Pomocnik Historyczny

Al-Andalus: na zachodnich rubieżach świata

Podobnie jak Afryka była naturalnym kierunkiem ekspansji po zdobyciu Egiptu, tak podbój Hiszpanii nastąpił w pewnym sensie samorzutnie po zajęciu przez muzułmanów Afryki Północnej.

Szybki podbój.

Zdobycie Hiszpanii nastąpiło szybko. W 711 r. Tarik ibn Zijad, berberski podwładny Musy ibn Nusajra, gubernatora muzułmańskiej Afryki Północnej, przeprawił się przez przesmyk gibraltarski na czele sił składających się najpewniej w większej części z Berberów. Wylądował zapewne w okolicach dzisiejszego Algeciras (od arabskiego al-dżazira – półwysep) i rychło pokonał nad rzeką Guadalete króla Roderyka, gromiąc jego (o wiele liczniejsze, jeśli wierzyć kronikom arabskim) wojska. Po bitwie (znanej także jako bitwa pod Jerez de la Frontera) po ostatnim królu Wizygotów zaginął wszelki słuch, Tarik natomiast zdobywał kolejne miasta, które na ogół poddawały się bez walki.

W następnym roku do Tarika dołączył sam Musa ibn Nusajr (według niektórych źródeł zazdrosny o sukcesy i bogate łupy). W 713 r. obu wezwano do Damaszku, gdzie według niektórych źródeł Musa został ukarany przez kalifa i pozbawiony majątku, a na temat dalszych losów Tarika kroniki milczą. Marny koniec spotykający bohaterów arabskich podbojów nie był niczym nadzwyczajnym; jak się wydaje, rezydujący w Syrii umajjadzcy kalifowie nieustannie obawiali się uniezależnienia się zdobywców od władzy centralnej.

Podbój dokończył najprawdopodobniej w 714 r. syn Musy – Abd al-Aziza. Od tego momentu można mówić o muzułmańskiej Hiszpanii, zwanej przez samych Arabów al-Andalus (etymologia nazwy nie jest znana). Arabowie i Berberowie nie zajęli jednak całego Półwyspu Iberyjskiego. Niedobitki wizygockich możnych uszły w góry na północnym zachodzie; na ich czele stał Pelagiusz (Pelayo). Arabom nigdy nie udało się ich stamtąd wyprzeć ani podporządkować, a w bitwie pod Covadonga, datowanej najczęściej na 719 r., doznali oni pierwszej porażki z rąk chrześcijan w Hiszpanii.

Starcie to legło u podstaw mitu założycielskiego królestwa Asturii i można uznać je za symboliczny początek rekonkwisty, tj. odbierania muzułmanom zajętych ziem. (Z biegiem czasu chrześcijańskich królestw graniczących z al-Andalus i uczestniczących w rekonkwiście będzie więcej, a pierwszoplanową rolę odegrają Kastylia, Leon i Aragonia).

Słabi Wizygoci.

W starciu Arabów z Bizancjum i Persją (art. s. 25) sprzyjały im wewnętrzne waśnie w obu imperiach, wyniszczające wojny, chrystologiczne konflikty religijne, do czego doszły szalejące od drugiej połowy VI w. zarazy oraz, jak się wydaje, kryzys w rolnictwie. Podobnie było z hiszpańskim królestwem Wizygotów, które na przełomie VII i VIII w. nękane było kryzysem sukcesyjnym o niezbyt dobrze poznanej naturze; wydaje się, że Roderyk, który nie należał do rodu królewskiego i odsunął od sukcesji synów poprzedniego króla, Witizy, nie miał poparcia arystokracji, która opuściła go w momencie decydującego starcia. Być może możni uważali najazd muzułmanów za przejściową niedogodność i woleli zawierać z nimi układy pokojowe (zachował się jeden, z 714 r., pomiędzy synem Musy ibn Nusajra a gockim możnym Teudemirem) i płacić kontrybucję, licząc, że muzułmanie wkrótce odejdą.

Niejasna jest postawa lokalnej ludności wobec najazdu (Wizygoci byli warstwą rządzącą i stanowili mniejszość, przeważała ludność romańska, czyli potomkowie Rzymian); w Syrii i Egipcie pozostała ona w przeważającej mierze bierna, zdarzały się, zwłaszcza wśród egipskich Koptów, przypadki współpracy z muzułmanami przeciw administracji bizantyjskiej. Kontrowersje budzi też kwestia, czy stosunkowo liczna w Hiszpanii ludność żydowska (której sytuacja prawna w królestwie wizygockim sukcesywnie pogarszała się) aktywnie wsparła inwazję muzułmańską.

