Nie byłoby o czym mówić, bo wierzący mogą sobie pielgrzymować do woli. To w Polsce 2011 r. normalne. Tak samo jak normalne są wobec tego wszelkie polskie pielgrzymki ,,branżowe’’ – stały element naszego folkloru katolickiego.
Raz katolicy, raz dziennikarze, raz lekarze, raz policjanci, raz kibice. Kibice pielgrzymowali w tym roku już po raz czwarty. Z inicjatywy działaczy m.in. z Gdańska i Chorzowa, znanych w ,,ruchu kibicowskim’’, oraz zakonu salezjańskiego, specjalizującego się w pomocy zagubionej życiowo młodzieży męskiej.
No i super. Niech się kibice ubogacą duchowo w Częstochowie. Przynajmniej na dzień czy tydzień. Niech święcą swe szaliki klubowe, lepsze to od ustawek i zadym stadionowych. Nawet jeśli na niektórych można przeczytać ,,witajcie w piekle!’’
Tylko do czego kibicom jeszcze prelekcje historyka (niegdyś z IPN) dr. Cenckiewicza i red. Sakiewicza z Gazety Polskiej? Ależ wiadomo po co! IV Pielgrzymka mianowała się Patriotyczną. A Cenckiewicz i Sakiewicz to przecież znaki firmowe polskiego patriotyzmu pisowskiego. Na dowód uznania i w obecności księży udekorowano obu panów szalikiem narodowym z napisem Wilno-Lwów.
Wcześniejsze pielgrzymki nie wzbudziły szerszego zainteresowania. Teraz jest inaczej. W zeszłym roku kibice zostali wciągnięci do wyborczej walki politycznej prawicy z obozem rządzącym. Organizacje faszystowskie poczuły, że można więcej ugrać politycznie na manifestowaniu patriotyzmu niż na naparzankach z anarchistami. Można szukać wiarygodności tam, gdzie dawniej skrajna prawica nigdy by jej nie zdobyła.
Liderzy prawicy cynicznie stanęli w obronie kibiców patriotów, choć tak naprawdę zależy im na nich tylko jako mięsie wyborczym. Trudno pojąć, czemu księża tak społecznie zasłużeni jak salezjanie przykładają dziś do tego rękę.