„Zgasła gwiazda Habsburgów na polskim firmamencie”
Kiedy Polacy porzucili monarchię Austro-Węgierską
Lojaliści w kontuszach. W cieszącej się autonomią (od lat 60. XIX w.) Galicji na początku XX w. panowały najznośniejsze warunki dla polskiego życia narodowego. Spolszczono administrację i szkolnictwo, a polska kultura mogła rozwijać się bez przeszkód. Swobodnie działały polskie partie polityczne i obchodzono polskie święta narodowe, m.in. rocznice powstania listopadowego i styczniowego czy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Polscy politycy w Wiedniu dochodzili do najwyższych stanowisk w państwie.
Wielu Polaków zdawało się pogodzonych z istniejącym stanem rzeczy, uznając Austro-Węgry za własne państwo. Stanisław Ignacy Witkiewicz notował z goryczą w 1908 r.: „W Galicji jest zupełna swoboda, wolno grać i śpiewać »Jeszcze Polska nie zginęła!«, wolno mówić o Jej odbudowaniu, wolno chodzić w kontuszach z karabelami u boku. Swoboda ta wynikła stąd, że nikt nie wierzy, że Ona zginęła, nikt nie dąży do Jej odbudowania, a kontusze i karabele stały się etnograficznym znakiem, po którym poznaje się Polaków wśród tłumu lojalnych poddanych”.
Pierwsze reakcje na wojnę. Tę sytuację diametralnie zmieniła Wielka Wojna. Społeczeństwo w Galicji zareagowało na jej wybuch w znacznej mierze spokojnie i lojalnie wobec państwa. Na ulicach dochodziło do patriotycznych pochodów i demonstracji, podczas których obok flag austriackich powiewały także biało-czerwone, a orkiestry grały nie tylko austriackie, ale również polskie pieśni patriotyczne, w tym Mazurka Dąbrowskiego. Ciągnących ulicami galicyjskich miast c.k. żołnierzy ludność obrzucała kwiatami i obdarowywała drobnymi upominkami, uznając za swoich.
Odezwa prezydium Koła Polskiego w Radzie Państwa głosiła: „Polacy w tym kraju skupiają się około tronu. Wiedzie ich wdzięczność, poczucie honoru i rozum polityczny.