Pokusy za morzem.

W najstarszej historiografii obraz Hiszpanii jest daleki od pochlebnego. Z racji mających się tam znajdować olbrzymich bogactw kraj ten postrzegany był jako swoisty teren próby dla muzułmanów wystawionych na pokusy. Do tego dochodziło zamorskie położenie oraz oddalenie od wspólnoty muzułmańskiej. We wczesnym islamie znajdujemy przykłady obawy kalifów przed ekspedycjami morskimi; Umar I (zm. 642 r.) kilkakrotnie miał nie wyrazić zgody na operację militarną wiążącą się z podróżą morską. W jednej z historii Musa ibn Nusajr wypływa na Atlantyk (zwany w źródłach arabskich Morzem Wszechogarniającym – al-bahr al-muhit) i jak biblijny (i koraniczny) Noe wypuszcza ptaki, z których powraca tylko jeden; Musa poznaje, że jest to morze całkowicie puste, którego nie da się przepłynąć.

Z kolei Umar II (zm. 720 r.) rzekomo pragnął „wyprowadzić muzułmanów z al-Andalus z powodu znacznej odległości dzielącej ich od wspólnoty”. (Anonimowy kompilator kroniki zatytułowanej „Achbar madżmu’a”, piszący pod koniec XI w., czyli w czasie, gdy rekonkwista chrześcijańska osiągnęła znaczne postępy, dodaje po tej historii: „I szkoda, że Bóg nie przedłużył dni kalifa, by ów mógł spełnić swe zamierzenie, bo muzułmanów czekają tu jedynie nieszczęścia i niedola, jeśli nie ulituje się nad nimi Wszechmocny Bóg”).

Koniec świata poznawalnego.

Al-Andalus jawi się w tych tekstach jako granica świata dającego się poznać, kraj pełen dziwów i niebezpieczeństw. (Musa ibn Nusajr regularnie natyka się w owych kronikach na strzelające i walczące ożywione posągi, pojemniki z dżinnami, niezdobyte miasta pozbawione bram, w pobliżu których arabscy wojownicy tracą zmysły i giną, i wiele innych).

Al-Andalus jest także ziemią, gdzie rozpocznie się epoka ostateczna, prowadząca do końca świata. Ten swoisty pesymizm przebija np. z dzieła Ibn Habiba, pierwszej zachowanej kroniki pochodzącej z al-Andalus. W późniejszych źródłach ta pesymistyczna wizja zostaje zapomniana, lecz – jak się zdaje – odcisnęła ona trwałe piętno na całej kulturze al-Andalus. Nawet jeśli w późniejszej literaturze i historiografii była ta kraina opiewana i uważana za jeden z czterech ziemskich rajów, zawsze obecne jest poczucie, że jest to raj, w którym obecność muzułmanów jest jedynie efemeryczna i który zostanie przez nich utracony; że w jakimś sensie jest to miejsce, które do nich nie należy.

Jeszcze w dwunastowiecznej anonimowej kronice zatytułowanej „Fath al-Andalus” odnajdujemy historię, w której Musa przemierzając Pireneje natknął się na posąg noszący arabskojęzyczną inskrypcję: „O, synowie Isma’ila! Jeśli dotarliście aż tutaj, to zawracajcie!”, co napełniło go takim przerażeniem, że wydał rozkaz odwrotu do Kordoby. Wydaje się, że także nostalgia, jaką przepojona jest jedenastowieczna i późniejsza poezja al-Andalus, może mieć odległe korzenie właśnie w owym fatalizmie z IX w.

Prowincja kalifatu.

Bezpośrednio po podboju al-Andalus stanowiła kolejną prowincję wielkiego kalifatu umajjadzkiego ze stolicą w Damaszku; władzę zwierzchnią sprawował w niej gubernator (wali), mianowany przez kalifa (rzadziej przez gubernatora Afryki Północnej, który był, jak się wydaje, nominalnym zwierzchnikiem rządcy al-Andalus). Zależność al-Andalus od władzy centralnej często była jedynie nominalna. W kraju tym skupiały się, jak w soczewce, problemy całego świata muzułmańskiego (jak np. krwawy konflikt plemienny pomiędzy arabskimi plemionami północnymi Kajsytami a południowymi Jemenitami), lokalny konflikt z Berberami, których przynajmniej w najwcześniejszym okresie musiało być w al-Andalus znacznie więcej niż Arabów itd.

