Wieczorem premier Boris Johnson spotka się z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Kolacja na najwyższym piętrze siedziby KE to być może ostatni epizod w długim serialu, którego obie strony mają już serdecznie dość.
Finał negocjacji rozwodowych między Wielką Brytanią i Unią Europejską staje się typową pułapką populizmu, w której wszyscy uwięzną.
To, co się dzieje przy Downing Street, przypomina angielską operę mydlaną. Boris Johnson kompromituje się i chowa, gdy kraj próbuje walczyć z koronawirusem.
Szczyt UE nie przejął się brytyjskim ultimatum. Komisja Europejska szykuje się na eskalację oskarżeń ze strony Londynu, ale obstawia, że Brytyjczycy będą dążyć do nowej umowy handlowej. O ostatnich groźbach Jarosława Kaczyńskiego na szczycie UE nie mówiono wcale.
Subsydia dla firm, granica w Irlandii, brytyjskie łowiska... Same problemy, a Johnson znów stawia Brukseli ultimatum. Czy Londyn w ogóle chce umowy z Unią po brexicie?
UE nałożyła sankcje na 40 Białorusinów, ale nie na Łukaszenkę. Szczyt prześliznął się po temacie „pieniądze za praworządność”, a w sprawie brexitu Bruksela wyczekuje sobotnich rozmów z Borisem Johnsonem.
UE żąda od Londynu, by do końca września wycofał projekt przepisów łamiących umowę brexitową. „Nie będzie umowy handlowej z USA” – ostrzega spikerka Kongresu Nancy Pelosi.
Czy Johnson złamie umowę rozwodową z UE? Im mniej czasu na wynegocjowanie porozumienia handlowego, tym bardziej zaskakujące są chwyty, po które sięga Londyn.
Negocjacje z Brytyjczykami nie są priorytetem w Brukseli, skupionej teraz na koronakryzysie. Oto lekcja dla pierwszego krnąbrnego państwa, które ośmieliło się opuścić wspólnotę.
Wielka Brytania zapowiada reformę polityki imigracyjnej. Zamiast naboru według potrzeb rynku będzie casting na fajnego sąsiada.