Narrację „Wiadomości” można streścić tak: panoszy się lewacka agresja, za którą stoją politycy. Zagrożone są kościoły, których trzeba bronić, a opozycja warcholi w Sejmie i na ulicach.
Jeśli PiS się nie ugnie, będą konsekwencje. Może sobie wprowadzać lockdown i żandarmerię, ale to niczego nie zmieni – mówi Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Kobiety w całej Polsce strajkują przeciwko wyrokowi TK. Nie poszły dziś do pracy. Głos w sprawie protestów zabrał Andrzeja Duda i premier Morawicki. Ostatniej doby przybyło aż 18 820 zakażeń koronawirusem.
Jarosław Kaczyński igra z ogniem. W bezprecedensowym przemówieniu straszy demonstrantów i wzywa członków PiS do obrony kościołów. To może doprowadzić do eskalacji sporu i tragicznych konsekwencji.
Roty Marszu Niepodległości i Młodzież Wszechpolska powołują własne służby do obrony kościołów przed atakami „lewackich hord”. Chętnych nie brakuje.
Strażnicy Marszu Niepodległości nagle i niepostrzeżenie stali się sokistami. Stworzyli bowiem SOK, ale nie chronią wagonów kolejowych. Służba ochrony kościołów – to ich nowe powołanie.
Władza znów – tak jak w 2016 r. – nie doceniła furii Polek, którym wyrok Trybunału odebrał podstawowe prawo człowieka do decydowania o własnym życiu.
Trybunał Julii Przyłębskiej orzekł, że aborcja ciężko uszkodzonego płodu jest niezgodna z konstytucją. Politycy PiS rękami sędziów załatwili jeden problem. Mają kolejny: wojnę ze społeczeństwem.
Ta władza powinna odpowiadać karnie za sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego dla zdrowia i życia. I kiedyś być może odpowie. A Jarosław Kaczyński z nią, bo nie jest już „szeregowym posłem”, ale wicepremierem.
To objaw nie siły, lecz słabości obozu władzy. I nie chodzi tu o dobro nienarodzonych dzieci, lecz o dobro rządzących.