Aż do lat czterdziestych VIII w. kraj był pogrążony w chaosie przerywanym krótkimi interludiami pokoju. W 740 r. wybuchło wielkie powstanie Berberów w Afryce Północnej, które o mało nie kosztowało Arabów utraty władzy na tych terenach i bardzo obawiano się jego rozszerzenia na al-Andalus. Dlatego na Półwysep Iberyjski przybyła bardzo znaczna armia syryjska, co miało się okazać nader brzemienne w skutkach. Po pierwsze, bardzo wzrósł odsetek Arabów; po drugie, kraj podzielono na cztery okręgi zwane adżnad (dosł. armie); po trzecie – wśród przybyłych wojowników znajdowało się wielu klientów i zwolenników Umajjadów, dynastii, która właśnie wkraczała w ostatni okres swego panowania w całym świecie muzułmańskim.

Hiszpańscy Umajjadzi.

W 751 r. kalifat Umajjadów został obalony przez Abbasydów. Po dramatycznej ucieczce, w trakcie której zginął z rąk abbasydzkich jego młodszy brat, do Afryki Północnej przedostał się Abd ar-Rahman, ostatni Umajjada z linii uprawnionej do dziedziczenia tronu. Obrał kierunek zachodni, gdyż był synem berberskiej nałożnicy i źródła mówią nam, że liczył na pomoc swych wujów, którą zresztą otrzymał.

Abd ar-Rahman (zwany w źródłach arabskich ad-Dachil – Imigrant) wykorzystał zamęt w prowincji, usunął w 756 r. gubernatora i objął władzę nad krajem. Udało mu się przekazać ją swoim potomkom i dynastia Umajjadów formalnie władała krajem aż do 1031 r. Okres ich szczytowej potęgi rozpoczyna się, gdy ‘Abd ar-Rahman III proklamuje w 929 r. kalifat Umajjadów w Kordobie, tzn., mówiąc w dużym uproszczeniu, ogłasza się prawowitym i uniwersalnym władcą wszystkich muzułmanów i namiestnikiem Boga na ziemi.

Choć w X w. własny kalifat proklamowali także ismailiccy (czyli wyznający jeden z odłamów szyizmu) Fatymidzi, to Abbasydzi na zawsze mieli pozostać dla Umajjadów zarówno arcywrogiem (choć to z Fatymidami kordobańscy kalifowie musieli konkurować o dominację na Morzu Śródziemnym, zaś z Abbasydami mieli stosunkowo niewiele kontaktów oraz bezpośrednich konfliktów), jak i punktem odniesienia. Konkurencja z Abbasydami wpływała nie tylko na kształt umajjadzkiej propagandy politycznej i ideologii władzy, ale także, w szerszym sensie, na wyobrażenie, jakie o al-Andalus miały przynajmniej wykształcone elity. Z ziemi końca świata przeobraża się ona u autorów takich jak Ibn al-Kutijja czy al-Chuszani w równoprawne centrum świata muzułmańskiego. (Na początku XII w. ibn Bassam odwołuje się do tych samych sentymentów, gdy pisze o tych, którzy przedkładają poezję bliskowschodnią nad dzieła poetów z al-Andalus: „Gdyby w Syrii krakał kruk, a w najdalszych zakątkach Iraku bzyczała mucha – ludzie ci kłanialiby się jak przed jakimś idolem!”).

Dwa źródła z al-Andalus zawierają bardzo znamienną historię, w której sędzia mianowany przez Abd ar-Rahmana I, Mu’awija ibn Salih, przywozi mu z Syrii (rodzinnej ziemi Umajjadów) nasiona tamtejszego granatu. Pewien człowiek imieniem Safar usłyszawszy, jak Abd ar-Rahman i jego najbliżsi doradcy wzdychają z tęsknoty za rodzinną Syrią, wziął owe nasiona, zasadził w al-Andalus i pieczołowicie pielęgnował, aż wydały owoce. Trudno chyba o lepsze symboliczne wyrażenie ideologii kalifatu umajjadzkiego w Kordobie, według której al-Andalus była nową Syrią.

