Kaja Godek, Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki, Liroy oraz Grzegorz Braun, najwięksi ekscentrycy polskiej areny politycznej, zawiązują sojusz. Postanowili wspólnie dostać się do europarlamentu.
Happening? Prowokacja? Wybryk niepoprawnego imprezowicza? Wszystko wskazuje na to, że nie tym razem, a popularny raper Popek naprawdę zamierza założyć partię polityczną.
W wyborach samorządowych prawie dwa miliony wyborców oddało głosy na niepisowską prawicę – od Kukiz’15, przez Bezpartyjnych i korwinistów, aż po Ruch Narodowy. Z tego gąszczu może wyrosnąć koalicjant PiS po wyborach w 2019 r.
Pojawiły się sugestie, że kiła w partii Wolność może być wierzchołkiem góry lodowej i że nosicieli – być może nie tylko w tej partii – jest więcej.
Cofnięcie sankcji Parlamentu Europejskiego wobec Janusza Korwin-Mikkego oznacza, że na forum tym można będzie robić i mówić wszystko.
Partia Wolność płaci od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie firmie MP Projekt, należącej do jej członków.
Popek wystartuje w wyborach z ramienia partii Wolność Janusza Korwin-Mikkego.
Korwin-Mikke stwierdził między innymi, że „kobiety powinny zarabiać mniej”, bo są „mniej inteligentne”, a także fizycznie „mniejsze i słabsze”.
Michał Boni się przywitał, Janusz Korwin-Mikke uderzył go w odpowiedzi w twarz. Parlament Europejski uchylił mu immunitet na wniosek Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
20 proc. głosów dla Pawła Kukiza to największe zaskoczenie kampanii. Około cztery procent Janusza Korwin-Mikkego oznacza, że na kandydatów pozasystemowych głosował co czwarty Polak. A to może oznaczać rewolucję w wyborach do Sejmu.