PiS zapomina, że problem dotyczy nie tego, co jest lub będzie przed wyborami, ale tego, co może stać się po nich.
Prezydent składa hojne obietnice, bo jego kampania trwa. A premier się denerwuje, bo nie ma na nie pieniędzy. Gorąco na linii Morawiecki–Duda.
Obieg milionów listów przy udziale milionów ludzi może doprowadzić do bomby biologiczno-epidemicznej. I to jest główny problem.
To prawda, że w kilku miejscach na świecie przeprowadzono głosowanie już po wprowadzeniu izolacji. Były to jednak wybory na relatywnie małą skalę. I prawie zawsze groziły wykluczeniem części wyborców.
Jarosław Kaczyński nie widzi potrzeby, by przesunąć termin wyborów. Jarosław Gowin proponuje wydłużyć kadencję Andrzejowi Dudzie do 2022 r.
Prezydent słusznie zauważył, że jeżeli są warunki, by pójść do sklepu, to są warunki, by pójść do lokalu wyborczego. Podpowiadamy, by jedno z drugim połączyć. Przeprowadźmy głosowanie w supermarketach!
Młodzi internauci wydają się zachwyceni – oto swoją obecnością zaszczyciła ich sama głowa państwa. Występ prezydenta Andrzeja Dudy na platformie TikTok nie wszystkim jednak przypadł do gustu.
Polska oficjalnie zanotowała dotąd 2055 zakażeń, zmarło 31 osób. Przerwa w obradach Senat przegłosował w nocy "tarczę antykryzysową" wyrzucając pisowskie poprawki w kodeksie wyborczym i zmiany dotyczące Rady Dialogu Społecznego.
Przyjmijmy, że do wyborów 10 maja udałoby się ok. 25 mln Polaków. Powstaje bomba biologiczna o przypuszczalnie większej sile rażenia niż mecz Atalanta–Valencia w Mediolanie, który najpewniej spowodował katastrofę w Bergamo.
Niby nic nowego w stawianiu znaku równości między grzechami i plagami. Kościół przez wieki posługiwał się tym instrumentem. Tyle że mamy wiek XXI. Szykujemy się do kolonizacji Marsa.