Ja My Oni

Kumy, kumpelki, kompanki, czyli o przyjaźni (szczególnie kobiecej)

Czy istnieje przyjaźń między kobietami

Polki w swoich przyjaźniach potrafią być serdeczne, otwarte i naprawdę oddane. Polki w swoich przyjaźniach potrafią być serdeczne, otwarte i naprawdę oddane. www.bridgemanart.com
„Kobiety całują się na powitanie, bo nie mogą się ugryźć” – czy kobieca przyjaźń faktycznie jest niemożliwa.
Nicole Honeywill/Unsplash
Superprzyjaciółka zawsze wie, jak ci poprawić humor.www.bridgemanart.com Superprzyjaciółka zawsze wie, jak ci poprawić humor.

Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 25. „Kobieta: instrukcja obsługi zwłaszcza dla mężczyzn”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.

***

We francuskiej komedii Laurenta Tirarda z 2016 r. „Facet na miarę” główny bohater – na dowód, że partnerka traktuje go poważnie – oczekuje, że zostanie przedstawiony jej przyjaciółkom. Ta zmieszana mówi, że od kiedy się rozwiodła, przyjaciółki jej unikają. W filmie to jedynie epizod, pokazuje on jednak popularną nie tylko we Francji tendencję do zrywania kobiecych przyjaźni, gdy któraś z przyjaciółek jest (na nowo) wolna, a pozostałe zajęte, oraz rezerwę wobec kobiecej przyjaźni w ogóle. Wolne (lub chociaż chwilowo samotne – bo mąż w delegacji) kobiety to wielkie zagrożenie – myśli większość francuskich kobiet.

W książce „Dlaczego Francuzki są takie sexy” Helena Frith Powell przytacza rozmowę z koleżanką: „Pomyśl o swoich przyjaciółkach – podczas lunchu w Montpellier mówi Sylvie, moja francuska znajoma. – Wcześniej czy później lądują w łóżku z twoim mężem albo chłopakiem. Osłupiałam! – Przecież nawet nie poznałam twojego męża! – protestuję. – Domyśl się dlaczego!”. To dowodzi, że kobiety nie lubią się przyjaźnić z kobietami ze względu na swoją zazdrość i podejrzliwość. Ale Frith Powell cytuje także znajomego: „We Francji bardzo często przyjaciółki wdają się w romanse z partnerami najbliższych koleżanek. Tak po prostu się dzieje. Pozamałżeński seks uprawiają zazwyczaj dobrze znające się osoby”.

Do usuwania z pola widzenia męża albo chłopaka kobiet atrakcyjniejszych od siebie prowadzi więc nie tyle przesadna podejrzliwość, ile umiejętność antycypowania. Choć czasem paradoksalnie impulsem do koleżeńskiej relacji między kobietami może być chęć zaprzyjaźnienia się (i przez to niejako rozbrojenia) potencjalnej kochanki męża w myśl zasady z „Ojca chrzestnego”: „Trzymaj swoich przyjaciół blisko, ale swoich wrogów jeszcze bliżej”.

Do rzadkości we Francji należą też babskie wieczory i spędzanie czasu w większym gronie przyjaciółek. Gdy Francuzka chce się zobaczyć z przyjaciółką, będzie to raczej spotkanie w dwuosobowym gronie – uważa Frith Powell. To nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, co (jak się wydaje) tamtejsze kobiety myślą o sobie nawzajem. Anglik, rozmówca pisarki, tak opisał postawę swojej żony Francuzki: „Gdy moja lepsza połowa poznaje kobietę, która świetnie wygląda, jest szczupła i doskonale ubrana, natychmiast zaczyna szczerze jej nienawidzić. Mam wrażenie, że kobiety we Francji biorą udział w niekończącym się wyścigu o tytuł najpiękniejszej, najsmuklejszej, najbardziej wpływowej. Rywalizują o mężczyzn i pieniądze na skalę niespotykaną w starej, poczciwej Anglii”.

