terminu „dysfunkcjonalne metapoznanie” jako czynnik ryzyka uzależnienia. Spróbujmy to przełożyć na język zrozumiały dla laika.
Dysfunkcjonalne metapoznanie w kontekście picia to choćby przekonania na temat alkoholu, o których przed chwilą mówiłam. Ale ogólnie to wiedza, która warunkuje to, że zamiast radzić sobie z własnymi emocjami i myślami w sposób dla siebie korzystny, człowiek staje się podatny na zaburzenia psychiczne. Takim przykładem niekorzystnego radzenia jest ruminowanie, które w świetle coraz liczniejszych badań wydaje się najmniej korzystną strategią. To przedłużone negatywne myślenie, które wiąże się z utrzymywaniem emocji negatywnych. Człowiek zamiast myśleć przez jakiś czas o problemach i doświadczać związanych z nimi emocji, a następnie przejść do innych życiowych zadań, w sposób niemal obsesyjny koncentruje się na nich, przeżuwa myśli. Zastanawiając się na przykład, jak mógł zachować się inaczej, jak zapobiec podobnym problemom w przyszłości albo co mu w życiu nie wyszło, w czym jest gorszy od innych i jakie możliwości utracił. Jego czas zaczyna być zdominowany przez myślenie o problemach. To może także dotyczyć przeszłości, którą analizuje w coraz bardziej drobiazgowy sposób pod kątem grożących niebezpieczeństw.

Dysfunkcjonalne metapoznanie sprawia, że człowiek nie radzi sobie z natłokiem myśli, ma poczucie, że traci kontrolę nad własnym myśleniem i co za tym idzie nad negatywnymi emocjami, ale jednocześnie czuje przymus ich kontrolowania i analizowania problemów. Żeby w jakiś sposób opanować to, czego doświadcza, stosuje różne metody, na przykład usiłuje zająć uwagę różnymi czynnościami albo sięga po alkohol.

Bo trudne dzieciństwo?

Z pani książki wynika, że czynnikiem ryzyka są także negatywne doświadczenia z dzieciństwa.
W przypadku kobiet młodych okazały się czynnikiem ryzyka picia problemowego, w przeciwieństwie do zdarzeń z późniejszego okresu życia. Przede wszystkim jednak takim, z którego wynikają ogólne trudności w regulacji emocji. Problemy te stają się swoistą bazą dla psychopatologii, w tym picia problemowego. Ścieżka jest taka: trudności w radzeniu sobie z negatywnymi emocjami nie wzięły się znikąd, ale są związane z wcześniejszymi niekorzystnymi doświadczeniami. Umiejętność regulowania emocji kształtuje się w ramach relacji społecznych; początkowo przede wszystkim w relacjach z rodzicami. Załóżmy, że kobieta pochodzi z rodziny alkoholowej, była ofiarą przemocy, wzrastała w atmosferze braku bezpieczeństwa i nie nauczyła się adekwatnie radzić sobie z emocjami. Nauka korzystnych strategii regulacji emocji, takich jak przewartościowanie czy elastyczne kierowanie uwagi, wymaga wystarczająco dobrej, bezpiecznej relacji z osobą dorosłą. Takiej, w ramach której możliwe będzie wyrażenie nawet silnych, negatywnych emocji, uzyskanie pocieszenia i taka rozmowa, dzięki której możliwe będzie spojrzenie na trudną sytuację z innej strony.

Osoba, której więź z rodzicami jest zaburzona i wzrasta w atmosferze braku jakiegokolwiek wsparcia i braku bezpieczeństwa, może mieć w tym zakresie znaczne deficyty. Nie zna takich korzystnych strategii, polega na innych, które kształtowały się w obliczu ciągłego zagrożenia. Może to być ciągła czujność na oznaki niebezpieczeństwa, unikanie konfrontowania się z tym, czego się obawia, a także wspomniane wcześniej ruminowanie. Problemy w radzeniu sobie z emocjami przekładają się na to, jak osoba funkcjonuje w relacjach z innymi ludźmi. W związku z doświadczeniami rodzinnymi „odkrywa”, że alkohol pomaga jej poczuć się pewniej, być bardziej rozluźnioną w sytuacjach towarzyskich, łatwiej nawiązywać kontakty, także intymne. Ze względu na ten efekt będzie nadal stosować ten środek, a z czasem coraz częściej będzie się starała radzić sobie w życiu przy pomocy picia.

