Niemieccy politycy są dość zadowoleni z wizyty polskiego prezydenta. Mówią, że zwłaszcza Horst Köhler, prezydent federalny, potrafił sobie pozyskać podejrzliwego Polaka, który przez lata pielęgnował swe uprzedzenia wobec zachodniego sąsiada.
Mam kłopot z braćmi Kaczyńskimi. Bo zwykle zgadzam się z nimi w stu procentach. Ale przeważnie tylko do połowy zdania.
Lech Kaczyński do pomocy w Kancelarii zaprosił w większości sprawdzonych w bojach współpracowników. Jednak rozpisane dla nich role często bardzo różnią się od tych, w których występowali do tej pory. Czy zadowolą nowego prezydenta?
Lech Kaczyński oprócz najwyższego urzędu obejmuje też – jak niegdyś król – rozliczne włości. W ostatnich dziesięciu latach Kancelaria Prezydenta RP wydała prawie 1,3 mld zł, z tego prawie 250 mln poszło na remonty i inwestycje w licznych prezydenckich ośrodkach. Aleksander Kwaśniewski pozostawia następcy prawdziwie dworską infrastrukturę. Kaczyński deklarował, że zamierza ją ograniczyć.
Znajomi mówią o Andrzeju Urbańskim: bardzo silna postać z drugiego planu. Kiedyś pianista, imprezowicz, dziennikarz, krytyk literacki z misją, by zmieniać Polskę, poseł i doradca premiera z AWS, w końcu – wiceprezydent stolicy i prawa ręka Lecha Kaczyńskiego. Jego szef właśnie zamienia gabinet w warszawskim ratuszu na Pałac Prezydencki. Jaki będzie napis na drzwiach nowego gabinetu Urbańskiego: doradca prezydenta RP, sekretarz stanu, szef kancelarii, a może prezes TVP?