Jak zauważyła już Colette w swojej powieści „Kotka”, Francuzki w przyjaźni nie są solidarne, w przeciwieństwie do mężczyzn. Frith Powell konkluduje: „Coraz więcej wiem o francuskich kobietach i coraz lepiej rozumiem, dlaczego nie jestem w stanie z nimi się porozumieć. Bo jak można przyjaźnić się z kimś, kto nieustannie życzy ci, żebyś utyła, zbrzydła, przyjaźnić się z kimś, kto nie przestaje marzyć o zaciągnięciu twojego męża do łóżka? Zabawniej jest, gdy to jej mąż chce przespać się z tobą”.

Inaczej, zdaniem autorki, przyjaźnią się Brytyjki. Uwielbiają wieczorne wspólne wyjścia na imprezy, na których tańczą wokół ustawionych na parkiecie torebek. Znają swoje życie w najdrobniejszych szczegółach, mogą zawsze na siebie liczyć i lojalność wobec siebie jest dla nich ważniejsza niż mężczyzna. Bo mężczyźni się zmieniają, a kobieca przyjaźń trwa – z takiego założenia wychodzą.

Czy zatem Francuzki nie przyjaźnią się w ogóle? Przyjaźń z mężczyzną nie wchodzi w grę, bo – jak sądzą – zawsze przecież chodzi o seks. Wybierają więc na przyjaciółki matki, siostry, kuzynki, ciotki lub koleżanki, z którymi poznały się jeszcze w szkole. Tylko z nimi czują wyjątkową więź i solidarność. Tylko z nimi potrafią wejść w relacje nie dla wymiernych korzyści, ale dla radości i siły czerpanej z bycia razem.

Przyjaciółki po polsku

Polkom bliżej raczej do brytyjskiego modelu przyjaźni niż do zdystansowanych i krytycznych Francuzek. Polki w swoich przyjaźniach potrafią być serdeczne, otwarte i naprawdę oddane. Zwłaszcza jeśli są to stare przyjaźnie, jeszcze ze szkoły lub studiów. O Norwegach krąży dowcip, że naprawdę zaprzyjaźnić się z nimi można tylko w przedszkolu. Polacy też są w tym względzie ludem północy. Więzi, które przetrwały próbę czasu, mają dla nich szczególe znaczenie. Często mają poczucie, że tylko ci „starzy” przyjaciele znają ich naprawdę i w każdej sytuacji można na nich liczyć.

Zdarza się jednak również wielka przyjaźń między kobietami, które poznały się później. Panie – w przeciwieństwie do mężczyzn – mają w okolicach sześćdziesiątki ogromny potencjał do tworzenia nowych znajomości koleżeńskich. Sprzyja temu emerytura i odejście od tradycyjnej roli babci wychowującej wnuki. Obecne 60-latki chętnie realizują wcześniej zarzucone pasje, uczą się nowych umiejętności, miło spędzają wolny czas. Uniwersytety trzeciego wieku, wspólne spacery, wyjścia do teatru, kluby dyskusyjne, zajęcia fitness, nordic walking, pielgrzymki i sanatoria są dla nich okazją do poznania nowych koleżanek i realizacji siebie na gruncie towarzyskim.

Inaczej oczywiście wyglądają dziś przyjaźnie polskie na wsi, inaczej w małym mieście, a jeszcze inaczej w dużym. W tradycyjnych społecznościach kobiety częściej szukają przyjaciółek w obrębie swojego klanu. W większych miastach, do których często przyjechały z mniejszych, przyjaciele zastępują im rodzinę. Stają się podstawową siecią społecznego wsparcia, która lepiej rozumie ich problemy niż rodzina, która jest daleko.

Przyjaźń jak tlen

Przyjaźń człowiekowi jest potrzebna jak tlen. O satysfakcji z życia decydują, obok procesów psychicznych wynikających m.in. z predyspozycji genetycznych, także więzi społeczne, jakie ludzie tworzą z innymi. „Więzi społeczne” oznaczają tutaj trwałe i bliskie relacje między dwiema osobami, opierające się na emocjonalnej i fizycznej bliskości. Zdolność do tworzenia grup opartych na takich więziach wykazują nie tylko ludzie, ale również inne naczelne (np. goryle i szympansy), zębowce (np. delfiny) czy psowate (np. wilki). W świecie zwierząt więzi takie sprzyjają przetrwaniu (np. łatwiejszemu zdobyciu pożywienia) i reprodukcji. U ludzi, oprócz tego, także większemu optymizmowi i chęci życia.

