Choć między Putinem i Łukaszenką nigdy nie było szczególnej chemii, to w interesie Rosji leży przetrwanie reżimu w Mińsku. Zwłaszcza osłabionego i „skazanego na Moskwę”.
Jeśli ktokolwiek sądził, że Łukaszenka i białoruski reżim osłabły i są w odwrocie, to musi dziś skorygować poglądy. Tym wyrokiem satrapa pokazał, że ani myśli odpuścić.
Dziś i nie tylko dziś solidaryzujemy się z Białorusią. Nie ma lepiej wyszkolonego w oporze społeczeństwa i chyba nie było dotąd równie kreatywnego ani konsekwentnego.
Łukaszenka ma wprawę w walce z protestami i opozycją. Doskonali metody, jest zawsze o krok za demonstrantami, a nawet przed nimi. Żadnej rozmowy, tylko rozwiązania siłowe.
W Mińsku i innych miastach strajkują już robotnicy, studenci, nauczyciele, lekarze i seniorzy. Ale władza zdaje się to ignorować, a przynajmniej robić dobrą minę do złej gry.
Część państw Unii nie chce zatargu z Putinem, a nawet chętnie widziałaby nowe otwarcie po latach ochłodzenia. Protesty w Mińsku nie ekscytują już zachodnich polityków.
Najpierw propaganda twierdziła, że Wital Szklarau chce zaprowadzić na Białorusi rosyjską rewolucję. Potem – że działa w interesie USA. Reżim Łukaszenki oskarża go o inspirowanie protestów.
Od sfałszowanych wyborów minęły już prawie dwa miesiące, lecz protesty nie ustają. Czy doprowadzą do obalenia reżimu Łukaszenki? Rozmowa ze Sławomirem Sierakowskim.
Samozatrudniając się na stanowisku prezydenta, Łukaszenka zamknął sobie drogę do kompromisowych rozwiązań, także tych, które zwalniałyby go z odpowiedzialności za zbrodnie.
Czy Łukaszenka wraca z Soczi wzmocniony? Na pewno wraca, a nie zostaje, jak się spodziewali optymiści. Tej grzeczności nie zrobi Białorusinom, nie zamieszka obok Janukowycza.