Mnożą się doniesienia o mordach na cywilach, których dopuszczają się w Afryce kremlowscy najemnicy z Grupy Wagnera. To niejedyny kontynent poza Europą, na którym rosyjskie wojsko jest aktywne.
XXI stulecie należeć będzie do Afryki – o tym przekonanych jest wielu młodych na tym kontynencie. Skąd ten optymizm?
Rosyjski powrót do Afryki jest namacalny. Pod hasłem nowej dekolonizacji Kreml rozszerza wpływy w Sahelu i okolicach. Chroni junty, sprzedaje broń i bez skrupułów buduje afrykańskie przyczółki.
Rok temu uciekali w góry, pokonani przez sprzymierzone siły Etiopii i Erytrei. Teraz partyzanci z Tigraju są o krok od odbicia kraju w niezwykle brutalnej wojnie.
Żaden inny kontynent nie urbanizuje się w takim tempie. Ale miejscowe władze, zamiast racjonalnie okiełznać ten proces, budują kolejne miasta-miraże.
Pandemia skończy się wszędzie albo nie skończy się nigdzie. A skoro tak, to za walkę z koronawirusem trzeba zabrać się poważnie także w państwach najmniej zamożnych, które same nie dają rady kupić wystarczającej liczby szczepionek.
Śmierć na linii frontu dziś się raczej nie zdarza. Jak zginął Idriss Déby i co to zmienia? O takich autokratach jak on od czasów Roosevelta mówi się na Zachodzie: „nasi sukinsyni”.
Mimo blokad dostępu i braku internetu coraz więcej wiadomo o zbrodniach Etiopii i Erytrei w regionie Tigraj.
Decyzja o połączeniu dowództw U.S. Army w Europie i Afryce nie jest dobrą wiadomością dla NATO i Polski. Amerykanie do operacji na gigantycznym obszarze będą mieć do dyspozycji szczupłe siły, które wspierały wschodnią flankę sojuszu.
Bogate państwa mają zrzucić się na zakup sporej liczby szczepionek dla rejonów najbiedniejszych. Problemu to jednak nie rozwiązuje. Za to mogą na tym skorzystać Chiny i Rosja.