Wyniki badania „The Happy Danes 2013”, przeprowadzonego przez Happiness Research Institute w Danii wykazały, że zależność między satysfakcją z życia a satysfakcją z więzi społecznych jest silna i dodatnia – korelacja dla duńskiej próby wyniosła aż 0,45 (w skali od 0 do 1). Oznacza to, że osoby bardziej usatysfakcjonowane życiem również swoje relacje z innymi ludźmi widzą jako bardziej udane. John Helliwell z Canadian Institute for Advanced Research i Haifang Huang z University of Alberta wykazali zaś, że posiadanie od 3 do 5 bliskich przyjaciół zwiększa satysfakcję z życia (mierzoną w skali od 0 do 10) o 0,24 punktu w porównaniu z osobami, które w ogóle nie mają bliskich przyjaciół. Z kolei posiadanie od 6 do 10 bliskich przyjaciół zwiększa satysfakcję z życia o 0,32, a ponad 20 bliskich przyjaciół – o 0,43 punktu. Holenderskie badaczki Mariska van der Horst i Hilde Coffé wykazały natomiast, że oprócz liczby przyjaciół jako takiej, na dobrostan psychiczny ma wpływ także częstotliwość kontaktu z nimi. Im ona wyższa, tym lepiej. Co więcej, okazuje się – co zostało pokazane na danych dotyczących kanadyjskiego i amerykańskiego społeczeństwa – że częstotliwość kontaktów z przyjaciółmi podnosi dobrostan psychiczny dwa razy silniej niż kontakty z członkami rodziny.

Z kolei analizy przeprowadzone w oparciu o dane panelowe dotyczące reprezentatywnych prób społeczeństw Niemiec (SOEP), Wielkiej Brytanii (BHPS) oraz Australii (HILDA) wykazały, że relacje z innymi mają pozytywny wpływ na satysfakcję z życia, także po uwzględnieniu cech osobowości z tzw. Wielkiej Piątki (ekstrawersji, neurotyczności, ugodowości, sumienności i otwartości na doświadczenie) oraz celów życiowych (kariera i praca, życie rodzinne, cele społeczne) i innych ważnych czynników, m.in. regularnych ćwiczeń fizycznych, balansu między faktycznym czasem pracy a pożądanym obciążeniem pracą czy statusu na rynku pracy. Mimo różnic w metodologii poszczególnych badań ich wnioski, zebrane przez zespół Bruce’a Headey’a z University of Melbourne, ostatecznie dowodzą, że relacje z innymi przyczyniają się do wyższej satysfakcji z życia.

Słodka przyjaźń

Są dowody, że wszystko odbywa się poprzez układ hormonalny organizmu. Psycholog ewolucyjny prof. Robin Dunbar z University of Oxford, uważa, że niektóre ssaki naczelne, jak szympansy, pawiany, dżelady czy czepiaki, żyją w grupach, które stanowią skomplikowany system społeczny sprzyjający odczuwaniu przez nie lekkiego rozleniwienia i odprężenia w swoim towarzystwie. Skomplikowanie tego systemu polega na tym, że w jego obrębie funkcjonują dwa typy więzi między osobnikami – silne i słabe. Silne (zwykle między samicami) służą łagodzeniu stresu związanego z funkcjonowaniem w dużej grupie. Dzięki aktywacji beta-endorfin w ośrodkowym układzie nerwowym mają działanie przeciwbólowe i łagodzące. Słabe (zwykle z samcami) zapewniają ochronę przed drapieżnikami, jak również zasoby – poprzez ich pośrednictwo do innych podgrup silnie powiązanych ze sobą samic. Jedne i drugie tworzą grupę, która jest podstawą do wyznaczenia granicy między „my” i „oni”. U szympansów liczy ona ok. 50 osobników.

Ludzie też funkcjonują w grupach. Zdaniem prof. Dunbara od czasu społeczeństw łowiecko-zbierackich liczą one zwykle ok. 150 osób (i tyle też średnio ludzie mają znajomych na Facebooku). Wśród nich znajduje się rodzina, przyjaciele i znajomi. Tworzą oni skomplikowany system, w którym również obowiązuje podwójne zarządzanie więziami słabymi i silnymi. A zasadą, którą kierują się ludzie przy wyborze członków grupy własnej, jest zazwyczaj podobieństwo lub pokrewieństwo. Robin Dunbar odkrył również, że kobiety szukają wsparcia najczęściej u innych kobiet i to bardzo często takich, które należą do ich rodziny. To z nimi czują emocjonalną bliskość, zwierzają się sobie, spędzają razem czas.

