Wobec mocnych podejrzeń o kierowanie przestępczymi i szczególnie obrzydliwymi czynami wiceminister Łukasz Piebiak oraz jeden z jego resortowych kompanów musieli opuścić posady. Ale zgodnie z pisowską tradycją przełożeni bynajmniej ich nie potępiają.
Łukasz Piebiak uczestniczył w akcji prześladowania sędziów niepokornych anonimowymi donosami. Dostarczał „Emilii” adresy sędziów, był z nią w stałym kontakcie, chwalił ją i obiecywał ochronę przed odpowiedzialnością. Podał się do dymisji.