Kalifat nie przetrwał jednak zbyt długo w formie nadanej mu przez Abd ar-Rahmana III, gdyż już jego wnuk Hiszam II był władcą marionetkowym, podczas gdy realną władzę sprawował potężny szambelan (hadżib) al-Mansur ibn Abi Amir (słynny Almanzor z tradycji europejskiej – okres jego rządów stanowi apogeum, a zarazem zmierzch potęgi militarnej umajjadzkiej al-Andalus). W latach 1009–31 doszło do zażartej wojny domowej, która oznaczała koniec panowania Umajjadów w Hiszpanii oraz kalifatu jako instytucji politycznej. Jednak wywarł on niezatarte piętno na mentalności i kulturze al-Andalus. Czasy te będą, aż po epokę nowożytną, uchodzić za złoty wiek w jej dziejach.

Rozpad kalifatu.

Kalifat rozpadł się na znaczną liczbę niewielkich na ogół państewek z ośrodkami w miastach półwyspu, spośród których najsilniejsze były rządzona przez Abbadydów Sewilla oraz Saragossa i Grenada znajdujące się we władaniu, odpowiednio, Hudydów i Zirydów. Okres ten trwający ok. 60 lat po 1031 r. jest różnie oceniany w historiografii. Bezsporne jest, że ma wtedy miejsce znaczne osłabienie militarne i polityczne, które doprowadziło do znacznych postępów rekonkwisty (w 1085 r., ku ogólnemu szokowi muzułmanów z półwyspu, na zawsze utracili oni Toledo, a Cyd, bohater rekonkwisty, który miał przejść do legendy, opanował na kilka lat Walencję) oraz do interwencji Almorawidów.

Ale wraz ze wzrostem liczby ośrodków władzy wzrosła liczba ośrodków mecenatu kulturalnego, co rychło doprowadziło do znacznego rozkwitu poezji. W starszej literaturze przedmiotu dominowało przekonanie, że miało to przemożny wpływ na ukształtowanie poezji trubadurów po drugiej stronie Pirenejów. Prawdą jest, że zbieżność pewnych wątków jest niekiedy zadziwiająca, lecz poza owymi podobieństwami w treści utworów nie mamy żadnych przekazów źródłowych (ani w języku arabskim, ani w tradycji łacińskiej i okcytańskiej), które jasno potwierdzałyby bezpośrednią recepcję i teza o wpływie poetów arabskich na trubadurów jest dziś coraz częściej odrzucana.

Interwencja Almorawidów.

Jak wspomniano, utrata Toledo w 1085 r. na rzecz królestwa Kastylii wywołała szok i ogólne oburzenie na militarną nieudolność lokalnych władców (ar. muluk at-tawa’if – królowie frakcji). Książęta al-Andalus zostali zmuszeni do wezwania na pomoc nowej muzułmańskiej potęgi, która wyrosła w Afryce Północnej. Byli to Almorawidzi, berberscy wojownicy, którzy przybyli do Afryki Północnej z głębi kontynentu, zbrojnie podporządkowując sobie tamtejsze emiraty i głosząc wojowniczą i surową obyczajowo wizję islamu. (Europejskie słowo Almorawidzi pochodzi od arabskiego al-murabitun, oznaczającego wojowników żyjących w pogranicznych fortecach i walczących zbrojnie w obronie islamu).

Przywódca Almorawidów Jusuf ibn Taszfin, początkowo niechętny interwencji w obronie władców, których uważał za słabeuszy i złych muzułmanów, przeprawił się w końcu do al-Andalus i zadał w 1086 r. druzgocącą klęskę pod Zallaką koalicji chrześcijańskich władców iberyjskich. Znaczną różnicę kulturową dzielącą berberskich wojowników od wyrafinowania al-Andalus obrazuje pewna anegdota. Będący arbitrem elegancji i hojnym mecenasem sztuki władca Sewilli al-Mu’tamid (sam utalentowany poeta) zwołał najlepszych poetów, by w wyszukanych wierszach sławili militarne przewagi Jusufa. W pewnej chwili, gdy recytowali oni swe skomponowane specjalnie na tę okoliczność wiersze, al-Mu’tamid (który musiał nabrać pewnych podejrzeń) zagadnął Jusufa: „Czy emir rozumie, co mówią?”; na co ów odrzekł: „Nie, ale wiem, że proszą o chleb”.

