Cyborg, Homunkulus, Frankenstein, Robocop… A może po prostu: istota ludzka na miarę XXI w., będąca nieśmiertelnym cudem ożywionej materii? Ukształtowana z części zamiennych i laboratoryjnego recyklingu. Bioniczne oczy, sztuczna inteligencja, elektroniczne protezy rąk i nóg. Egzoszkielet w zastępstwie łamliwych kości, stymulator oddychania przejmujący rolę płuc, silikonowe chrząstki, implanty. Scalając ze sobą rozmaite doniesienia na temat eksperymentów w konstruowaniu sztucznych narządów, dość łatwo można prześledzić, jak powstaje ten ludzki składak.
Homo esteticus
Marzenia bliskie ideałom nieśmiertelności realizują się na razie w dziedzinach, które pozornie z medycyną i wydłużaniem życia niewiele mają wspólnego. Np. w kosmetologii, gdzie już od połowy lat 80. ubiegłego wieku do kremów są dodawane składniki mające uczynić ze skóry jedwabistą, pozbawioną zmarszczek gładź. Rzecz nie zasługiwałaby na omówienie w „Niezbędniku Inteligenta”, gdyby nie wpływ wielu wysublimowanych technologii – np. nanotechnologii – które pozwoliły wkroczyć dermatologii estetycznej w XXI w. szybciej niż innym gałęziom medycyny.
– Starzeniem serca, płuc czy wątroby nie przejmujemy się tak bardzo jak skórą, na której oznaki upływu czasu są najbardziej widoczne – zauważa dr Andrzej Ignaciuk, założyciel i dyrektor Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. W gabinetach lekarzy parających się tą specjalnością nie brakuje aparatury, która ze względu na rozwiązania technologicznie jest bliższa urządzeniom wojskowym (lasery, induktory, lampy LED) niż tradycyjnemu wyposażeniu gabinetu piękności.