Jeśli rację mają naukowcy, współczesnego homo sapiens wędrującego po Internecie w poszukiwaniu potrzebnych mu informacji w warstwie instynktów wciąż niewiele odróżnia od dzikiego zwierzęcia.
Państwa wirtualne rodzą się w Internecie niczym grzyby po deszczu. Jedne powstały, ot, dla zabawy, inne – w celach instruktażowych. Niektóre mają ambicję uwolnienia swych obywateli od więzów narzuconych przez rzeczywiste struktury państwowe. I pomóc w zarabianiu wielkich pieniędzy.
Pozornie sprawa może wyglądać na niewinny flirt nastolatków za pośrednictwem Internetu. Piętnastolatek z dalekiego kraju któregoś dnia prosi twoją córkę o fotografię. Zdarza się, że to bynajmniej nie piętnastolatek, a zdjęcie chce wykorzystać na jednej z coraz liczniejszych stron WWW publikujących dziecięcą pornografię.
Internet: Strony muzyczne popularniejsze od erotycznych
Kiedy kilkadziesiąt lat temu Andy Warhol stwierdził, że w przyszłości każdy będzie miał swoje piętnaście minut sławy, była to jedynie trudna do udowodnienia figura stylistyczna. Obecnie, w dobie Internetu, proroctwo to wydaje się całkiem realne – trzeba tylko wiedzieć, jak do tej sławy dotrzeć. Podpowiadamy: np. poprzez „The New York Times on-line”.
Nie płacisz długów? Jesteś złym szefem dla swych pracowników? Źle traktujesz klientów? Strzeż się, bo możesz trafić na czarną listę. W Internecie trwa wymierzanie sprawiedliwości.
Człowiekiem minionego roku tygodnik „Time” ogłosił Jeffa Bezosa, twórcę Amazon.com, firmy, o której parę lat temu mało kto słyszał i która nie widziała jeszcze grosza zysku. Pół roku później Bezos ponownie trafił na okładkę poczytnego tygodnika. Tym razem był to „Business Week”, a powód był mniej radosny: czy Amazon przetrwa?
Strona internetowa pisma „Łódzki Szaniec” została zablokowana przez prokuraturę. „Ci koszerni pajace postanowili ocenzurować Internet. Jest to dowód na nieposkromioną pychę łódzkich parchów” – piszą redaktorzy gazety, której witryna internetowa funkcjonuje już pod nowym adresem. Podobnych przypadków jest wiele. Autorzy usuniętych z polskich serwerów stron przenoszą je na serwery zagraniczne. Czy można zatem wyrzucić kogokolwiek z Internetu?
IRC (Internet Relay Chat), czyli gadanie na internetowych stronach, wymyślił w 1988 r. fiński student Jarkko Oikarinen, by bez wychodzenia z domu wymieniać poglądy z uniwersyteckimi kolegami. Kilka lat później dzięki Internetowi czat opanował świat. Jedni uważają go za cudowne medium, które zbliża ludzi, inni za jedną ze współczesnych aberracji i siedlisko chamstwa. Rozczatowała się cała Polska: dzieci, dorośli, muzycy, politycy.