Druga część podręcznika do ulubionego przedmiotu ministra Czarnka jest jeszcze bogatsza w absurdalne, naładowane pisowskim przekazem rozdziały, a uboższa w fakty i ich wyjaśnienia. Roszkowski nie odpuścił tematu in vitro, przekraczając po raz kolejny moralne granice, o przestrzeganiu których tak lubi wspominać.
Ciernista droga niepłodnych par zdaje się nie mieć końca. A władza mówi im: „Radźcie sobie sami”. Wprowadzony za rządów PO-PSL program finansowania in vitro partia Jarosława Kaczyńskiego zlikwidowała po trzech latach. I gdzie jesteśmy dzisiaj?
W Zjednoczonym Królestwie przyszły na świat dzieci, u których zastosowano mitochondrialną terapię zastępczą. Jej celem jest uniknięcie odziedziczenia przez dziecko poważnych wad genetycznych. Jednak skuteczność i bezpieczeństwo tej procedury budzi poważne wątpliwości.
Program „In vitro to HIT” będzie pierwszym w kraju społecznym programem darmowego zabiegu in vitro dla bezpłodnych par w Polsce.
Posłanki i europosłanki KO wraz z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się walką z niepłodnością złożyły w Sejmie obywatelski projekt ustawy gwarantującej planową refundację procedury in vitro z budżetu państwa.
Statystycznie tylko co druga–trzecia para podchodząca do in vitro ma nadprogramowe zarodki. I tak jak w trakcie zamrożenia czas dla embrionów, a także komórek jajowych czy nasienia, bo te też się zamraża, się zatrzymuje, tak z ich genetycznymi właścicielami jest wprost przeciwnie.
Jak sztuczna inteligencja może zwiększyć szanse sztucznego zapłodnienia? Otwartą kwestią jest poziom zaufania do maszyn i pytanie, czy nie wymagamy od nich zbyt wiele.
Zrzutka na pozwanie ministra Czarnka oraz prof. Roszkowskiego za stygmatyzowanie dzieci z in vitro zakończyła się sukcesem. Rzeczywistość w Polsce jest jednak bardziej brutalna niż podręcznik do historii i teraźniejszości. I pozew tego nie zmieni.
Tomasz jest biologicznym ojcem dwadzieściorga trojga dzieci. Tylko dwoje z nich to jego dzieci rodzime, które wychowuje z żoną. Nigdy nie lubił, kiedy coś się marnuje, czy to jedzenie, czy jego nasionka.
Czy Donald Tusk, zaślepiony nienawiścią do PiS i poglądów katolicko-konserwatywnych, wyczytał w podręczniku do nowego przedmiotu historia i teraźniejszość coś, czego tam nie było? Czy dokonał nadużycia? Nie wydaje mi się.