Marszałek Radosław Sikorski zaapelował o umiar i zachowanie klimatu żałoby narodowej. Na atmosferę powagi, zadumy i jedności wcale się nie zanosi. PiS i tym razem planuje swoje uroczystości. Wyznawcy teorii spiskowych nie czują się zaproszeni na te państwowe.
Po pięciu latach od katastrofy smoleńskiej nasz stan wiedzy o niej dzieli się na fakty i mity.
Polski prezydent nie powinien ginąć w katastrofie lotniczej. Coś zadziałało źle, bardzo źle. Ta myśl łączy dziś zwolenników teorii spisku i zamachu, jak i tych, którzy w 10 kwietnia 2010 r. widzą tragiczny wypadek.
Za sprawą ujawnionych przez RMF FM stenogramów ponownie możemy się przekonać, że w katastrofie smoleńskiej nie ma nic z romantycznego dramatu. Jest tylko polska swawola i lekkomyślność.
Prawicowy Ruch Kontroli Wyborów buduje na wybory prezydenckie własny system liczenia głosów i armię ludzi, która się tym zajmie. Będzie się działo.
Jedyną bodaj nowością jest ustalenie, że do tego rodzaju lotu uprawniony był tylko technik pokładowy. Pozostali członkowie załogi – z pierwszym pilotem włącznie – nie powinni znaleźć się na pokładzie.
Im bliżej piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej, tym więcej smoleńskich wątków w publicznym obiegu.
Mylił się, kto myślał, że wraz z odejściem z krajowej polityki Donalda Tuska temat Smoleńska ucichnie. Rozpoczyna się właśnie kampania przed pięcioleciem katastrofy. PiS zamierza przebudować smoleński mit.
Nareszcie. Doczekałam się. Antoni Macierewicz przyznał, że w sprawie katastrofy smoleńskiej państwo polskie się sprawdziło.
Wciąż żyjemy w cieniu brzozy. Ale jest on coraz krótszy i bledszy.