Skandal wybuchł w samym sercu Europy dwa miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Według czeskich służb rosyjscy agenci wpływu werbowali polityków z co najmniej sześciu krajów. I łożyli na to setki tysięcy euro.
Trzy postaci wybijają się teraz na prawym skrzydle Zjednoczonej Prawicy: europoseł Dominik Tarczyński, były minister edukacji Przemysław Czarnek oraz starający się o powrót do polityki były prezes TVP Jacek Kurski. Co u nich słychać i jak budują swoją pozycję, gdy PiS stracił władzę, a Jarosław Kaczyński szuka nowej strategii?
Utrata władzy wywołała frustrację w obozie PiS, co przejawia się znacznym stopniem agresji wobec tych, którzy zastąpili go w sprawowaniu rządów. Jak działa ten mechanizm?
„Ocalimy Polskę, ocalimy Europę” – zapewniał w Spodku Tarczyński, potrząsając deską.
Europoseł PiS Dominik Tarczyński spotkał w pociągu Adama Michnika i zaatakował go słownie. Okazja, by pokozakować sobie przed sławnym człowiekiem, była silniejsza niż szept słabego rozumu.
W piątek prezydium Sejmu na wniosek marszałka Kuchcińskiego ukarało finansowo Dominika Tarczyńskiego. To pierwsza kara dla posła PiS. Po kieszeni dostali też dwaj posłowie opozycji.
PiS ma nowego bulteriera. Wakat po Jacku Kurskim objął Dominik Tarczyński. Teraz to on bezwzględnie atakuje politycznych przeciwników. Uchodzi za impertynenta, ale to nie do końca prawda. To chłodna kalkulacja.
Dominik Tarczyński, debiutujący w parlamencie poseł PiS, pisze do Lecha Wałęsy: „Bolek mówi przez media do posła na Sejm RP, że wyrwie mnie z korzeniami. Zapraszam Cię na solo, bydlaku!”.