Koronawirus wcale się nie zatrzymał. Liczby zakażeń rosną zwłaszcza w krajach latynoamerykańskich – choć nikt tak naprawdę nie wie, ile osób tam choruje.
Brazylia stała się epicentrum wirusa, ale jej prezydent wciąż ignoruje zagrożenie. Podburza społeczeństwo do rewolty przeciw tym, którzy nadal walczą z Covid-19.
Największy kraj Ameryki Południowej stał się nowym epicentrum pandemii. Lawinowo rośnie liczba zgonów, służbie zdrowia grozi katastrofa, a rząd działa bez strategii.
Zamknięte granice i ograniczenia w transporcie mocno uderzyły w syndykaty kryminalne. Niektóre przerzucają się na kontrabandę produktów medycznych, inne łączą siły.
Gdy ludzie nauki i polityki na całym świecie mówią: zostańcie w domach, przywódca Brazylii Jair Bolsonaro mówi: wyjdźcie na ulicę.
Jair Bolsonaro wciąż nie rozpędził gospodarki kraju. Rozwiązaniem ma być zamiana lasów tropikalnych w park inwestycji przemysłowych – kosztem środowiska, a coraz częściej i jego obrońców.
Sąd federalny w Rio de Janeiro nakazał wycofać z Netflixa serial „Pierwsze kuszenie Chrystusa”. Jego twórcy pokazali Jezusa z Nazaretu jako geja. Zdaniem prezydenta to wręcz zamach na „wartości narodowe”.
Najnowsze badania wskazują, że już za dwa lata dżungla może przestać generować wystarczająco dużo opadów deszczu, by sama się nawadniała i utrzymała obecną powierzchnię. Dla świata to katastrofa, dla Jaira Bolsonaro – czysty zysk.
Chcieli uwięzić ideę, ale idei nie da się zamknąć ani zabić – powiedział były prezydent Brazylii Lula da Silva w spontanicznym przemówieniu do sympatyków, wygłoszonym tuż po wyjściu poza bramy więzienia.
Choć w ostatnich tygodniach partie szeroko rozumianej lewicy zdobyły lub obroniły władzę w wielu krajach regionu, błędem byłoby ogłaszanie kontynentalnego skrętu w lewo. Zwłaszcza że prawica wciąż trzyma się mocno.