Populizm nieliberalnych demokratów. Ze wszystkich zagrożeń czyhających na Unię Europejską najpoważniejszy jest populizm oraz rozwój nieliberalnej lub tzw. suwerennej demokracji. Nie jest to bynajmniej nowy nurt w polityce. Nieliberalni demokraci istnieją od przeszło stulecia. Przyjąwszy oświeceniowe przekonanie, że to wyrażona w wyborach wola rządzonych jest właściwym źródłem legitymizacji władzy, odrzucają całą resztę oświeceniowej wizji: racjonalizm, wiarę w postęp, poszanowanie mniejszości i odmiennych opinii. Ponieważ także integracja europejska stanowi dziedzictwo oświecenia, to również ona staje się, wprost lub w dorozumiany sposób, celem ataku. Opinia Romana Dmowskiego o Lidze Narodów, że jest ona narzędziem żydowsko-masońskiego spisku, w umysłach jego następców przechodzi na Unię Europejską.
Antyeuropejska retoryka „suwerennych” demokratów jest tym groźniejsza, że łatwo połączyć ją z ideą ludowego buntu przeciwko „samolubnym elitom”, utożsamianym z brukselską biurokracją – bezduszną, rzekomo marnotrawną i „nierozwiązującą problemów zwykłych ludzi”. Powyższe zarzuty są mało trafione, bo każda profesjonalna administracja musi kierować się zimnymi i bezosobowymi normami, a żadna nie jest w stanie sprawić, by wszystkie problemy zwykłych ludzi znikły. Populistyczne hasła mogą jednak i tak zaprowadzić wykrzykujących je ludzi do narodowych rządów, a stamtąd – do podejmującej kluczowe decyzje Rady Europejskiej.
Skutki sukcesu populistów. Jednym z możliwych skutków usadowienia się populistów w rządach państw członkowskich byłoby dążenie do wypchnięcia z unii biedaków generujących koszty i wymagających wsparcia. Przekucie takich dążeń w czyny wymaga jednak katalizatora w rodzaju greckiego bankructwa z 2009 r.