Z moich badań wynika, że doświadczeniami z okresu dzieciństwa, które mają największe znaczenie dla późniejszych problemów alkoholowych u kobiet, są właśnie te, które wiążą się z zagrożeniem poczucia bezpieczeństwa dziecka. Są to poważne konflikty między rodzicami, zagrożenie przemocą z ich strony, zaburzenia psychiczne rodziców, także problemy alkoholowe, które wiążą się z ich chwiejnością emocjonalną. Szczególną kategorią, o której była mowa wcześniej, jest wykorzystanie seksualne. W moich badaniach dotknęło ono 5 proc. kobiet. Relacjonują one najwięcej objawów psychopatologii i piją najprawdopodobniej w związku z poczuciem całkowitego braku wpływu na stany emocjonalne, których doświadczają.

Bo wolno?

Kilkanaście lat temu rozmawiałam z pacjentkami i terapeutkami na oddziałach odwykowych. Wyłaniał się z tego bardzo specyficzny obraz picia samotnego, skulonego między kanapą a fotelem, przy zaciągniętych zasłonach, skrywanego nawet przed najbliższymi. Ale na horyzoncie pojawiał się już nowy trend – imprezowiczki: młode profesjonalistki, wykształcone, dobrze zarabiające, niezależne. Dużo ich wtedy na odwyku nie było, bo, jak twierdziły terapeutki, jeszcze „dopijały”. Dziś już widać wyraźnie, że styl kobiecego picia się zmienił, stał się bardziej „męski”. Pani obserwacje to potwierdzają?
Niektóre inne badania także. W tych przeprowadzonych przeze mnie świadczy o tym chociażby to, że tak wysoki odsetek pijących problemowo dotyczy kobiet młodych, zdobywających wyższe wykształcenie. Ale warto też zwrócić uwagę na czynniki, które zwiększają ryzyko uzależnienia, takie jak omawiane trudne doświadczenia. Im kobieta starsza, tym więcej będzie miała za sobą niekorzystnych doświadczeń. Jeśli nie umie adekwatnie radzić sobie z emocjami, to te problemy będą się tylko pogłębiały. Na późniejszych etapach życia mogą dochodzić takie obciążające doświadczenia, które są często uważane za kluczowe dla picia problemowego kobiet: rozstania, rozwody, problemy z zajściem w ciążę.

Kolejne trudne doświadczenia będą utrwalały alkoholową ścieżkę, ale istotą problemu pozostanie nieadekwatna samoregulacja. U „imprezowiczek” z czasem ten wzorzec może pójść w kierunku dalszego nasilania się problemów z regulacją emocji negatywnych i szkód ponoszonych z tytułu picia, w tym dotyczących relacji interpersonalnych, tak że – jak to pani określiła – wylądują samotnie z butelką między kanapą a fotelem.

Jakie znaczenie ma fakt, że rośnie przyzwolenie społeczne dla pijących kobiet?
To bardzo ważny czynnik dla picia problemowego. Wygląda na to, że tradycyjna, patriarchalna kultura okazuje się być w tym kontekście czynnikiem ochronnym dla kobiet, ale może to wynikać po prostu z ich orientacji na relacje społeczne. Przed piciem powstrzymują je normy, które mówią, że nie wypada, i kontrola społeczna, której funkcją jest karanie niepożądanych zachowań. Dla kobiet, jako żon i matek, te normy są bardziej restrykcyjne. Picie koliduje z wypełnianiem obowiązków wynikających z tych ról i w związku z tym kobiety spotykają większe sankcje społeczne z powodu picia. Ale też te same normy mogą powodować, że kobiety rzadziej przyznają się do problemów alkoholowych.

Z kolei gdy kobieta wkracza w to, co stereotypowo nazywamy męskim światem, jej system wartości często się zmienia. Przyjęło się, że to dla mężczyzn większe znaczenie mają stresory związane ze statusem społeczno-ekonomicznym. Kobieta, której zależy na pozycji zawodowej, będzie silniej przeżywała to, co się dzieje w pracy, także ze względu na wyższe względem niej wymagania, i tym samym będzie bardziej narażona na picie w celu radzenia sobie.

Czy Polki różnią się pod tym względem od zachodnich Europejek, czy te modele już się wyrównały?
W krajach takich, jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, rzeczywiście obserwuje się wzrost częstotliwości picia alkoholu, w tym intensywnego, wśród młodych kobiet. U nas nie jest to jeszcze tak nasilone, co można łączyć z przywiązaniem do wartości patriarchalnych, ale tendencje są widoczne, co pokazują np. badania PARPA. Świadczy o tym także pojawianie się na rynku wydawniczym pisanych przez młode kobiety książek, które są ich „alkoholowymi coming outami”.

