Po pokazowej rozprawie, gdy dyrektora XXX LO w Warszawie wywalą już na zbity pysk, nauczyciele będą się w kolejce ustawiać, aby ich zakneblowano. Tyrańskie prawo PiS-u: zastraszyć.
Uciekają bądź chcą uciekać ze szkoły uczniowie. Choćby do innej. Do liceum, gdzie jest fajniej. Gdzie nie ma palantów, którzy uczą stresem. Gdzie nie ma jedynek na dzień dobry. Ale uciekają też nauczyciele.
Skutkiem zmian w prawie oświatowym będzie jeszcze większe nasilenie strachu, paraliżu, by nie rzec: paranoi i donosicielstwa na szkolnych korytarzach.
Taki mamy w szkole klimat, że naukę zaczyna się z pompą, a kończy z hukiem. Dzisiaj to już tylko wspomnienie: nie było pompy, nie było huku, pospolitość skrzeczy u nas, jakby szkoła nie miała żadnych tradycji.
Jak nie chcę zostać sam w sali, muszę przestać stawiać oceny niedostateczne. Uczeń, któremu wstawiłem jedynkę, następnego dnia nie przyszedł do szkoły. Obawiam się, że do wakacji już go nie zobaczę.
Jak PiS zechce, to co roku będzie dokładał belfrom dwie godziny do pensum. I co na to poradzicie? Minister Czarnek prowokuje ZNP do sprzeciwu, bo jest pewny bezsilności związkowców. Nie mają żadnego asa w rękawie.
Nauki będzie ledwie 20 dni, ale na dzieci padał blady strach przed klasówkami i ogólną dintojrą ze strony belfrów. Optymiści liczą, że przedwakacyjny czas pozwoli zmienić szkołę na lepsze. Artykuł Joanny Cieśli od środy w kioskach w „Polityce” i we wtorek po południu na Polityka.pl.
Maturzystom każe się moralizować na wskazany temat w oparciu o jakąś lekturę. Nastolatek sądzi, że to łatwe zadanie. Przerazi się dopiero egzaminator, człowiek trzy, cztery razy starszy.
Tuż przed maturami dyrektorzy łódzkich szkół non stop spotykają się online. Podobno zastanawiają się, czy powinni się postawić. Bo procedury są absurdalne.
Związkowcy z ZNP dobrze wiedzą, co się będzie działo po powrocie nauczycieli do szkół. Nic dobrego nas tam nie czeka. Szkoła zmieniła się na gorsze i na jeszcze gorsze będzie się zmieniać.