Poczynając od Jarosława Kaczyńskiego, wszyscy w PiS przywołują nagle konstytucję i rozrywają szaty nad jej rzekomym łamaniem.
Jak przywrócić praworządność, jak rozliczyć tych, którzy ją niszczyli? Czy da się ominąć spodziewane weta prezydenta?
To, że sprawa jest skomplikowana, nie oznacza, że z rozliczeń władzy PiS należy rezygnować. Przeciwnie: rezygnować nie wolno, bo oznaczałoby to totalną demoralizację władzy i powszechną utratę zaufania nie tylko do rządzących, ale do państwa w ogóle. Trzeba się jednak przygotować na problemy.
„Zauważam narastający problem upolitycznienia polskiego sądownictwa” – stwierdził Zbigniew Ziobro na zwołanym na jego żądanie posiedzeniu neoKRS.
Rozmowa z sędzią Waldemarem Żurkiem o narzędziach, jakimi posługuje się władza, by niszczyć swoich przeciwników, o moszczeniu się sędziów w dzisiejszej rzeczywistości i o tym, jak przywrócić praworządność.
Chociaż Zbigniew Ziobro odniósł niejakie sukcesy, to jednak gros sędziów traktuje swoją pracę zgodnie z tradycyjnymi zasadami. Czyli klops, sądy nie folgują władzy PiS. Nie o takie chodzi p. Kaczyńskiemu i jego akolitom.
Władza prze dalej: do przesłuchań przed neoKRS kandydatów na wolne miejsca sędziowskie włączony został „test katedry poznańskiej”.
Bój idzie o pieniądze czy o praworządność? Co do praworządności, to jesteśmy w kryzysie głębszym niż w PRL, bo władza polityczna wpuściła wirusa, który infekuje cały system wymiaru sprawiedliwości. Unijny „kamień milowy” jej nie przywróci, nawet po części.
Komisja Europejska na razie stara się nie widzieć, że rzekomy bój o polepszenie stanu praworządności w Polsce to gra, w wyniku której wymiar sprawiedliwości psuty jest coraz bardziej.
Pieniądze są potrzebne. Praworządność też. Pewnie nawet bardziej, bo bez praworządności nie mamy gwarancji, czy miliardy euro z KPO np. nie powyciekają lub nie zostaną podzielone sprawiedliwie.