Stalin ojcem zimnej wojny. W największym skrócie można powiedzieć, że główną – bezpośrednią lub pośrednią – odpowiedzialność za to wszystko, co spotkało Polskę po II wojnie światowej, ponosił Józef Stalin, który lubił powtarzać, że polityczne, militarne, gospodarcze, ideologiczne, kulturowe wpływy Związku Sowieckiego sięgną tam, dokąd dotrze Armia Czerwona. W 1945 r. wypełnił swoje proroctwo. Nigdy wcześniej rosyjskie wpływy nie sięgały tak daleko w głąb Europy (po Łabę i Adriatyk).
Słynna mowa Winstona Churchilla, wygłoszona 5 marca 1946 r. w Fulton, była swoistą odpowiedzią na wcześniejsze o prawie miesiąc przemówienie Stalina. 9 lutego na wiecu przedwyborczym w Moskwie sowiecki dyktator oświadczył, że istnienie wojen jest nierozerwalnie związane z kapitalizmem zawierającym „zarzewie wojennych konfliktów”. Zdaniem Stalina „pokojowa polityka ZSRR” napotyka „inicjatywę wojenną imperialistów”. Tym samym potwierdzał on de facto powstanie w świecie dwóch przeciwstawnych bloków politycznych. W tym podzielonym świecie Polska – niezależnie od woli jej obywateli – została przypisana do sowieckiej strefy dominacji.
Wpływ czy bezwzględna dominacja? Niezbędna jest tutaj pewna uwaga o charakterze językowym. Otóż stosunkowo często można spotkać się z opinią, że podobnie jak po II wojnie światowej kraje Europy Środkowo-Wschodniej trafiły do strefy wpływów ZSRR, tak państwa Europy Zachodniej (w praktyce także Północnej i Południowej) znalazły się w strefie wpływów USA. Nie negując pozycji politycznej, militarnej czy ekonomicznej, jaką w bloku zachodnim uzyskały Stany Zjednoczone, wypada przypomnieć, że nigdy żaden z np.