Rozmowa z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim
Jolanta Szymanek-Deresz na wielkiej scenie politycznej pojawiła się nagle i trochę znikąd ledwie rok temu. Jako szef Kancelarii Prezydenta jest teoretycznie jedną z ważniejszych osób w Polsce. Jest też chyba najmniej politycznym z dotychczasowych szefów. Pytana, czy czuje się bardziej urzędnikiem, czy politykiem, odpowiada, że przede wszystkim jest prawnikiem. I o to właśnie chodziło prezydentowi, twierdzą obserwatorzy.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski:
Pod pretekstem dostosowywania polskiego prawa do norm unijnych Sejm próbował zliberalizować ustawę o ochronie zwierząt. Przypomina to rozumowanie, że skoro w niektórych rejonach Polski mamy powietrze czystsze niż przewidują normy, to należy zlikwidować filtry w fabrykach. Prezydent Aleksander Kwaśniewski nowelizacji nie podpisał uznając, że „bezzasadnie i niepotrzebnie ogranicza ona ochronę zwierząt”. Główny Lekarz Weterynarii Andrzej Komorowski nazwał weto surową lekcją. Taka lekcja od dawna się parlamentarzystom należała. Majstrowanie przy ustawie ma bowiem długoletnią tradycję.
Decyzja prezydenta Kwaśniewskiego o podpisaniu nowej ordynacji wyborczej była prawdopodobna już od momentu, kiedy za nowym projektem opowiedziało się także PSL. W takiej sytuacji osamotnionemu SLD bardzo trudno byłoby zapobiec odrzuceniu prezydenckiego weta przez połączone siły ludowców, AWS, UW i innych, mniejszych sejmowych klubów. Nawet przy maksymalnej mobilizacji i pełnej frekwencji zabrakłoby Sojuszowi około 20 głosów.
Sprawa ułaskawienia przez Lecha Wałęsę przestępców „Słowika” oraz „Alego” – poza sensacyjnymi podejrzeniami o korupcję w Kancelarii głowy państwa – wywołała dyskusję o rozmiarach prezydenckiego miłosierdzia. Czy rzeczywiście jest to „ułaskawieniowa maszynka” niwecząca trud wymiaru sprawiedliwości? Dlaczego szczegóły utrzymywane są w tajemnicy przed opinią publiczną? Niewielkie to pocieszenie, że podobne pytanie zadają sobie dzisiaj Amerykanie, porażeni aferą ułaskawieniową z udziałem Billa Clintona i jego rodziny.
Kwaśniewski, potwierdzając swój polityczny fenomen, podbił cały kraj, może poza skrawkami surowych, górskich terenów, i został zwycięzcą dekady.