Modelowa kobieca przyjaźń polega na posiadaniu kilku dobrych koleżanek, zapewniających społeczne wsparcie i zwykle jednej lub dwóch superprzyjaciółek. Owa superprzyjaźń to codzienne towarzyszenie sobie w troskach i radościach. Bo superprzyjaciółka zna twój rozkład dnia. Codziennie jesteście w kontakcie. Może nawet już z samego rana piszecie do siebie SMS lub rozmawiacie ze sobą przez telefon, aż padnie wam bateria. Superprzyjaciółka zawsze wie, jak ci poprawić humor. Zna twój (prawdziwy) rozmiar stanika. Wie, ile ostatnio przytyłaś. Dlaczego pokłóciłaś się z facetem. Czego się najbardziej w życiu lękasz i jakie są twoje najskrytsze marzenia. Jeśli jesteś dobrą superprzyjaciółką, wiesz o niej tyle samo. Taka przyjaźń to poduszka powietrzna, słoik nutelli i osobisty trener razem wzięci. Buduje się ją stopniowo, starannie, symetrycznie – jak plaster miodu.

To bardzo silna i intymna więź. Gdy brytyjski „Tatler” chciał pokazać dwie superprzyjaciółki – prezenterkę TV Poppy Jamie i modelkę Suki Waterhouse (która ma milion obserwujących na Instagramie), zorganizował im sesję zdjęciową, jak kąpią się razem w wannie. I najwyraźniej to nie była przesada. W wywiadzie Poppy i Suki powiedziały, że chciałyby mieć razem dziecko, tak dobrze się dogadują. A ponieważ to jest nierealne, założyły razem firmę oferującą biżuterię i torebki (Pop&Suki).

Taka przyjaźń jest bezcenna i... niestety dość rzadka. Nie sprzyja jej również to, że mężczyźni zwykle nie rozumieją tak silnej więzi między kobietami. Czują się nawet przez nią zagrożeni. Mają bowiem w takiej sytuacji wrażenie, że kobieta, z którą są w związku, wymyka im się spod kontroli i mają na nią mniejszy wpływ niżby chcieli. Pół biedy, gdy przyjaciółka ich drugiej połowy jest tzw. przykładną żoną. Ale jeśli jest niezależna, w swoim związku wymaga partnerstwa lub – co gorsza – jest feministką, mężczyzna czuje, że grunt usuwa mu się spod nóg i robi wszystko, aby przyjaciółkę w oczach swojej drugiej połowy zdyskredytować (w desperacji może nawet skłamać, że go podrywa). A niestety czasami plotka wystarczy, żeby zniszczyć więź, którą kobiety budowały między sobą latami.

Narcystyczna przyjaźń

Co ją utrudnia w dzisiejszych społeczeństwach Zachodu? Narcyzm. Własny albo drugiej strony. Czyż już sama próba umówienia się na spotkanie z „przyjaciółką” nie przypomina zabawy w przeciąganie liny, bo jak jej pasuje dzień, to nie pasuje godzina lub na odwrót? Czyż – gdy już się spotkacie – ona ciągle nie mówi o tym, jaka jest wspaniała i jakie masz szczęście, że cię wybrała na swój... podnóżek? Jeśli tak, masz do czynienia z egzemplarzem niereformowalnym. Przeciwieństwem dobrej empatycznej przyjaciółki. Coraz częściej można na taką trafić – wszak w takiej kulturze żyjemy.

Na narcystyczne zaburzenie osobowości cierpi około 1 proc. społeczeństw, ale osobowość narcystyczna jest o wiele bardziej rozpowszechniona. Narcyz uważa się za osobę lepszą od innych, bardziej inteligentną. Uznawany za duszę towarzystwa, umie sobie ludzi owinąć wokół palca. Troska o innych lub przestrzeganie zasad moralnych nie jest jednak jego mocną stroną. W przyjaźni unika intymności i zaangażowania. Nie potrafi dochować tajemnicy. Oczekuje podziwu i podporządkowania. Aby to dostać, manipuluje. Nie cieszy się z czyichś sukcesów, jest o nie zazdrosny. Przyjaźń traktuje jak grę, co wynika z silnej potrzeby władzy i autonomii. Nie ma się co łudzić, że z kimś takim uda się stworzyć superprzyjaźń. Można się z nią czasem umówić na kawę, zostanie kobieta narcyz „znajomą od plotek”, ale porozumienia dusz nie będzie.