Po zwycięstwie Jusuf ibn Taszfin przystąpił do metodycznej detronizacji wszystkich władców dzielnicowych. Al-Andalus została na nowo zjednoczona – pod panowaniem almorawidzkim (choć okrojona o utracone terytoria). Długi okres rządów dynastii berberskich będzie trwał aż do ostatecznego upadku państwowości muzułmańskiej na Półwyspie Iberyjskim, czyli do zdobycia przez chrześcijan nasrydzkiej Grenady w 1492 r.

Będzie to już jednak epoka diametralnie inna niż ta, gdy przestawał istnieć kalifat kordobański. Arabowie będą od tej pory rządzeni przez dynastie, których główne ośrodki i interesy znajdują się w Afryce Północnej. A inicjatywa i przewaga militarna na Półwyspie Iberyjskim przesunie się bezpowrotnie na stronę chrześcijańską.

Poza oczywistymi konsekwencjami politycznymi miało to doniosłe skutki kulturowe: w tekstach źródłowych późniejszych niż XI w. (często przywołujących wspaniałą umajjadzką przeszłość al-Andalus i wskazujących na brak tradycji politycznych i kultury u Berberów) nie widać już rywalizacji z muzułmańskim Wschodem, lecz raczej z berberską Afryką Północną; chwilami czytelnik ma wrażenie, że pobrzmiewa w nich pewien kompleks mocarstwa podbitego przez nieokrzesanych parweniuszy. Zauważmy jednak, że choć całe dzieje muzułmańskiej Hiszpanii charakteryzują napięcia arabsko-berberskie, Berberami było także kilka postaci ważnych dla kultury i polityki al-Andalus, jak np. wybitny prawnik malikicki Jahja ibn Jahja.

Co do Almorawidów, nie rządzili oni długo, synowie Jusufa ibn Taszfina okazali się postaciami o wiele mniejszego formatu niż ojciec, który – mimo braku ogłady – wykazywał się znacznymi talentami militarnymi i politycznymi. Ich państwo rychło przestało istnieć (ostatecznie nastąpiło to w latach czterdziestych XII w.), a w al-Andalus, wobec kolejnego rozbicia na wiele organizmów politycznych, znów nabrała tempa rekonkwista.

Interwencja Almohadów.

Po raz kolejny pomoc nadeszła z Afryki, tym razem w postaci Almohadów, kolejnego wywodzącego się z pustyń Maghrebu berberskiego ruchu odnowy religijnej, propagującego surowy i wojowniczy islam; Almohadzi podkreślali jedyność Boga (ich nazwa pochodzi od arabskiego słowa al-muwahhidun – ci, którzy wierzą w jedyność Boga), a ich ruch miał znaczące pierwiastki eschatologiczne, odznaczali się surowością religijną i obyczajową.

W latach 1146–72 Almohadzi zjednoczyli al-Andalus, detronizując władców lokalnych, ale panowali już tylko nad, mówiąc w znacznym uproszczeniu, południową częścią Półwyspu Iberyjskiego. Stanowiła ona część ich państwa, obejmującego od początku XIII w. cały Maghreb, ze stolicą w Marrakeszu. Przez kilka dziesięcioleci stawiali opór rekonkwiście (co udawało im się także na skutek wzajemnych tarć między iberyjskimi królestwami chrześcijańskimi), w 1195 r. zadali nawet królowi Kastylii Alfonsowi VIII klęskę pod Alarcos, jednak w 1212 r. zostali rozgromieni przez koalicję chrześcijańską pod Las Navas de Tolosa.

Rekonkwista.

Była to jedna z najbardziej brzemiennych w skutki bitew średniowiecza. W następnych latach chrześcijanie opanowali Walencję, Murcję, Sewillę oraz Kordobę. Obecność muzułmańska w Hiszpanii ograniczała się teraz już tylko do położonej na południu i rządzonej przez berberską dynastię Nasrydów Granady i jej bezpośredniego otoczenia. Taki stan rzeczy miał się utrzymać aż do schyłku XV stulecia.

Po drugie, sami Almohadzi nie zdołali się już podnieść po tej straszliwej klęsce i w jej następstwie rozpadło się także ich imperium w Maghrebie, na gruzach którego wyrosły nowe państwa i dynastie w Afryce Północnej.

