„Jeśli Bóg pozwoli”
Rewolucja w transporcie na przełomie XVIII i XIX w.
Rewolucyjny dyszel. Jeśli pominiemy wynalazek koła i rzymskie drogi, to pierwszych rewolucji w transporcie poszukiwać należy w średniowieczu. Było nimi wprowadzenie żelaznych podków, chomąta i skrętnego dyszla. Dzięki podkowom konie unikały strasznego losu swych rzymskich przodków chodzących po wyłożonych kamieniem drogach w łatwo niszczących się skórzanych butach. Chomąto zwiększyło siłę pociągową koni 3- lub 4-krotnie, bo ciężar opierał się odtąd na ramionach zwierzęcia, a nie na tchawicy. Skrętny dyszel wreszcie pozwalał pokonywać ostre zakręty, a nawet manewrować na wąskich miejskich uliczkach. Dzięki chomątu i dyszlowi rozpowszechniły się w średniowieczu czterokołowe wozy, a wraz z tym wzrosła wydajność transportu towarowego.
Nie każdemu po drodze. O ile w odniesieniu do pojazdów można mówić w średniowieczu o rewolucji, o tyle w dziedzinie budowy dróg miała miejsce raczej kontrrewolucja. Drogi rzymskie pokrywające prawie połowę Starego Kontynentu uległy dewastacji. Zagłębiony niemal na metr w ziemię mur – tak bowiem budowano rzymskie szlaki – był fantastycznym magazynem materiałów budowlanych dla okolicznej ludności. Władze dostrzegały problem, a nawet poświęcały drogom sporo miejsca w prawodawstwie. Inicjatywy, takie jak opodatkowanie prostytutek w XV w. z myślą o zdobyciu środków na konserwację dróg, okazały się jednak niewystarczające. Dbaniem o stan szlaków nie byli zainteresowani właściciele terytoriów, przez które one przebiegały, skoro prawnie każdy towar, który spadł z wozu na ziemię, należał do właściciela drogi.