Narcystyczne zachowania przenoszą się również do sieci. Tara C. Marshall, Katharina Lefringhausen i Nelli Ferenczi z Brunel University w Wielkiej Brytanii wykazały, że osoby narcystyczne na Facebooku częściej od innych piszą o swoich sukcesach, o stosowanej diecie i ćwiczeniach fizycznych. Również bowiem poprzez portal społecznościowy osoby takie szukają uwagi i uznania dla swojej atrakcyjności. Ashwini Nadkarni i Sephan G. Hofmann z Boston Medical Center w USA wykazali natomiast, że narcyzm jest jedną z motywacji do używania Facebooka w ogóle. Wynika to z silnej potrzeby autoprezentacji, którą to medium zapewnia jak nic innego. Z tego względu osoby narcystyczne umieszczają w internecie najwięcej selfie.

Kultura przyjaźni

Na przekór narcystycznym czasom, które nie sprzyjają bliskim relacjom (podobnie jak ewolucyjnie ugruntowana zazdrość o atrakcyjność innych kobiet), pojawiają się głosy, że szczególnie teraz potrzebujemy kultury przyjaźni. Dr hab. Michał Herer z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego właśnie wygrał konkurs na najlepszy polski esej filozoficzny, organizowany przez Fundację na rzecz Myślenia im. Barbary Skargi. Jego tytuł brzmi „Pochwała przyjaźni”. Postuluje on w nim, aby odejść od potocznego rozumienia przyjaźni jako więzi społecznej, która sprawia, że życie człowieka jest szczęśliwsze, ku myśleniu o niej jako więzi moralnej, która czyni go lepszym.

We współczesnej kulturze to miłość (romantyczna) jest wszechobecna. I przereklamowana. Przyjaźń, rozumiana jako więź moralna, była wielkim tematem u Arystotelesa. Później wydała się problemem zbyt banalnym. Na nowo odkryli ją – dopiero w XX w. – filozofowie Michel Foucault i Jacques Derrida. Przyjaźń ludzie traktują jako coś właściwego dla dzieciństwa, wieku młodzieńczego, a później uznają, że trzeba dorosnąć i wraz z tym procesem – przyjaźń schodzi na dalszy plan. Dorosłe życie koncentruje się na znalezieniu partnera, na rodzinie i szerszej wspólnocie narodowej, w mniejszym stopniu – na przyjaźni.

Tymczasem Herer jest zdania, że nasza epoka pomału to zmienia. Zauważa, że w przyjaźni jest więcej poszanowania autonomii drugiej osoby niż w relacji miłosnej, bo zachowany jest większy emocjonalny dystans. W przyjaźni nie ma raczej „cichych dni” i humorów. Od relacji koleżeńskiej różni się zaś ona tym, że w tej pierwszej zwykle kogoś redukuje się do jednego wymiaru np. „kolegi z pracy”, „sąsiada”. Nie ma ciekawości innych ról, które w życiu te osoby pełnią, ich osobowości.

O przyjaźni myśli się zwykle jako relacji między dwiema osobami i zjawisku psychologicznym. Warto dostrzec inną możliwość: przyjaźń jako spoiwo społeczne. Kultura przyjaźni – oto czego potrzebujemy – mówi Herer. Więcej szacunku do tego, jacy jesteśmy (a często jesteśmy różni). Więcej autonomii, a mniej rywalizacji. W społeczeństwie, w którym panuje kultura przyjaźni, łatwiej się żyje, ale też dzięki niej ludzie stają się po prostu lepsi.

Ja My Oni „Kobieta: instrukcja obsługi" (100116) z dnia 13.02.2017; We współczesnym świecie; s. 111
Oryginalny tytuł tekstu: "Kumy, kumpelki, kompanki, czyli o przyjaźni (szczególnie kobiecej)"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną