Demonstrujący Francuzi nie tyle mają problem z reformą emerytalną, ile z prezydentem. Emmanuel Macron to polityk tak niestandardowy, że ludowi po prostu trudno się z nim utożsamić.
Jak wolność kobiet i walka z seksizmem ma się do pozowania w negliżu dla magazynu, którego założeniem biznesowym wydaje się sprawianie przyjemności panom poprzez drukowanie ponętnych zdjęć pań? Nie jest to jasne.
Emmanuel Macron wystąpił we francuskiej telewizji, ale zamiast uspokoić nastroje, najpewniej je tylko podgrzał, zapowiadając kolejne niepopularne reformy.
Francja wrze. Ulice miast nie tylko są wściekłe, ale i toną w śmieciach – to efekt trwającego już ponad tydzień strajku śmieciarzy. Rząd forsuje reformę podnoszącą o dwa lata wiek emerytalny, w praktyce może to prowadzić do rozpisania nowych wyborów.
Plan podniesienia wieku emerytalnego wywołał we Francji szczere oburzenie społeczne i największe od lat protesty. Ale wielu demonstrantów miało już po prostu dość tego niefrancuskiego spokoju na ulicach.
Związki zawodowe we Francji szykują się na długi marsz, a kraj może nawet czekać powtórka z protestów przeciwko podobnej reformie zaproponowanej przez Macrona pod koniec 2019 r.
Związki zawodowe wychodzą na ulice, a pracowników nie przekonują wyliczenia ekonomistów, że bez reformy finanse się załamią.
Wśród politycznych liderów zyskuje niedbałość, rozczochranie i pogniecenie. To kolejna moda w wizerunkowych kreacjach polityków.
Niezależnie od tego, ile Ukraina odnosi sukcesów militarnych albo jak przekonująco Ukraińcy okazują bohaterstwo i niezłomność, część zachodnich przywódców nie ustaje w wezwaniach do zawarcia pokoju.
Francuski prezydent znów zamierza rozmawiać z Putinem, choć niedawna historia stosunków Zachodu z Rosją powinna być ważnym ostrzeżeniem dla wszelkich nowych posunięć wobec Moskwy.