Jak pokazał 15 października, wyborca demokratycznej opozycji poczuł w sobie siłę. Wyglądało to, jakby Polacy zaskoczyli sami siebie. Co z tego może wyniknąć?
Zakończyły się konsultacje Andrzeja Dudy z przedstawicielami komitetów wyborczych. „Wszystko wskazuje na to, że ta współpraca powinna być możliwie harmonijna” – powiedział Donald Tusk.
Donald Tusk, którego nowa sejmowa większość wskazała na przyszłego premiera, musi tak ustawić wszystkie parlamentarno-rządowe klocki, aby cała konstrukcja stała się trwała, funkcjonalna i odporna na wstrząsy.
Przegrani politycy PiS i nietknięte jeszcze zmianą media rządowe już stają na głowie, żeby wyłapać i nagłośnić jakiekolwiek różnice zdań. Wystarczy popatrzeć, jak w tym celu jest wykorzystywany choćby temat aborcji. W dodatku do atakowania „rządów Tuska” (tak jakby ten rząd już istniał) ochoczo włączają się ulubieni przez nas publicyści symetryści.
Wygląda na to, że kampania wyborcza PiS była zbyt prymitywna, aby odnieść sukces. A nadzieja na odzyskanie władzy umiera ostatnia.
Czemu polaryzacja i negatywna kampania w wykonaniu PiS nie powiodły się i nie przyniosły trzeciej kadencji Zjednoczonej Prawicy? Który moment kampanii wyborczej okazał się decydujący?
W mediach i na serwisach społecznościowych pełno jest komentarzy na temat tego, o co koalicja partii demokratycznych może się rozbić, choć jeszcze nie powstała. Warto jednak się przyjrzeć temu, co dla nich jest wspólne, a jest tego całkiem sporo.
Według konstytucyjnych procedur wygląda na to, że rząd dzisiejszej opozycji powstanie w grudniu, gdy premiera wybierze Sejm. Do tego czasu będzie rządził najpierw Mateusz Morawiecki, a potem ktoś powołany przez Andrzeja Dudę – Morawiecki lub inny polityk PiS.
Wyborczy sukces opozycji to dopiero początek długiej drogi do naprawy państwa.
Niemożliwe stało się prawdą! Kończy się 8 lat rządów PiS! Opozycja demokratyczna będzie tworzyć nowy rząd! Wybory 15 października nie pozostawiają wątpliwości: PiS mimo formalnego zwycięstwa przegrał je z kretesem.