W krajach naszego regionu nie dochodzą do skutku kolejne projekty budowy elektrowni jądrowych. Powraca pytanie o ekonomiczny sens ich powstania w Polsce.
Czy nie popadamy w paranoję, podejrzewając Rosjan o opóźnianie polskiego programu energetyki jądrowej, budowy Gazoportu i o wywołanie kryzysu w górnictwie?
Stan bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej da się streścić krótko: jest źle – będzie gorzej. Import energii kosztuje dziś Wspólnotę ponad miliard euro dziennie, a głównym dostawcą jest Rosja.
Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej, zrezygnowała ze stanowiska. Oficjalnie – bo wykonała spoczywające na niej zadania. Nieoficjalnie – bo Polska po cichu żegna się z programem atomowym.
Zatajanie informacji, niejasne inwestycje, zapomniane ofiary: przez trzy lata po Fukuszimie japoński rząd popełnił wiele błędów. Teraz być może popełni największy i znów włączy elektrownie.
Synteza termojądrowa pozwala istnieć gwiazdom. Właśnie udało się postawić ważny krok na drodze do opanowania tego źródła energii.
Francuzi polubili reaktory jądrowe, a Niemcy zaczęli się ich bać. Polska decyzją rządu ponownie rozpoczyna przygodę z energetyką jądrową. Historia zagranicznych programów atomowych podsuwa wiele ciekawych wskazówek.
Program rozwoju energetyki jądrowej to przedsięwzięcie cywilizacyjne. Nie da się go sprowadzić jedynie do skali inwestycji ani też zredukować do kwestii bezpieczeństwa energetycznego. Czy Polska potrafi wykorzystać ten cywilizacyjny impuls? Nad tym pytaniem zastanawiali się eksperci podczas debaty w siedzibie Polityki.
Wyciek skażonej radioaktywnie wody z systemu chłodzenia reaktora w elektrowni atomowej w Fukuszimie to kolejny akt japońskiego dramatu.
Do 2022 r. Niemcy zamkną wszystkie swoje elektrownie jądrowe. Mniej więcej w tym samym roku powstanie pierwsza tak długo oczekiwana elektrownia jądrowa w Polsce.