Warszawa na pewno potrzebuje trzeciej linii metra, ale projekt forsowany przez władze miasta ma niewielki sens, za to kosztuje bardzo dużo. Tymczasem na wsparcie rządu nie ma co liczyć, a same fundusze unijne mogą nie wystarczyć.
Bydgoska Pesa pod państwowym nadzorem wciąż nie może wyjść na prostą. Dobiegła końca umowa z Deutsche Bahn, która miała być kontraktem stulecia, a stała się biznesową katastrofą.
Komunikacja miejska jeszcze długo będzie ofiarą koronawirusa, a miasta nie wiedzą, jak reagować na gwałtowny spadek sprzedaży biletów. Czy cięcia rozkładów są nieuniknione?
Co drugie puste miejsce w pociągach i autobusach dla pasażerów jest świetnym rozwiązaniem, ale wielu przewoźników może szybko doprowadzić do bankructwa. Linie lotnicze walczą, aby na pokładach podobnych zasad nie było.
W wielu krajach to właśnie rower pomaga w walce z pandemią jako najlepsza alternatywa dla komunikacji miejskiej. W Polsce rząd PiS patrzy na niego podejrzliwie – tak samo jak przed koronawirusem.
Rządowe wytyczne dla tramwajów i autobusów oznaczają, że mimo drastycznego spadku liczby pasażerów miasta nie powinny wprowadzać rozkładów weekendowych. Dla samorządów to prosta droga do finansowej ruiny, bo na pomoc państwa liczyć nie mogą.
Uboższe rozkłady jazdy albo podwyżki cen biletów – komunikacja miejska szczególnie cierpi z powodu pustoszejącej kasy samorządów.
Skoro słychać apele ekspertów, by unikać tłumów, to jak poruszać się po miastach i jeździć do pracy? Wiele osób zastanawia się, na ile w obliczu możliwej epidemii jest to bezpieczne.
O ile budowa drugiej linii podziemnej kolejki w Warszawie przebiega dość sprawnie, o tyle dalsze inwestycje są już mocno niepewne. Nie tylko z powodu braku pieniędzy.
Zanim samochody-roboty, czyli autoauta, zaczną nas wozić, muszą się nauczyć widzieć, słyszeć i rozumieć, co się na drodze dzieje. Największym wyzwaniem jest dla nich zrozumienie zachowania człowieka. Nad edukacją robotów pracują polscy inżynierowie z Krakowa.