Liderów list komitetu PSL-Koalicja Polska ogłoszono na krajowej konwencji wyborczej ludowców w Płocku.- Nie jesteśmy anty-PiS-em, nie jesteśmy antyopozycją - mówił prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Były rockman, kandydując z opolskiej listy PSL, przekreśli swój dotychczasowy wizerunek. Ludowcy też na tym nie zyskają.
Albo mamy kręgosłup, jaja i odwagę stanąć na własnych nogach i idziemy podmiotowo, albo stoczymy się w toksyczny spór PiS z PO.
Koalicyjna telenowela dobiega końca. Szerokiego opozycyjnego porozumienia na nadchodzące wybory parlamentarne nie uda się zbudować. Wyłamali się ludowcy, a z samym SLD platformersi nie chcą startować. Grzegorz Schetyna ma inny plan.
Po ostatnim weekendzie emocje między byłymi koalicjantami są bardzo złe. Odkręcenie wzajemnej niechęci i ustąpienie jednej ze stron będzie bardzo trudne.
„Deadline to ten tydzień” – powiedział we wtorek Władysław Kosiniak-Kamysz w TVN24. Bo rzeczywiście – najwyższa pora, by opozycja w końcu opowiedziała się, w jakim kształcie pójdzie na wybory. Wszyscy czekają na ostateczną decyzję Grzegorza Schetyny.
Były rockman przeprosił działaczy PSL za to, że w przeszłości nazwał ich partię „organizacją przestępczą”. Wśród ludowców również nie brakuje zwolenników koalicji z Kukiz ’15. Obie strony zdają się nie dostrzegać, że ich elektoraty wzajemnie się wykluczają.
Raczej już nie będzie nowej Koalicji Europejskiej, choć i widmo totalnej rozsypki nieco się oddaliło. Sądny tydzień opozycji właśnie się zaczął.
Tylko szeroka koalicja może wygrać z PiS, to nieprawda, że lepsze będą dwa bloki. Jeśli będzie trzeba, jesteśmy też gotowi do dalszych negocjacji – słyszymy w SLD, które chce iść do wyborów w koalicji.
W Platformie dojrzewa plan samodzielnego startu w wyborach parlamentarnych. SLD już rozpoczęło rozmowy nad stworzeniem bloku lewicowego, a PSL zostało na spalonym. Tak się kończy projekt zjednoczonej opozycji.