Kolaboracja mieszkańców Podhala doczekała się fabularnego filmu. Ale w czasie II wojny światowej również na nizinach Polacy kolaborowali z Niemcami.
Ostatnie żyjące nad Tybrem ofiary zbrodni nazistowskich ruszyły do sądów po odszkodowania. Jak na razie skutecznie blokują je prawnicy włoskiego rządu.
W kolejnym „liście z przyszłości” prof. Marek Węcowski pisze o naszych dzisiejszych dylematach politycznych z punktu widzenia fikcyjnego przyszłego obserwatora.
II wojna światowa nagle staje się przeżyciem bardzo współczesnym. Warstwa wizualna bierze tutaj górę nad narracyjną, tekst nie jest tak ważny jak obraz. A Polacy i ich perspektywa pojawiają się tam, gdzie muszą.
Jest w tej historii wszystko, co mogłoby posłużyć do napisania scenariusza filmu sensacyjnego – znikające diamenty, atak myśliwców, słoneczna plaża nad Pacyfikiem, bohaterski pilot. Niestety, jest również ludzka tragedia, o której warto opowiedzieć.
SS „Stephen Hopkins”, frachtowiec typu „Liberty”, który zatopił niemieckiego raidera.
Znaczenie lotnictwa wojskowi oceniali różnie – od negowania wszelkiego wpływu na wynik wojny „aparatów z płótna i drutu fortepianowego” do uznania go za siłę rozstrzygającą. Poniżej ten drugi przypadek.
Dykta w oknie, trociny w piecu, palto pod pierzyną. Im bardziej spadała temperatura, a szyny zawiewał śnieg, tym rzadziej dostawy trafiały do odbiorców, a na początku 1940 r., kiedy zima zaczęła się na dobre, zostały praktycznie wstrzymane.
O piętnie pochodzenia opowiada Jakub Gałęziowski, autor książki „Niedopowiedziane biografie. Polskie dzieci urodzone z powodu wojny”.
O dzieciach, które urodziły się z gwałtów dokonywanych przez żołnierzy, i wstydliwych związkach z okupantem opowiada Jakub Gałęziowski, autor książki „Niedopowiedziane biografie. Polskie dzieci urodzone z powodu wojny”.