Spuścizna.

Co wniosło blisko 800 lat państwowości muzułmańskiej na Półwyspie Iberyjskim w dzieje Europy? Mówi się wiele o wpływach w sferze nauki (art. s. 47), kultury (art. s. 38), o kontaktach handlowych (art. s. 66). Wielki hiszpański arabista Miguel Asín Palacios był np. przekonany, że pisma muzułmańskiego mistyka Ibn Arabiego wywarły wpływ na „Boską komedię”. Ale kto wie, czy nie ważniejsze jest doświadczenie sąsiedztwa z państwem wielokulturowym i społecznie zróżnicowanym?

Jak każda różnorodność, także i ta niosła ze sobą wiele napięć społecznych; zakorzenione tezy o al-Andalus jako raju, gdzie wiele kultur i trzy religie monoteistyczne współistniały w doskonałej harmonii (jest to tzw. mit convivencii), należy traktować cum grano salis, ale pozostaje faktem, że muzułmańska teoria i praktyka władzy umożliwiały daleko większą tolerancję religijną, niż miało to miejsce w ówczesnych państwach chrześcijańskich. Nie jest, jak się wydaje, przypadkiem, że wydając w połowie XIII w. swój wielki zbiór praw zatytułowany „Siete Partidas”, król Kastylii Alfons X Mądry przedstawia się w nim jako imperator trzech religii, co bez wątpienia, wraz z szeregiem różnych zapisów (dotyczących głównie tolerancji religijnej, obrazy religii itp.) wzorowane jest na systemie muzułmańskim.

Co ciekawe, al-Andalus jest jedynym terytorium najechanym w toku wielkich fal arabskich podbojów w VII i VIII w., na którym islam nie utrzymał się, co w pewnym sensie potwierdza po wiekach obawy pobożnego kalifa Umara II, który lękał się zbytniego oddalenia al-Andalus od wspólnoty.

Kroniki

Najstarsze przekazy o podboju Hiszpanii obarczone są tą samą wadą co większość źródeł odnoszących się do innych wczesnych podbojów arabskich, a mianowicie zostały spisane znacznie później. Kroniki Ibn Habiba, Ibn Abd al-Hakama oraz anonimowa kronika zatytułowana „al-Imama wa as-Siyasa” pochodzą z połowy IX w., podczas gdy Hiszpania została zdobyta przez Arabów w latach 711–714. Pierwsi nowocześni historycy Hiszpanii muzułmańskiej piszący w XIX w., zwłaszcza Reinhart Dozy, mieli bardzo niską ocenę najstarszych źródeł, uważając je za niemal bezwartościowe. Wynika to z bardzo specyficznej zawartości kronik. Próżno szukać w nich szczegółowego opisu przebiegu kampanii, bitew, zarysu sytuacji politycznej i wielu z tych rzeczy, które potocznie kojarzą się ze słowem kronika. Najstarsza arabska tradycja historiograficzna jest zainteresowana wymową moralną podboju oraz miejscem w świecie muzułmańskim nowo podbitych terenów, wyjaśnieniem obecności Arabów w krainach uważanych przez nich za zachodnie rubieże świata.

M.W.

Upadek Toledo

Oto, co na temat Toledo pisze zmarły w 853 r. Ibn Habib, autor najstarszej zachowanej kroniki arabskiej z Hiszpanii:

„Gdy Musa ibn Nusajr podbijał al-Andalus [Hiszpanię], przemierzał ów kraj podbijając miasta na północy i południu, aż dotarł do Toledo, miasta królewskiego. Znalazł tam dom, zwany »Domem królów«, otworzył go i znalazł tam dwadzieścia pięć koron wysadzanych perłami i hiacyntami. Ich liczba odpowiadała liczbie królów, którzy władali al-Andalus. Za każdym razem, gdy umierał król, jego koronę składano w owym domu i pisano na niej imię króla wraz z jego wiekiem i ilością lat panowania. Mówi się, że liczba muzułmańskich władców al-Andalus od dnia jej podboju aż do dnia jej zniszczenia [czyli końca świata] odpowiadać będzie liczbie pogańskich władców tego kraju – dwadzieścia pięć.

