Tak jak chciał prezes Jarosław Kaczyński, tak prezydent Andrzej Duda zarządził wybory. 13 października Polacy wybiorą parlament i zdecydują, kto będzie rządził przez następne cztery lata.
Caritas Polska, było nie było szacowna organizacja, dowiodła właśnie, że władza prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego nie jest wcale taka silna – wbrew temu, co wieść gminna niesie.
Od blisko dwóch dekad polska polityka kręci się wokół partii Jarosława Kaczyńskiego, czego skutki dla innych ugrupowań i życia publicznego są coraz bardziej dewastujące. Czy ta logika jest do odwrócenia?
Jarosław Kaczyński zapowiedział przed wyborami politykę miłości. Gdy wilki wdziewają owcze skóry, trzeba zmykać na drzewo. Albo przygotować się do wojny.
PiS nie przedstawił jeszcze programu, a już pokazuje jedynki na listach wyborczych. Na kogo i dlaczego stawia Jarosław Kaczyński?
Prezydent wie, że Jarosław Kaczyński chce wyborów 13 października. Kłopot w tym, że Andrzej Duda oficjalnie tej decyzji jeszcze nie podjął, a termin zdążył już ogłosić premier Morawiecki.
Politycy PiS, a w ślad za nimi zachwyceni dziennikarze TVP, nazywali katowicką konwencję partii burzą mózgów i mrowiskiem pomysłów. Z bliska wyglądało to jak uroczysty zjazd sytej partii władzy.
Działacze bardzo starają się być dostrzeżeni. Szef struktur PiS Joachim Brudziński ogłosił, że „listy wyborcze są już na biurku prezesa Kaczyńskiego”, a nikt nie chciałby przecież zostać z nich w ostatniej chwili wykreślonym.
Władza zapowiada, że po wygranych wyborach przeprowadzi repolonizację mediów. W praktyce może to oznaczać przejmowanie wskazanych tytułów przez wskazanych ludzi. Taką operację Jarosław Kaczyński raz już przeprowadził. POLITYKA dotarła do akt sprawy, która odsłania kulisy jego starań o gazetę „Express Wieczorny”.
W Polsce PiS wicemarszałek Sejmu stawia na baczność ministra, szeregowy (w teorii) poseł – tegoż marszałka, a gros rodaków nie widzi w tym nic nienormalnego. I dalej na taką Polskę głosuje.