To niestety prawdopodobne, że wybory w USA wygra Donald Trump. Można się wtedy spodziewać, że wsparcie dla Ukrainy zniknie, a Europa zostanie sama. Czy jest w stanie przeciwstawić się rosyjskiej agresji?
Ciekawa sprawa: większość państw NATO starannie analizuje doświadczenia z Ukrainy, żeby wykorzystać je w programach modernizacji i szkolenia swoich wojsk. Spośród czołowych krajów sojuszu najmniej tym zainteresowana wydaje się Polska, niestety.
Ukraiński dowódca gen. Wałerij Załużny apeluje w „The Economist” do Zachodu o nową mobilizację i wylicza narzędzia nowej generacji, które są mu potrzebne do zwycięstwa. Inaczej – twierdzi – Ukraina i jej wróg tkwić będą w okopach, a czas sprzyja Putinowi. Dlaczego taki wywiad ukazuje się właśnie teraz? Trudno słowa generała rozpatrywać w oderwaniu od szerszego, nie najlepszego dziś położenia Ukrainy.
Impas w Ukrainie skłania wszystkie strony do szukania skutecznych rozwiązań. Zapewne uda się zrealizować pięć postulatów gen. Wałerija Załużnego, o których pisaliśmy wczoraj. Ale co dalej, jeśli i to nie pomoże?
Parlament w Budapeszcie odmówił głosowania nad ratyfikacją wejścia Szwecji do NATO. Utrzymał więc stanowisko, które Viktor Orbán zajął półtora roku temu. Inne kraje powoli tracą do niego cierpliwość.
Okropna wojna w Ukrainie obnażyła śmiertelne zagrożenie ze strony Rosji. O ile jeszcze dziesięć lat temu wielu uważało możliwość agresji ze Wschodu za kompletną fantazję, o tyle dziś trzeba się z tym liczyć na serio.
Zachód i Ukraina potrzebują nowej mobilizacji sił, pieniędzy i uzbrojenia, bo impet poprzedniego wzmożenia wyczerpał się, zanim przyniósł efekty. Niestety nie widać kandydata na lidera ani strategii.
Polsce niepostrzeżenie wyrósł silny konkurent. Dynamiczny, przewidywalny, szybko nadrabiający zaległości.
Wyjaśnialiśmy niedawno, czym jest strefa antydostępowa A2/AD, taka, jaką Rosjanie stworzyli w Ukrainie. Dziś pytamy, czy NATO jest przygotowane, żeby ją pokonać.
Dziesięć lat zajęło Turcji i USA przejście z pozycji sojuszników zwalczających Baszara Asada w Syrii do wzajemnych gróźb, politycznych kłótni o Kurdów, a wreszcie otwartego strzelania do siebie. Na razie na szczęście tylko do bezzałogowych dronów.