Obok domu, gdzie znalazł korony, znajdował się inny, z dwudziestoma czterema zamkami. Zawsze, gdy król przejmował władzę, dodawał tam zamek, podążając za przykładem poprzedników. Było tak aż do panowania Roderyka [król Wizygotów], za panowania którego podbito al-Andalus. Przed podbojem, jeszcze w dniach pokoju, Roderyk rzekł: »Na Boga, umieram ze zgryzoty z powodu tego domu i z pewnością muszę go otworzyć, by dowiedzieć się, co jest w środku«. Chrześcijanie, diakoni i biskupi zebrali się wokół niego i rzekli: »Dlaczego chcesz otworzyć ten dom? Pomnij, że ci, którzy byli przed tobą, uznawali to za niebezpieczne. Jeśli chcesz skarbów, weź je z naszych majątków i nie czyń tego, na co nie ważyli się twoi poprzednicy. Byli to wszak ludzie mądrzy, którzy wiedzieli, co czynili!«. Roderyk mimo to rozkazał otworzyć dom i znalazł tam arkę z drewna, a w środku podobizny Arabów z łukami i z przypasanymi ozdobnymi mieczami. W domu tym znajdował się również napis głoszący: »Gdy dom ten zostanie otwarty i spenetrowany, ludzie tacy, jak tu wyobrażono, wejdą do tego kraju i całkowicie go opanują«. Przybycie muzułmanów do tego kraju nastąpiło jeszcze w tym samym roku”.

M.W.

Sycylia

Przejściowo pod władzą muzułmanów pozostawały w różnych okresach w średniowieczu także Sycylia, Sardynia, Cypr, Malta i Kreta, Korsyki natomiast nigdy nie udało się muzułmanom opanować, choć toczyli o nią ciężkie walki, przede wszystkim z Karolingami. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Sycylia, podbita przez muzułmanów w 965 r., którą muzułmanie zdobyli po bardzo ciężkich walkach (pierwsze miasto padło w 902 r., co oznacza, że podbój trwał ponad sześćdziesiąt lat!), przy oporze lokalnej ludności, co odróżnia tę inwazję od podboju al-Andalus.

Wyspę, która wcześniej należała do Bizancjum, zdobył Zijadat Allah, władca z panującej w dzisiejszej Tunezji dynastii Aghlabidów. Niepodzielnie panowali przez ok. 100 lat, po czym zostali usunięci (ostatecznie w 1072 r.) przez Normanów, a rolę odegrał tu też wcześniejszy rozpad emiratu na kilka części. Powstałe na wyspie królestwo normańskie w sposób bezprecedensowy, pełnymi garściami czerpało z kultury bizantyjskiej i arabskiej, co było tym łatwiejsze, że wciąż mieszkali tam muzułmanie i Grecy. Normańska Sycylia, która apogeum osiągnęła za panowania Rogera II (rządził w latach 1101–54, koronowany w 1130) była jedynym średniowiecznym państwem, gdzie chrześcijański władca był koronowany na króla koroną noszącą arabskie inskrypcje, bił monetę z napisami w tym samym języku i choć językiem dworu był starofrancuski, akty prawne były wydawane w języku ludności, której dotyczyły, a zatem po łacinie, grecku, arabsku lub hebrajsku. Sam Roger II doskonale znał arabski, był mecenasem arabskich poetów, a geograf al-Idrisi zadedykował mu swój słynny traktat opatrzony jednym z pierwszych atlasów świata (patrz s. 66).

Następcy Rogera kontynuowali ową tradycję wielokulturowości (badacze mówią w tym kontekście o kulturze normańsko-bizantyjsko-arabskiej), aż w 1198 r. dynastia wygasła na Konstancji, której następcą został syn Fryderyk Hohenstauf, przyszły cesarz Fryderyk II. Był również admiratorem kultury arabskiej, jednak – rozprawiając się w złożonej sytuacji politycznej z powstaniem na wyspie – rozkazał w 1224 r. usunąć z niej muzułmanów, co było początkiem końca długiej tradycji pokojowego współistnienia. Obecność muzułmańska na Sycylii kurczyła się w szybkim tempie; ostatni znany arabski dokument został wydany za czasów syna Fryderyka II, króla sycylijskiego Manfreda, w 1245 r.

M.W.

Pomocnik Historyczny „Historia Arabów” (100002) z dnia 07.02.2014; Historia Arabów; s. 31
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną