Pomocnik Historyczny

Odcienie koegzystencji

Polacy i Niemcy w jednym miejscu

Polka i Niemki na wrocławskim bazarze, 1945 r. Polka i Niemki na wrocławskim bazarze, 1945 r. Photo12/Collection Bernard Crochet
Przybywający na Ziemie Zachodnie Polacy bardzo szybko musieli skonfrontować swoją wrogość i moralną wyższość wobec niewysiedlonych jeszcze Niemców z ich strachem i poczuciem krzywdy.
Wyposażenie niemieckiego domuHermann Historica/Forum Wyposażenie niemieckiego domu

To nie myśmy rozpoczęli wojnę. Wybitny matematyk Hugo Steinhaus, przedwojenny lwowski uczony, który całą niemiecką okupację ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem, gdy po raz pierwszy przyjechał do Wrocławia latem 1945 r., stwierdził: „Zagadnienie niemieckie jest w tym mieście koszmarne, ponieważ 10 tys. Polaków rządzi kolonialnie, i to bez widocznej siły, 200 tys. Niemców”. Był zdziwiony, że nie dostrzegł przemocy wobec tych ostatnich: „Niemcy usłużni na każde zawołanie przybiegają, informują. Nie widziałem, żeby ktoś bił lub potrącał Niemców, a są tam w milicji polskiej i tacy, co pod batem w tymże Wrocławiu plantowali lotnisko [polscy robotnicy przymusowi w morderczych warunkach brali udział w przygotowaniu terenu pod lotnisko w Festung Breslau]”.

Przegrani Niemcy nie postrzegali Polaków jako swoich niedawnych ofiar ani nawet jako realizatorów międzynarodowych ustaleń, ale widzieli w nich bezpośrednich sprawców swoich krzywd: pozbawienia domu, grabieży, szykan i dyskryminacji. Ta ostatnia przejawiała się m.in. w minimalnych racjach żywnościowych czy konieczności noszenia białych opasek na rękach. „Nienawidzimy nowych, a oni nienawidzą nas – zanotował Jürgen Schölzel z dolnośląskiego miasteczka Nimptsch po tym, gdy po Rosjanach pojawili się Polacy. – Zachowują się tak, jakby byli najwyższą władzą na ziemi (...). W skrytości zaciskam zęby”.

Prawo do dominacji, kolonizowania i wykorzystywania położenia Niemców zawierało się w werbalizowanym często w polskich pamiętnikach poczuciu, że przecież „to nie myśmy rozpoczęli tę wojnę”, a towarzyszyło mu przeświadczenie, że Niemcy powinni znosić swoją sytuację pokornie, nie oczekując przyzwoitego traktowania.

Do Tadeusza Wojciechowskiego, milicjanta w Koszalinie, pewnego dnia zgłosiła się dwudziestokilkuletnia Niemka.

Pomocnik Historyczny „Z Kresów na Kresy” (100111) z dnia 12.09.2016; Osiedlenie; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Odcienie koegzystencji"
Reklama