Kim, jeśli będzie miał fantazję dziadka i znajdzie czas, też może do Europy przyjechać pociągiem. Za Warszawą przemawia kilka argumentów.
Kim jako przywódca Korei Północnej nie wyściubił do tej pory nosa za granicę. Co miałoby go do tego skłonić tym razem?
Jeszcze w zeszłym roku Kim groził Korei Południowej i Stanom Zjednoczonym wojną jądrową, teraz wysyła milutkie sygnały.
Z owej fotografii można wyczytać wiele o obecnej sytuacji politycznej w Korei.
Pokazana światu Kim Jo Dzong musi być skrajnie lojalna. Robi też niezłe wrażenie.
Zwrot może dziwić, bo stereotypowo uważa się Kima za przywódcę niezrównoważonego i odklejonego od rzeczywistości.
Szkoda, że stajemy się negatywnym bohaterem światowych mediów.
Reżimowa gazeta nazywa prezydenta USA „ohydnym przestępcą” po tym, jak Trump nazwał Kima „niskim i grubym”, a Koreę „okrutną dyktaturą”.
Od tygodni amerykańska dyplomacja działa tak, jakby puszczała mimo uszu deklaracje swojego prezydenta.