Bogate państwa mają zrzucić się na zakup sporej liczby szczepionek dla rejonów najbiedniejszych. Problemu to jednak nie rozwiązuje. Za to mogą na tym skorzystać Chiny i Rosja.
Koronawirus wcale się nie zatrzymał. Liczby zakażeń rosną zwłaszcza w krajach latynoamerykańskich – choć nikt tak naprawdę nie wie, ile osób tam choruje.
Choć liczba zakażeń i zgonów jest tutaj niższa niż w USA czy Europie, pandemia przyniosła wiele negatywnych konsekwencji. Wzrost społecznych napięć może być dla kontynentu niebezpieczniejszy niż wirus.
Chilijczycy wkrótce zdecydują o zmianach ustrojowych w swoim kraju, Argentyńczycy żądają anulowania gigantycznego długu, a Meksykanie walczą z systemową przemocą.
Choć w ostatnich tygodniach partie szeroko rozumianej lewicy zdobyły lub obroniły władzę w wielu krajach regionu, błędem byłoby ogłaszanie kontynentalnego skrętu w lewo. Zwłaszcza że prawica wciąż trzyma się mocno.
Wybory prezydenckie wygrał Alberto Fernández, centrolewicowy polityk z Partii Justycialistycznej z korzeniami w reżimie Juana Peróna. Ale prawdziwym zwycięzcą jest była dwukrotna prezydent, wracająca na salony z politycznych zaświatów.
Pożary nie są teraz tak rozległe jak kilka tygodni temu, ale znaczące obszary dżungli wciąż stoją w płomieniach. Ogień trawi biosferę, ale i bezcenne skarby historyczne, dowodzące obecności ludzi w tych rejonach już 11 tys. lat temu.
Pożary w amazońskiej puszczy odbiły się echem na szczycie G7. Europejscy przywódcy żądają reakcji, a prezydent Brazylii oskarża ich o neokolonializm.
Trwa najgorszy w historii okres pod względem pożarów w amazońskiej dżungli. Las pali się w rekordowym tempie – od ubiegłego czwartku zlokalizowano co najmniej 9500 pojedynczych wybuchów ognia.
Największe w historii tej części świata odcięcie energii elektrycznej objęło Argentynę oraz niektóre rejony Brazylii, Urugwaju i Paragwaju – łącznie prawie 60 mln osób. Powodem była przede wszystkim przestarzała sieć przesyłowa.