Rozgrywki piłkarskie w Indonezji stoją na fatalnym poziomie, ale tragedia na stadionie Kanjuruhan pokazuje przy okazji wiele innych bolączek tego kraju.
Do dramatu doszło po meczu piłkarskim w Melang między dwoma drużynami z Jawy Wschodniej. Co najmniej 174 osoby nie żyją, jest bardzo wielu rannych.
Z polskiej perspektywy kraj może się wydać mało istotny i peryferyjny, bo leży daleko, a jeśli z czymś Polakom się kojarzy, to z plażami na Bali, waranami z Komodo i świetnymi warunkami do nurkowania. A jak jest naprawdę?
Skąd sukces w powstrzymywaniu pandemii? Tajlandii, Singapurowi i Wietnamowi pomogła mieszanka zwyczajów, autorytaryzmu i dobrych decyzji władz.
Indonezyjska stolica osuwa się do oceanu i jest przeludniona. Już w przyszłym roku ma ruszyć budowa nowej – na zalesionej wyspie Borneo. I to też budzi obawy ekologów.
Uprawa palm olejowych może przyspieszyć katastrofę klimatyczną, ale władze Malezji i Indonezji idą w zaparte w jej obronie.
Po Chinach kolejne kraje w Azji chcą ograniczać import śmieci z bogatych państw.
Pomysł nie jest nowy, bo po raz pierwszy zaproponował go już w 1957 r. ówczesny dyktator Sukarno, choć ostatecznie nigdy nic z niego nie wyszło.
W 2018 r. tylko w trzech największych katastrofach naturalnych w Indonezji zginęło ponad 3 tys. osób.
W największym muzułmańskim państwie na świecie na topie jest dziś zespół trzech nastolatek w hidżabach, grających… heavy metal. Niestety, ich sukces ma też ciemną stronę.