O ile budowa drugiej linii podziemnej kolejki w Warszawie przebiega dość sprawnie, o tyle dalsze inwestycje są już mocno niepewne. Nie tylko z powodu braku pieniędzy.
Zanim samochody-roboty, czyli autoauta, zaczną nas wozić, muszą się nauczyć widzieć, słyszeć i rozumieć, co się na drodze dzieje. Największym wyzwaniem jest dla nich zrozumienie zachowania człowieka. Nad edukacją robotów pracują polscy inżynierowie z Krakowa.
PiS przed wyborami obiecuje prowincji lepszą komunikację autobusową, a samorządy kusi dotacjami. Niestety, publiczny transport kołowy od tego nie odżyje.
Przed wyborami politycy przypomnieli sobie o transportowej zapaści na polskiej prowincji. Ale zamiast prawdziwej reformy PiS oferuje jałmużnę. Nie tędy droga.
Polskie tramwaje i autobusy miały być naszą dumą i specjalnością eksportową. Tymczasem nawet na własnym podwórku oddajemy pole wschodnim konkurentom.
Idea samowystarczalnych miast w warunkach polskich sprowadza się głównie do pytania, czy miasta uniezależnią się od rządu decydującego o źródle energii elektrycznej.
Od połowy 2019 r. parkowanie w centrach miast może kosztować blisko 10 zł za godzinę. Czas najwyższy.
Polskie miasta, nieoczekiwanie, stały się światowymi pionierami darmowej komunikacji publicznej. To już więcej niż eksperymenty.
Polskie miasta mają być europejskimi liderami elektromobilności, ale losem pasażerów z prowincji nikt się nie przejmuje. Do wielu z nich nie dojeżdża już żaden autobus. Ani elektryczny, ani nawet spalinowy.
Warszawa to kolejne (po Wrocławiu i Krakowie) polskie miasto, które przymierza się do stworzenia miejskiej sieci wypożyczania samochodów.