To ważne, bo widać z tego, że kobiety, które mają problem z piciem, już tak bardzo nie boją się głośno o tym mówić. Próbują walczyć z własnym wstydem i piętnem społecznym, a pisanie o swoich doświadczeniach ma dla nich funkcje terapeutyczne.

rozmawiała Joanna Podgórska

***

Rozmówczyni jest adiunktem w Katedrze Psychologii Klinicznej Dziecka i Rodziny na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Założycielka Polskiego Towarzystwa Badań nad Stresem Traumatycznym. Laureatka nagród i stypendiów, m.in. przyznanych przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Autorka prac naukowych, głównie z zakresu psychologii klinicznej (przede wszystkim psychotraumatologii) i psychometrii. W ubiegłym roku nakładem wydawnictwa Scholar ukazała się jej książka „Problemowe picie alkoholu przez młode kobiety. Rola niekorzystnych doświadczeń i samoregulacji emocji”.

***

Uważaj, co zapijasz

Kiedy właściwie człowiekowi powinna zapalić się lampka ostrzegawcza, że w jego przypadku sięganie po alkohol staje się ryzykowne? Rzecz nie tylko w tym, ile i jak często do kieliszka się zagląda (choć na pewno istnieją tu graniczne miary, po przekroczeniu których łatwiej o uzależnienie). Warto też jednak przeanalizować własny stan psychiczny, jaki piciu – zwłaszcza temu samotnemu, „do lusterka” – zazwyczaj towarzyszy. Zwłaszcza w przypadku kobiet, choć nie tylko, charakterystyczna może być następująca sytuacja:

Sięgasz po alkohol zwykle w sytuacji tzw. doła, kiedy jesteś pogrążona w negatywnych myślach i trudnych emocjach,

Obsesyjnie zastanawiasz się nad sobą: nad swoim – wyimaginowanym czy prawdziwym – niepowodzeniem, porażką; rozdrapujesz jakiś epizod, szukasz błędu, jaki popełniłaś, planujesz drobiazgowo, jak zachowasz się w podobnej sytuacji w przyszłości,

Przeżuwasz te myśli, uogólniasz je, rozpamiętujesz całe swoje „popaprane życie” i wszystko, co w nim się nie powiodło, w czym okazałaś się gorsza od innych i dlaczego oni – choć np. mniej zdolni i pracowici od ciebie – odnoszą sukcesy,

Pogrążasz się w plątaninie poczucia winy i krzywdy, przekonania o własnej nieudolności i o niesprawiedliwości świata,

W miarę picia przestajesz sobie radzić z tą galopadą myśli i odczuć; tracisz panowanie nad swoim umysłem, a jednocześnie wciąż usiłujesz go kontrolować – nawet gdy on sam ucieka na jakiś boczny tor, zawracasz go; nie umiesz skupić się na niczym innym, „musisz” przecież analizować swoje problemy,

Sięgasz po kolejny kieliszek w nadziei, że alkohol tę spiralę zatrzyma, lecz efekt jest odwrotny, czasem – aż do tzw. urwania filmu.

To wszystko może znaczyć, że być może jeszcze nie masz problemu alkoholowego, ale pewien sprzyjający mu problem psychiczny. Profilaktykę uzależnienia w wielu wypadkach można zacząć na trzeźwo – od trenowania swego umysłu w prostej, dwuskładnikowej umiejętności. Od skłaniania go, by nadmiernie:

nie rozpamiętywał przeszłości (bo na to, co się stało, nie mamy już wpływu),

nie zamartwiał się o przyszłość (bo tego, co się stanie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć).

Nie chodzi, rzecz jasna, o to, by w ogóle porzucić jakąkolwiek refleksję czy autorefleksję, kompletnie ignorować stare błędy i przyszłe niebezpieczeństwa, ale o to, by nie dewastować psychiki próżnym obciążeniem, a organizmu – zupełnie nieskuteczną w takim przypadku odtrutką.

EW

Ja My Oni „Kobieta: instrukcja obsługi" (100116) z dnia 13.02.2017; We współczesnym świecie; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Zły sposób na złe myśli, czyli dlaczego kobiety piją więcej niż kiedyś i coraz częściej ryzykownie"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną